Lekarze protestują przeciwko nałożeniu na nich kolejnych obowiązków bez zapewnienia de facto dodatkowego finansowania (pakiet onkologiczny, skierowania do okulisty, dermatologa), przeciw bezterminowym umowom, bo to – ich zdaniem – dałoby możliwość nakładania na nich bez konsultacji i uzgodnień nowych zadań, przeciw ograniczaniu czasu przyjmowania jednego pacjenta do 5 – 7 minut (!).
- Jesteśmy przychodniami, które zaufały ministrowi (Bartoszowi Arłukowiczowi), otworzyły przychodnie i podpisały porozumienia i umowy z NFZ. Ale niestety po konferencji prasowej ministra zdrowia doszliśmy do wniosku, że tak samo, jak zmusił nas do podpisania umów i porozumień, tak samo zmusza nas do wypowiedzenia tychże. Minister zdrowia straszył nas, że deklaracje stracą ważność, że będą się otwierały nowe podmioty, że nasza sytuacja jest zagrożona. Poczuliśmy się zastraszeni i podpisaliśmy te umowy, wiedząc, że zagrażają one bezpieczeństwu naszych małych przychodni i samych pacjentów - mówił podczas poniedziałkowej konferencji Michał Szymański z Porozumienia Łódzkiego. – Ale dziś zbieramy z terenu województwa łódzkiego wypowiedzenia umów i porozumień i jesteśmy gotowi w każdej chwili je złożyć w NFZ. Czekamy na ruch ze strony pana ministra. Jeżeli dzisiaj i jutro nie będzie rozmów z przedstawicielami Porozumienia Zielonogórskiego, podejmiemy definitywną decyzję o złożeniu tych wypowiedzeń – usłyszeliśmy podczas konferencji.
Do poniedziałku na terenie Łódzkiego zebrano ok. stu takich wypowiedzeń.
Zarzutów pod adresem Ministerstwa Zdrowia było znacznie więcej. – Dziś nie wiemy do końca, jak realizować pakiet onkologiczny, który już obowiązuje, nie wiemy, jak po nowemu sprawozdawać porady, nie wiemy, jakie badania mamy wykonywać, a jakich nie. Jesteśmy zagubieni chyba bardziej niż pacjenci – mówił Michał Szymański. – Przy zaproponowanym finansowaniu nie jesteśmy w stanie utrzymać przychodni. Właściciele przychodni policzyli, że bardziej im się opłaca wypowiedzieć umowę niż tkwić w coraz większym deficycie.
- Chciałam zaprotestować przeciwko postrzeganiu nas wyłącznie jako biznesmenów – mówiła z kolei Barbara Lorek, lekarz pediatra z jednej z piotrkowskich przychodni niepublicznych. – Nie jesteśmy biznesmenami, jesteśmy przede wszystkim lekarzami. Założyliśmy swoje poradnie po to, żeby sobie i pielęgniarkom stworzyć miejsce pracy, po to, żeby być bliżej pacjenta. Jesteśmy związani z naszymi pacjentami, oni na nas polegają. Często nie kończymy pracy o godzinie 18.00, nie wychodzimy z poradni i nie zamykamy drzwi. My tych pacjentów przyjmujemy, dlatego, że nam na nich zależy. Nas też to boli, że nie poszliśmy do pracy 2 stycznia, boli nas, że w ten sposób musieliśmy ten protest wyrazić, ale jakie mamy inne możliwości, żeby zadbać o naszych pacjentów? Podpisanie umów bezterminowo daje możliwość panu ministrowi zrobienia wszystkiego. Z dnia na dzień musimy zaopatrzyć się w spirometr, a nie wiadomo, czy za miesiąc nie będzie się od nas wymagało karetki, a za rok nie będziemy mieli opieki 24-godzinnej nad pacjentem.
- Do dziś – 5 stycznia – nie mamy podpisanych umów, brak wersji elektronicznej, nie mamy możliwości sprawozdawać ani właściwie pracować. Jeżeli chodzi o pakiet onkologiczny i specjalistykę, to w pakiecie onkologicznym procedury wycenione są niżej niż w części zabiegowej poradni ginekologicznej czy onkologicznej - dodaje Zbigniew Bujnowicz, specjalista ginekolog. - A wnioski o aneksowanie umów podpisaliśmy praktycznie nie wiedząc, jakie są wyceny procedur onkologicznych w pakiecie, a więc wnioski musieliśmy podpisać w ciemno.
- Ja swoich pacjentów mam pod opieką już od 30 lat. Nie są to dla mnie pan X, pan Y, są to dla mnie pani Krysia, pani Marysia, pan Zbigniew. Jesteśmy z nimi emocjonalnie związani. Narzucenie na nas dodatkowych obowiązków w POZ będzie skutkowało ograniczeniem czasu, który poświęcamy dla pacjenta. Ja obecnie przyjmuję od 50 do 70 pacjentów dziennie, w okresie zachorowań bywa, że i 100. Jeżeli minister wdroży swoje postanowienia, tego czasu na pacjenta będzie od 5 do 7 minut. Czy państwo, będąc pacjentami, czuliby się pacjentami bezpiecznymi, mając tyle czasu na wizytę? Nie może tak być, że biurokracja przewyższa czasowo opiekę nad pacjentami – pytała z kolei Bogusława Rózga, piotrkowski pediatra.
Pytań pojawiło się wiele. Na ostateczne odpowiedzi (o los i przychodni, i lekarzy, i pacjentów) przyjdzie nam jeszcze chwile poczekać.
Or