- Bardzo proszę o przyjrzenie się skrzyżowaniu ulic Gliniana/Moryca. Dziwne, że jeszcze nie było tam wypadku. Chodzi o przejazd kolejowy na Moryca, gdzie jeździ bardzo dużo osób z pracy i do pracy, a szlaban czynny jest od 6 do 22. Paranoja! - napisał do redakcji mieszkaniec naszego regionu.
O sprawie TT pisał w 2010 roku. Wówczas doszło do incydentu z karetką pogotowia, która jadąc z pomocą do chorego, musiała zawrócić i nadrobić ok. 3 km drogi, bo przejazd w związku z późną porą był już zamknięty. Jak informowali nas wtedy przedstawiciele PKP, zatrudnienie dróżnika, który pełniłby służbę w nocy nie było możliwe ze względów finansowych.
Dziś nic się nie zmieniło, mieszkańcy wciąż narzekają. Nie przyzwyczaili się również kierowcy. - Oczywiście, że powinien być otwarty całą dobę. Moja żona często jeździ tędy z pracy i… ma problem. Żona ciągle na to narzeka, bo musi nadrabiać drogi – musi jechać ul. Roosevelta do Krakowskiego Przedmieścia, potem w stronę Rozprzy – powiedział nam jeden z kierowców oczekujących na przejazd na Moryca.
- Kiedyś zatrzymałam się i tak sobie stałam, bo nie przeczytałam, że od 22.00 jest zamknięte. Musiałam zawrócić. Stałam z 10 minut, myślałam, że pociąg będzie przejeżdżał – mówi młoda kobieta, z którą udało nam się porozmawiać w oczekiwaniu na podniesienie szlabanu.
- Tak ktoś ustalił, nie wiem, dlaczego. Tak jest już od 2000 roku – powiedział dróżnik strzegący przejazdu na Moryca.
Okoliczni mieszkańcy wskazują na inne uciążliwości. Utrapieniem są zawracające w nocy samochody, zwłaszcza te ciężarowe. - Swego czasu chodziłam do kierownika z Zarządu Dróg, skarżyłam się, że samochody tędy zawracają i niszczą trawnik, który co prawda należy do miasta, ale ja o niego dbam – mówi piotrkowianka, mieszkanka tej części miasta. - W nocy przyjeżdżają tędy ludzie, a nie wiedzą, że przejazd jest zamknięty. Walczyłam też o to, aby na Glinianej postawili znak informujący kierowców, że przejazd jest czynny tylko do 22. Raz zimą tir się tutaj zapuścił, jak cofał, to wjechał do rowu. To jest wielki kłopot. Najgorzej jest zimą, bo duże samochody mogą płot uszkodzić.
Mieszkańcy boją się innych, bardziej niebezpiecznych sytuacji. Co z karetkami, które jeżdżą do chorych w nocy? - Jak ktoś nie poinformuje pogotowia, że przejazd jest zamknięty, to jeśli karetka będzie jechała od strony ul. Moryca, po prostu do nas nie dojedzie – mówią piotrkowianie z Moryca.
Czy jest choćby minimalna szansa, że organizacja ruchu w tym miejscu zostanie zmieniona? O to zapytaliśmy przedstawicieli PKP. - Sposób obsługi przejazdu kolejowo-drogowego na ulicy Moryca w Piotrkowie został uzgodniony z zarządcą drogi oraz policją. W chwili obecnej przekroczenie torów w tym miejscu odbywa się pomiędzy godzinami 6 a 22, w ten sposób przejazd funkcjonuje od lat - odpisał Karol Jakubowski z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. - Obserwujemy zmiany wokół przejazdu oraz większe zainteresowanie jego wykorzystaniem. Analizujemy możliwości całodobowej obsługi przejazdu.
Może kiedyś na Moryca w Piotrkowie będzie więc normalnie.
(jk/as)