Przede wszystkim pierwszą wprowadzoną zmianą jest to, że od nowego roku szkolnego sześcioletnie dzieci nie będą miały obowiązku uczęszczania do klasy pierwszej, chyba że chcą tego ich rodzice. A w związku z tym w niektórych szkołach zabraknie oddziałów klas pierwszych. Na ten temat wypowiadała się na antenie Strefy FM Ewa Ziółkowska, prezes piotrkowskiego Oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Jeszcze przez kilka dni nie będziemy mieć pewności, w których szkołach i gdzie na terenie miasta takie klasy powstaną, gdyż nie wiemy jeszcze dokładnie ile tych dzieci będzie. W samym Piotrkowie w mijającym roku szkolnym było 40 klas pierwszych, natomiast jeśli od 1 września będzie tych klas 17 - 18, to myślę, że będzie dobrze. Wycofanie sześciolatków z klas pierwszych dotknie także nauczycieli, którzy ze względu na mniejszą liczbę klas w szkołach mogą obawiać się zwolnień. - Sytuacja ta jest bardzo złożona. W momencie, kiedy do szkoły poszły i siedmiolatki, i sześciolatki, wiele szkół zatrudniało nowych nauczycieli, na umowę o pracę, na czas określony. Byli oni zatrudniani dlatego, że zwiększała się liczbą oddziałów. Kiedy tych oddziałów będzie mniej, sytuacja ze zwolnieniem takiego nauczyciela jest prosta. Bardzo często pyta się nas o statystyki, ilu nauczycieli straci pracę, nie da się tego precyzyjnie określić. W momencie, gdy nauczycielowi wygasa umowa na czas określony, nie zostaje on zwolniony, po prostu nie ma przedłużonej umowy - mówi Ewa Ziółkowska.
Kolejną zmianą przygotowaną przez rząd jest pomysł likwidacji gimnazjów, więcej na ten temat będziemy jednak wiedzieć w połowie września. - Wśród zapowiedzi pani minister były już takie informacje, że gimnazja zostaną zlikwidowane, później że zostaną wygaszane, szczegółów jeszcze nie znamy. Nie wiem jak poradzą sobie z tym samorządy. Będziemy za to płacić, pewnie niemałe pieniądze, a im mniejszy ośrodek samorządowy, tym te pieniądze będą większe - komentuje Ziółkowska. Pomysł likwidacji gimnazjów wiąże się z tym, że wielkie budynki z salami gimnastycznymi, boiskami będą musiały być wykorzystane w inny sposób.
Ewa Ziółkowska zwraca uwagę na to, że zmiany w oświacie zaproponowane przez rząd, niosą za sobą jeszcze wiele niejasności. - Pani minister, przekazując nam informacje dotyczące swoich propozycji, w mojej ocenie destabilizujących system oświaty, przedstawiła nam tylko hasła, nadal nie wiemy, co za tymi hasłami się kryje, nadal nie wiemy, co się będzie działo.
Konsekwencje zmian zaproponowanych przez rząd tak naprawdę będzie można ocenić dopiero we wrześniu. Wtedy będzie można określić liczbę klas pierwszych w szkołach, będzie też więcej informacji dotyczących wygaszania gimnazjów. Natomiast zmiany te dotkną na pewno zarówno uczniów, jak i nauczycieli.
Sara Fiszer