Jak wygrać wybory?

Poniedziałek, 20 października 201415
Odpowiedź na tytułowe pytanie pewnie chcieliby poznać wszyscy. No, przynajmniej wszyscy w wyborach startujący. W naszym regionie to jakieś kilka tysięcy osób.
fot. wiadomosci.onet.plfot. wiadomosci.onet.pl

Jednej prostej odpowiedzi rzecz jasna nie ma. Są oczywiście teoretycy, którzy podają gotowe, politologiczno-socjologiczne formułki, ale przecież nie o to chodzi. Chodzi o skuteczność. Tu często najbardziej wykazują się ci, na których przed wyborami rzadko kto stawia. Tak było w piotrkowskich wyborach np. w 2002 roku, kiedy mało znany kandydat Krzysztof Kozłowski (Forum Piotrkowian) potrafił namówić niemal pół tysiąca mieszkańców, by to właśnie na niego oddali swój cenny głos. Oczywiście od razu pojawiły się plotki, dotyczące dość nietypowych metod, jakimi ten sukces osiągnął, ale liczyło się zdobycie mandatu.

Tak było i w wyborach z 2006 roku (listonosz zdobywa więcej głosów od byłego prezydenta), czy cztery lata później, kiedy rewelacyjny wynik osiąga Sławomir Dajcz (Razem dla Piotrkowa).

Jak to się stało, że się stało? Jak to się dzieje, że startuje kilkaset osób, niby każdy prowadzi podobną kampanię, a często wygrywają ci, na których niewielu wcześniej stawia? W ogóle - co decyduje o sukcesie wyborczym jednych, a porażce drugich?

- Trzeba mieć cel, wiedzieć do jakiej grupy wyborców chcemy się zwrócić i posiadać dla nich konkretną ofertę - mówił w magazynie „Magiel” w Strefie FM Sergiusz Trzeciak - politolog, specjalista do spraw marketingu politycznego, autor książki  „Drzewo kampanii wyborczej, czyli jak wygrać wybory”. - Wielu kandydatów w wyborach do rady miasta wygrywa dzięki kampanii bezpośredniej, drzwi do drzwi, choć dziś coraz większą rolę odgrywa sieć, np. Facebook. W wyborach samorządowych ważna jest też umiejętność przeciwdziałania czarnemu „piarowi” i plotkom. Tu liczy się naprawdę każdy głos.

Na pytanie, dlaczego w tak wielu miastach murowanymi faworytami wydają się być urzędujący włodarze, politolog odpowiada: - Mam wrażenie, że w wielu miastach po prostu brakuje realnej konkurencji. Często siła urzędującego prezydenta czy nawet wójta polega na słabości konkurencji. Urzędujący mają też pewną przewagę w postaci mechanizmów urzędniczych i łatwiejszej promocji.

Jedną z konkluzji „Magla”, którego zadaniem było sprawdzenie, kto naprawdę interesuje się wyborami samorządowymi była taka, że wzbudzają one największe zainteresowanie wśród startujących, ich rodzin i garstki dziennikarzy. I to nie jest wesoła konkluzja.


Zainteresował temat?

3

4


Zobacz również

Komentarze (15)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

P ~P (Gość)20.10.2014 12:07

Niech Słońce Piotrkowa nam nigdy nie zgaśnie.
I niech nam świeci jak najjaśniej!

41


janusz ~janusz (Gość)20.10.2014 11:58

PROSTY PRZEPIS : mieć dobry bajer...i przy okazji obrażać i wytykać błedy konkurencji...a raczej najwiekszego przeciwnika hahah

41


piotrkow_tryb ~piotrkow_tryb (Gość)20.10.2014 10:11

"rozalinda" napisał(a):
poprosić o pomoc hojnych sponsorów

o pomoc, czy też o wyrażenie dowodu wdzięczności?
Ciekawym jest fakt, że Pan Andrzej Lasek, który w ostatnich latach trochę zleceń budowlanych od miasta uzyskał (np. bloki dla TBSu) podarował na kampanię 10.000 zł. Inny przedsiębiorca, Waldemar Kelm podarował 5.000 zł.

"rozalinda" napisał(a):
Wystarczy straszyć, że "nowy" zwolni ich z pracy oraz trzeba zastraszać innych którzy popierają kontrkandydatów.

i to jest tajemnicą polisznela, wszyscy o zastraszaniu mówią, tylko nikt nie chce tego powiedzieć otwarcie, tzn. że są porządnie zastraszeni.

111


rozalinda ~rozalinda (Gość)20.10.2014 09:24

Chojniak ma od tego zaufanych urzędników tzw. "wdupęwłazów". Zanim kontrkandydaci uciułają co nieco głosów poparcia, prezio ma już kilka tysięcy głosów poparcia na listach wśród swoich urzędników i członków ich rodzin. Polowanie na głosy wśród urzędników nie jest wcale trudne. Wystarczy straszyć, że "nowy" zwolni ich z pracy oraz trzeba zastraszać innych którzy popierają kontrkandydatów. Załatwić wcześniej atrakcyjne miejsca na bilbordy i plakaty oraz banery, wynająć kilkanaście autobusów MZK, i poprosić o pomoc hojnych sponsorów. A jest ich sporo zwłaszcza jednego z nich. Poprosić kilku proboszczów o kilka słów do wiernych i Yes, Yes, Yes...

126


Zanzi ~Zanzi (Gość)20.10.2014 08:52

Cytuję:
Często siła urzędującego prezydenta czy nawet wójta polega na słabości konkurencji. Urzędujący mają też pewną przewagę w postaci mechanizmów urzędniczych i łatwiejszej promocji.

Te tzw. mechanizmy urzędnicze, czyli po prostu powiązania, zależności, powstanie klik, to jest najgorsze do przezwyciężenia przez innych kandydatów. A promocja, no cóż, powszechnie wiadomo, że najlepsza jest w kościele ;)

91


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat