Nie było utrudnień, blokad, podniosłych haseł i protestów – było za to krótkie spotkanie, na którym poinformowano rolników o odwołaniu protestów i nawiązaniu wstępnego porozumienia "po długich rozmowach" z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad. Z kim konkretnie? Tego Prochoń nie chce nam ujawnić.
- Prowadziłem poważne rozmowy z kompetentnymi osobami - powiedział na początek Andrzej Prochoń. - Dajemy dwa miesiące zarówno Generalnej Dyrekcji, jak i politykom, by rozwiązać problem. Chcę podkreślić, że nikt nie prosił mnie, by przerywać protesty. Moje zaproszenie przyjął nowy dyrektor GDDKiA w Łodzi, mamy się spotkać i na ten temat rozmawiać - kiedy dokładnie, nie wiem, ale na pewno w tym roku - zapewnił.
Prochoń odniósł się ponadto do zarzutów, jakoby miał przeprowadzać grę polityczną. - Nie jestem politykiem i nie należę do żadnej partii, pracuję jako związkowiec i społecznik. Pokazaliśmy, co może zrobić paru rolników - a może zrobić znacznie więcej, niż stu urzędników - mówił.
O stanowisko w sprawie rzekomych rozmów przedstawicieli Dyrekcji z organizatorem protestu poprosiliśmy łódzki oddział GDDKiA. Czekamy na odpowiedź - gdy tylko ją poznamy, zaktualizujemy informację.
AKTUALIZACJA:
Otrzymaliśmy odpowiedź od Macieja Zalewskiego, rzecznika prasowego łódzkiego oddziału GDDKiA. (...) uprzejmie informuję, że przeprowadziłem szczegółowe rozmowy, z których jednoznacznie wynika, że Pan Andrzej Prochoń z nikim z GDDKiA, ani z Rejonu , ani z Oddziału się nie kontaktował, ani w innej formie nie proponował spotkania dyrekcji łódzkiego Oddziału GDDKiA.