Na to w jakim stanie znajdują się piotrkowskie kosze na śmieci zwrócił uwagę czytelnik TT, pan Tomasz. - Wstyd mi było przed moimi gośćmi z Niemiec. Zabrałem ich na spacer ulicami miasta. Cały czas natrafialiśmy na to czerwone paskudztwo. Pordzewiałe, powykrzywiane, brudne i często pełne. To nasze piotrkowskie kosze. Goście pytali czy są w naszym mieście jakieś służby, które tym się zajmują? - relacjonuje.
Postanowiliśmy sprawdzić czy nasz czytelnik ma rację. Objechaliśmy więc sporo piotrkowskich ulic. Na pewnym odcinku Wojska Polskiego są ładne, duże, nowe kosze z napisem ODPADY. Ale to wszystko. Większość, szczególnie tych czerwonych, jest w fatalnym stanie. Wydaje się logiczne, że przy okazji różnych remontów można też wymienić kosze. Jeden z nich przy świeżo wyremontowanej Szkole Podstawowej nr 12 i blisko pływalni, wygląda strasznie (patrz foto).
A co na to wszystko radni?
Na pewno te kosze uroku miastu nie dają. Jestem za tym, aby ten problem rozwiązać. Powołany został inżynier miasta, więc mam nadzieję, że będzie dbał o estetykę – mówi w rozmowie z TT radny Jan Dziemdziora.
Jestem za tym żeby miasto zrobiło porządek z koszami, ponieważ ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Chodzi przecież o wizerunek miasta, dlatego pieniądze na ten cel powinny się znaleźć – podkreśla Kinga Mazur, przewodnicząca Komisji Rewizyjnej.
Niby są czyszczone, ale nie widzę efektu. Często na weekend zostają śmieci i wysypują się na chodnik. Kiedyś zgłaszałem ten problem, ale nic z tym nie zrobiono. Nigdy nie ma pieniędzy – dodaje radny Łukasz Janik.
Za kosze odpowiada Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta. A jest ich w mieście ponad półtora tysiąca.
Od początku roku naprawiliśmy kilkadziesiąt koszy uszkodzonych przez warunki atmosferyczne oraz wandali. Tylko po sylwestrze prawie 20 koszy wymagało spawania lub prostowania z powodu odpalenia w nich fajerwerków. W tym roku zamontowaliśmy także kilkanaście nowych koszy i chcemy zamontować jeszcze kolejnych 20 sztuk - wyjaśnia Mikołaj Chmielewski, kierownik Działu Utrzymania Zieleni i Porządku ZDiUM.
Testujemy też nowe modele, które mają większą pojemność, są odporne na akty wandalizmu i warunki atmosferyczne. Mają też mniejsze otwory, które uniemożliwiają wrzucanie całych worków śmieci. Niestety są drogie i kosztują kilka tysięcy za sztukę. Te mniejsze są o wiele tańsze (ok. 400 zł) i proste w naprawie, dlatego wymieniając kosze musimy pogodzić funkcjonalność z ekonomią. Przygotowujemy się już do założeń nowego budżetu i analizujemy potrzeby także pod kątem estetyki – dodaje.
Mikołaj Chmielewski zapewnia, że kosze są opróżniane regularnie, w nocy lub nad ranem. - Niestety nie da się uniknąć ich przepełniania, jeżeli wrzucane są do nich śmieci komunalne lub są to tereny rekreacyjne, a pogoda sprzyja np. nocnym spotkaniom i imprezom. Tylko w lipcu z koszy ulicznych wyjęto 20 ton odpadów zmieszanych i kilka ton segregowanych. Każdego wakacyjnego weekendu kilka koszy jest też dewastowanych.
Kosze kosztują od 400 złotych za sztukę do nawet kilku tysięcy złotych.
Kosze na śmieci są podstawowym wyposażeniem ulic, przystanków tramwajowych, ścieżek rowerowych czy parków. Ich brak, czy niewłaściwe rozlokowanie stanowi poważny problem. Wraz z wejściem w życie ustawy nakładającej odpowiedzialność za utrzymanie czystości na gminy, włodarze miast zaczynają dostrzegać wagę problemu. Dotąd brak koszy czy ich rozstawienie w zbyt dużych odległościach dostrzegali jedynie przechodnie. Uliczne kosze na śmieci są lub może należałoby powiedzieć, powinny być, stałym elementem krajobrazu miast i wsi. Ich użyteczność, niezbędność, doceniamy często dopiero wówczas gdy ich brak. W kulturę zachodnio europejską wpisana jest odpowiedzialność i wspólna troska o przestrzeń wspólną. My mamy z tym jeszcze niejaki problem choć przyznać należy że z roku na rok sytuacja poprawia się.