Kolejna rocznica agresji radzieckiej: Cios w plecy

Piątek, 17 września 201013
Zabicie tysięcy polskich oficerów w Katyniu i innych miejscach kaźni w 1940 roku to konsekwencja wydarzeń, które miały miejsce wiele miesięcy wcześniej. 17 września 1939 roku łamiąc wiele międzynarodowych konwencji i umów wojska radzieckie wkroczyły na terytorium państwa walczącego w tym czasie z hitlerowskimi Niemcami. Był to swoisty cios w plecy tyle, że wcześniej postanowiony przez dwa graniczące z Polską, mocarstwa.
Kolejna rocznica agresji radzieckiej: Cios w plecy

Od wojny 1920 roku i traktatu ryskiego 18 marca 1921 roku stosunki między Polską a Rosją radziecką (ZSRR) pozostawały w stanie swoistego „ochłodzenia”, jednak bez demonstracji wzajemnej nieprzyjaźni. 25 lipca 1932 roku w Moskwie zawarto nawet pakt o nieagresji między Polską a ZSRR, którego ważność miała trwać do 1945 roku.
Podpisanie tajnego protokołu do paktu niemiecko – radzieckiego 23 sierpnia 1939 roku i wkroczenie wojsk ZSRR na ziemie polskie było złamaniem stypulacji artykułu pierwszego i drugiego. A agresja 17 września 1939 roku wielu innych umów.



- Ten cios zaskoczył Polaków, choć powinni byli go przewidzieć. Dziwić mogło tylko to, że Rosja nie przystąpiła do wojny wcześniej. Już czwartego września Niemcy przynaglili Sowietów, by przystąpili do walki i zajęli rozległe tereny, jakie miały im przypaść w udziale zgodnie z tajnym protokołem do paktu Ribbentrop – Mołotow z 23 sierpnia – pisze amerykański historyk Richard Watt w książce „Gorzka chwała. Polska i jej los 1918-1939” .


Tajny protokół  przewidywał przede wszystkim „przemiany terytorialne” na obszarze państw bałtyckich (Finlandia, Estonia, Łotwa, Litwa) oraz oczywiście w Polsce. „Strefa wpływów” Niemiec i ZSRR miała przebiegać wzdłuż północnej granicy Litwy oraz rzek Narwi, Wisły i Sanu.
W dniu agresji, o trzeciej nad ranem 17 września, sowiecki komisarz spraw zagranicznych wezwał ambasadora Polski Wacława Grzybowskiego. W komisariacie powitał go zastępca komisarza Władimir Potiomkin, którzy odczytał notę, zaczynającą się od słów: „Wojna polsko – niemiecka ujawniła wewnętrzne bankructwo państwa polskiego… Rząd polski uległ rozkładowi i nie okazuje przejawów życia”. Dalej dokument stwierdzał, że Związek Sowiecki musi interweniować „w celu wzięcia w opiekę ludności zachodniej Ukrainy i Białorusi zamieszkującej na terenie Polski”. Rząd sowiecki zapowiadał również, że „podejmie wszelkie kroki w celu wyplątania narodu polskiego z nieszczęsnej wojny, w którą wciągnęli go nierozsądni przywódcy”. Grzybowski mógł zaprotestować tylko w jeden sposób: odmówił przyjęcia noty i opuścił Komisariat Spraw Zagranicznych. Teraz doszło do farsy. Komisariat pośpiesznie wysłał notę do ambasady, tak, że dotarła na miejsce jeszcze przed powrotem Grzybowskiego. Polski ambasador odesłał notę do komisariatu, ale portier uprzedzony o takiej możliwości, zatrzasnął drzwi i nie chciał nawet dotknąć dokumentu. W końcu Grzybowski po prostu wysłał notę pocztą. Polski ambasador uniknął śmierci, dzięki wstawiennictwu ambasadora… Niemiec.



Na szczęście dla Rosjan wzdłuż granicy polsko – sowieckiej praktycznie nie było polskich oddziałów. Armia Czerwona przekroczyła liczącą 1280 km granicę niczym tylko częściowo zorganizowana horda. Wielu żołnierzy podróżowało chłopskimi furmankami. Jedyne polskie wojska, które mogły stawić opór, to kilka batalionów Korpusu Ochrony Pogranicza. Przed rozpoczęciem ataku rosyjscy żołnierze często wymachiwali białymi flagami i krzyczeli: „Nie strzelajcie, przychodzimy wam pomóc w walce z Niemcami”, co wielokrotnie zmyliło Polaków. Panował wszechobecny chaos. Nieliczni żołnierze polscy w pobliżu granicy zostali szybko zabici lub wzięci do niewoli. Armia Czerwona często zabijała na miejscu pojmanych wyższych oficerów. W kilku miejscowościach Ukraińcy i Białorusini powitali krasnoarmiejców jak wyzwolicieli.



Do wieczora 17 września Armia Czerwona dotarła daleko w głąb wschodniej Polski. Rosjanie praktycznie nie napotykali żadnego oporu, dlatego o tempie ofensywy decydowała głównie szybkość marszu żołnierzy w kierunku uzgodnionej linii demarkacyjnej, oddzielającej strefę niemiecką od sowieckiej.



Sowieci musieli również uzasadnić propagandowo inwazję na Polskę. Podpisanie sowiecko – niemieckiego paktu o nieagresji zaledwie dwa tygodnie wcześniej spowodowało ogromne problemy. Rząd sowiecki usiłował wytłumaczyć własnym obywatelom i światowej opinii publicznej, jak to się stało, że jedyne komunistyczne państwo świata zawarło sojusz z najpotężniejszym państwem faszystowskim. - Sowieci przyjęli skomplikowaną linię propagandową, którą stopniowo przedstawiała „Prawda”. 10 września oficjalny dziennik „Prawda” wydrukował przegląd sytuacji wojennej. Redakcja podkreślała ogromną przewagę Niemców i sugerowała, że wojna już się kończy. Dwa dni później ukazał się artykuł redakcyjny z twierdzeniem, że polska armia praktycznie nie stawiała oporu. Dlaczego? Ponieważ 11 milionów Ukraińców i Białorusinów mieszkających w Polsce doświadczyło prześladowań narodowych. (tymczasem było ich tylko 6 mln). Polskie państwo się rozpadało i obowiązkiem Armii Czerwonej była ochrona żyjących w Polsce Ukraińców i Białorusinów, którzy są braćmi największych narodów Związku Sowieckiego – pisze Watt.



Stanisław Cat – Mackiewicz w „Najnowszej Historii Polski” podkreślił, że ZSRR napadając na Polskę pogwałciła 6 umów poprzednio zawartych:
1.Traktat Ryski z 18 marca 1921
2.Pakt Kelloga z 27 sierpnia 1928 roku
3.Protokół podpisany w Moskwie 9 lutego 1929 o natychmiastowym wejściu w życie działanie paktu Kelloga
4.Pakt o nieagresji z Polską z 25 lipca 1932
5.Konwencję określającą pojęcie napastnika, podpisaną 3 lipca 1933 r.
6.Przedłużenie paktu o nieagresji z 5 maja 1934 roku
Ale Sowiety znalazły sobie klucz a raczej wytrych, który wszystko otwiera – pisze Mackiewicz. Powiadają w swej nocie z 16 na 17 września, że państwo polskie przestało istnieć.
Tymczasem 17 września 1939 roku około połowy terytorium polskiego jest jeszcze całkowicie wolne od nieprzyjaciela i administracja polska rządzi na nim zupełnie normalnie a z Niemcami walczy jeszcze 25 dywizji z 33 zmobilizowanych w chwili wybuchu wojny. Co więcej dowództwo sowieckie wydało po 17 września 12 komunikatów wojennych donoszących o walkach z wojskami tego „nie istniejącego” państwa.

 

Rząd Polski, który 17 września znajdował się przy granicy z Rumunią nie zdecydował się na wydanie oświadczenia o agresji. Marszałek Edward Rydz – Śmigły, naczelny wódz polecił nawet wojskom „Z Sowietami nie walczyć, tylko w razie agresji z ich strony”.

 

- Polska zaniechała wydania oświadczenia, że znajduje się w stanie wojny z ZSRR i można przypuszczać, że postąpiła tak pod naciskiem Francji i Wielkiej Brytanii, które ciągle dożyły do pozyskania ZSRR. Prawdopodobnie dlatego też agresja sowiecka wywołała w Londynie i Paryżu jedynie formalne protesty dyplomatyczne i tylko część prasy brytyjskiej m.in. TIMES w głośnym artykule z 18 września Cios w plecy, wyrażała oburzenie. Wkrótce jednak zaczęły przeważać głosy, że Sowieci mieli prawo zająć tereny w większości zamieszkiwane przez ludność białoruską i ukraińską – pisze Czesław Brzoza – Polska w czasach niepodległości i II wojny światowej.



Fakt, że takie oświadczenie nie zostało wydane szczególnie mocno skrytykował Jerzy Łojek. Polski historyk poszedł jeszcze dalej. Sam napisał tekst, który jego zdaniem powinien się tego dnia ukazać.
Dnia 17 września, najpóźniej o godzinie 12:00 Prezydent i Rząd RP winni byli wydać deklarację mniej więcej takiej treści:
„Rząd RP stwierdza wobec społeczeństwa RP, rządów państw sprzymierzonych i całej światowej opinii publicznej, że w nocy z 16 na 17 września Armia Czerwona dokonała agresji przeciwko państwu polskiemu na całej granicy między RP a ZSRR, gwałcąc obowiązujące umowy międzynarodowe, a nade wszystko pakt o nieagresji między RP a ZSRR z 1932 roku. Na ziemie Polski, walczącej z Rzeszy Niemieckiej, wtargnęły liczne oddziały ZSRR. Agresja radziecka jest poważnym ciosem zadanym wojskom polskim, stawiającym dotąd zdecydowany opór wojskom Rzeszy Niemieckiej. Rząd RP nie dysponuje jeszcze wystarczającymi informacjami, aby w pełni ocenić akcję ZSRR, nie może jednak pominąć milczeniem układu między Rzeszą Niemiecką a ZSRR z dnia 23 sierpnia 1939 nasuwającego podejrzenie, że między obu tymi mocarstwami istnieje porozumienie wrogie Rzeczypospolitej Polskiej. Wobec faktu jawnej Agresie Rząd RP czuje się zmuszony zadeklarować, że z powodu bezspornej niesprowokowanej napaści sił zbrojnych ZSRR na terytorium RP między Rzecząpospolitą Polską a Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich zaistniał stan wojny, analogiczny do stanu stosunków między Polską a Niemcami od dnia 1 września 1939 roku. Walczące dotąd oddziały Wojska Polskiego powinny traktować Armię Czerwoną na równi z Armią Niemiecką. Obywatele RP w rejonach okupowanych przez nieprzyjaciela powinni zachować jednakową postawę wobec Niemiec i ZSRR”.



Takie oświadczenie – zdaniem Łojka – ogromnie utrudniłoby później rządom USA i Wielkiej Brytanii szukanie porozumienia ze Związkiem Radzieckim za tzw. wszelką cenę. Być może losy Polski w II wojnie światowej wyglądałyby inaczej.


Nacierające na Polskę wojska sowieckie podzielone zostały na dwa fronty. Dowodzony przez komandarma Michaiła Kowalowa Front Białoruski, na którym przeznaczono do pierwszego uderzenia 15 dywizji piechoty i kawalerii oraz 7 brygad pancernych – w sumie ponad 200 tysięcy żołnierzy – w następnych dniach zasilono kolejnymi jednostkami.  Łącznie przeciwko Polsce użyto na tym odcinku ok. 2,8 tys. czołgów i samochodów pancernych. W skład Frontu Ukraińskiego, dowodzonego przez komandarma Siemiona Timoszenkę, weszło w pierwszym rzucie 16 dywizji piechoty i kawalerii oraz 8 brygad pancernych tj. ponad 265 tysięcy żołnierzy, wspieranych przez co najmniej tysiąc samolotów oraz 2,7 tys. czołgów i samochód pancernych. Polacy prowadzili walkę nie tylko z regularnymi jednostkami, ale niejednokrotnie musieli ją podejmować z grupami Ukraińców, Białorusinów, a sporadycznie i Żydów, które mordowały właścicieli ziemskich, rozbrajały policję i mniejsze grupy żołnierzy, atakowały wycofujące się jednostki oraz znajdującą się na tych terenach ludność cywilną, jak to np. zdarzyło się w Skidlu czy Mokranach.



Na Kresach Wschodnich strona polska dysponowała ok. 400 tys. żołnierzy, z czego mniej niż połowa była uzbrojona. Granicy wschodniej strzegło ok. 12 tysięcy żołnierzy KOP zorganizowanych w 25 batalionów i 7 szwadronów kawalerii, których większość, mimo ogromnej przewagi sił sowieckich, stawiła opór napastnikom. Zacięte, acz krótkotrwałe walki trwały na Wileńszczyźnie, Nowogródczyźnie oraz Podolu. Przez trzy dni bronił się na umocnionej pozycji nad Słuczem batalion forteczny KOP „Sarny”. Przy tej okazji warto wspomnieć, że wielu żołnierzy KOP było narodowości niemieckiej i do końca lojalnie wypełniało swoje obowiązki.


Starcia polsko – sowieckie, z większym lub mniejszym natężeniem, trwały do początku października. Symboliczny jedynie wymiar miały walki w Wilnie w nocy z 18 na 19 września, do najcięższych doszło na Grodzieńszczyźnie. 20 i 21 września w starciach ulicznych w Grodnie sowieckie oddziały pancerne poniosły znaczne straty. Również wycofujące się ku granicy litewskiej zgrupowanie gen. Wacława Przeździeckiego stoczyło wiele walk. Największa z nich odbyła się 22 września pod Kodziowcami, gdzie 101 pułk ułanów z powodzeniem ścierał się z pancernym oddziałem Armii Czerwonej. W odwecie za poniesione tam straty żołnierze sowieccy zamordowali dowódcę Okręgu „Grodno” gen. Józefa Olszynę – Wilczyńskiego. Najwięcej potyczek odnotowała wycofująca się od granicy przez Polesie grupa KOP gen. Wilhelma Orlika – Ruckemana, której największym sukcesem było rozproszenie 28 września pod Szackiem sztabu i części oddziałów sowieckiej 52. Dywizji Strzeleckiej.


22 września poddała się bez oporu silna załoga Lwowa, a oficerowie, którzy podpisali akt kapitulacji, nie podzielili losu swoich kolegów z Katynia, lecz przeżyli wojnę. Gen. Władysławowi Langnerowi, dowódcy obrony miasta, zaproponowano organizowanie na terenach okupacji niemieckiej sieci wywiadu sowieckiego, zezwolono na pozostanie we Lwowie, a w listopadzie 1939 r. nie przeszkodzono w przedostaniu się do Rumunii.



Wkroczenie Sowietów musiało niekorzystnie odbić się także na morale wojsk polskich, które bez wiary w zwycięstwo starały się wykonać rozkaz przebijania się do granicy węgierskiej lub rumuńskiej.



Według danych sowieckich w niewoli Armii Czerwonej znalazło się ok. 250 tysięcy żołnierzy w tym ponad 18 tys. oficerów a 6-7 tys. poległo lub zostało zamordowanych po wzięciu do niewoli.
Straty sowieckie – 3 tys. zabitych, 8-10 tys. rannych.


Ostatecznie w wyniku „operacji rozbiorowej” Niemcy uzyskały 189 tys. km2 (48,45% terytorium Polski przedwojennej), natomiast ZSRR 201 tys. km2 (51,55%). Niemcom przypadły 22 mln ludności w ogromnej większości Polaków a Związkowi Radzieckiemu
13, 5 mln ludności (z czego 5 mln Polaków).



17 września 1939 roku Polska przestała być naprawdę suwerennym państwem. Od tej pory wszystkie najważniejsze decyzje dotyczące Polski podejmowały mocarstwa, które zwyciężyły w II wojnie światowej – konkluduje R. Watt.


I tak było aż do 1989 roku.

Artur Wolski


Zainteresował temat?

1

0


Zobacz również

Komentarze (13)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

patriota ~patriota (Gość)17.09.2010 07:06

Mnie ciekawi czy w Piotrkowie PONOĆ prawicowy Prezydent Miasta oraz prawicowe organizacje zapalą znicz przed Pomnikiem Nieznanego Żołnierza na Placu Kościuszki i wywieszą flagi narodowe. Jest ranek i jakoś flag nie widać na budynkach, szczególnie na budynkach urzyteczności publicznej. Lewica 22 lipca i 1 maja świętuje z pompom bez przeszkód i bez żadnych konsekwencji, w tym karnych i prokuratorskich. A 17 WRZEŚNIA....???? Czy prawica szeroko pojęta uczci i odda hołd umęczonym i pomordowanym przez komunistyczne państwo jakim była Rosja Sowiecka??

00


Marcin Majewski ~Marcin Majewski (Gość)16.09.2010 20:02

Porozumienie niemiecko-sowieckie nie było tak oczywiste, przeciwnie - prędzej można byłoby się spodziewać ataku Marsjan niż porozumienia Stalina z Hitlerem. Nie można zapominać, że Stalin prowadził w lecie 39 roku niezwykle zręczną grę dyplomatyczną z Wielką Brytanią i Francją. Sowieci obrali kurs na Niemcy, bo to one obiecywały zmiany terytorialne w Europie.
Watt, choć jego książkę czyta się bardzo dobrze popełnia różne błędy faktograficzne i interpretacyjne - jednym z nich jest twierdzenie jakoby w 1939 roku Polska stała się przedmiotem w rozgrywce między mocarstwami - to rzeczywiście miało miejsce, ale dopiero od 1941 r. W pierwszym etapie wojny po klęsce Francji, aż do inwazji Niemiec na Związek Sowiecki bez wątpienia Polska uważana za partnera i ważnego sojusznika.
Pamięć o 17 września jest ważna, niestety pomimo otwierania kolejnych archiwów i ponad 20-letnim czasie niepodległości wielu ludzi nadal uważa, że Polska miała jednego okupanta, a okupacja sowiecka jeśli już ja uznają nie miała tej represyjnej skali, co jest oczywistą nieprawdą.

00


Kacper Krzysztofik ~Kacper Krzysztofik (Gość)16.09.2010 18:56

Pamiętajmy

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat