Wydaje się, że świat w którym przyszło nam żyć jest światem powodowanym w zasadniczym stopniu dynamizmami o których większość z nas bez chwili wahania wyrazi się z gruntu źle. Hedonizm, chciwość, żądza taniego poklasku, powierzchowność i blichtr często wynikające z niechęci do wzmożonego wysiłku – skądinąd przez pokolenie naszych dziadków nazywanej wprost lenistwem – oto jedynie część z obszernego spisu grzechów głównych naszej rzeczywistości, których zapewne dałoby się wyliczyć znacznie więcej niż siedem słynnych i skatalogowanych. Krok w krok za przywarami stygmatyzującymi nasze czasy i obyczaje postępują ich następstwa. Nie trzeba specjalnej spostrzegawczości aby dostrzec, że schorzenia i problemy psychiczne które kiedyś były rozpoznawane w określonym i względnie stałym odsetku obecnie wydają się mnożyć w postępie geometrycznym i powoli stają się konstytucyjnym elementem ludzkiej natury. Karen Horney byłaby zapewne zadowolona widząc jak jej profetyczne oceny ludzkiej kondycji stają się faktem. Rzeczywiście można by powtórzyć za najbardziej chyba znaną kobietą psychologiem że osobowość naszych czasów jest osobowością neurotyczną – wadliwą w wymiarze konstrukcji i funkcji, nieadaptacyjną, zdezorganizowaną i wreszcie – co może pozostaje najbardziej symptomatyczne – głęboko przerażoną i nieszczęśliwą.
Światowa Organizacja Zdrowia definiuje zdrowie jako stan pełnego, fizycznego, umysłowego i społecznego dobrostanu, podkreślając wymóg możliwości określania i realizowania dążeń, zaspakajania potrzeb i wreszcie podnosząc postulat wpływu na środowisko i radzenia sobie w nim. Mówiąc inaczej i może prościej zdrowym jest dopiero ten który poza tym, że nie jest chory w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, wie czego chce od życia, realizuje własne wizje i marzenia, jest zdolny zadbać o siebie samego i swoich bliskich a na dodatek jeszcze potrafi zmieniać ów zastany wokół siebie świat czyniąc go lepszym. Oczywiście przy okazji jest szczęśliwy, inteligentny, wrażliwy ale nie nadwrażliwy, zorientowany prospołecznie ale jednocześnie asertywny, kochający siebie samego ale nie infantylnie egocentryczny czy narcystyczny. W świecie w którym dzieci zeszły z trzepaków i podwórek po to aby rozmawiać ze sobą przez internetowy komunikator a dorośli wydają lwią część sowich pensji na komputery generujące wirtualną rzeczywistość o jakości prawie dorównującej tej za oknem ta definicja wydaje się nie tyle trudna do utrzymania ale wprost mijająca się z realiami.
Rozsądnemu myśleniu o zdrowiu psychicznym nie sprzyja ponadto przekonanie że jest ono analogiem zdrowia fizycznego, funkcją organizmu czy ściślej może nawet funkcją czynności układu nerwowego. Oczywiście nikt nie zaprzeczy że biologia naszego organizmu i kondycja ma znaczenie dla zdrowia psychicznego jednak zredukowanie go do czystej fizjologii jest tyleż błędne co w subtelny sposób mylące i sugeruje że nasza umysłowość może zostać uleczona dzięki realizacji recepty. Dziwi nas psychologów ta łatwa wiara już choćby dlatego że nawet fizyczne zdrowie może zostać utrzymane jedynie dzięki skojarzeniu leczenia medycznego i szeregu innych czynników takich jak właściwy styl życia, ruch i sport czy odpowiednia dieta. Tym bardziej zdrowie naszego aparatu psychicznego musi zależeć od tego jak żyjemy a choroba psychiczna czy stan dysfunkcji psychicznej bardzo rzadko może zostać naprawiony tylko dzięki tabletce. Rzadko lub mówiąc wprost i bardziej uczciwie – nigdy.
Czy zatem jest dzisiaj możliwym skutecznie zadbać o zdrowie i higienę psychiczną ? Naturalnie jest to możliwe a być może nawet konieczne jeśli nawet nie ze względu na siebie samych to w interesie tych którzy nas otaczają i którzy przyjdą po nas. Kilka poniższych refleksji które uprzejmy czytelnik otrzyma poniżej od autora nie stanowi wszakże zbioru jakichkolwiek uniwersalnych kluczy, recept czy zawsze skutecznych metod i technik. Od tych ostatnich zresztą odróżnia je brak formalnej struktury który powoduje że nie da się żadnej z nich użyć w bezmyślny sposób na podobieństwo poradników zdobiących półki księgarniane w dziale psychologii, jakie w ilościach hurtowych można nabyć w jednym ze sklepów w naszej rodzimej handlowej galerii. Stanowią raczej wyraz wspólnego i dzielonego z czytelnikiem imperatywu poszukiwania, które samo w sobie stanowi wartość jeśli pamiętamy że celem naszej podróży jest sama droga.
Wydaje się więc niżej podpisanemu że wśród podstawowych warunków zdrowia psychicznego o które każdy z nas może zadbać samodzielnie jest prosta zasada życia w miejscu i czasie w którym aktualnie pozostajemy. Wbrew pozorom większość z nas niezwykle rzadko przeżywa życie z uwagą i dbałością o to aby nie wykraczać poza ramy tego co tutaj i tego co teraz. Niewielu ludzi żyje konsekwentnie w teraźniejszości. Przeciwnie skłonni jesteśmy żyć wszędzie ale nie w chwili obecnej, chętnie rozpamiętujemy zdarzenia które już się wydarzyły, snujemy wspomnienia i refleksje, dokonujemy remanentu zdarzeń minionych albo przeciwnie marzymy o tym co przed nami. Pół biedy jeszcze kiedy planujemy ponieważ plany zawsze wyrastają z teraźniejszości, zwykle jednak skłonni jesteśmy nie tyle planować ile fantazjować pędząc swoim wymarzonym ferrari po drogach i bezdrożach przyszłości podczas gdy chwila obecna rozpływa się w czasie a tylko ona jest uchwytna i realna i tylko w niej możemy żyć naprawdę i całą pełnią życia. Mądrość wschodu trafnie zauważa że przeszłość minęła przyszłość jeszcze nie nastała i tylko teraźniejszość jest w naszych rękach.
Z zasady życia w teraźniejszości, życia uważnego i skupionego na chwili obecnej płyną rozliczne konsekwencje. Czy naprawdę więc potrzebujemy coraz więcej wszystkiego, czy rzeczywiście musimy posiadać większy dom, większy samochód, droższe ubrania, nowszy telefon. Teraźniejszość jak living-room naszego życia, jak jego centralny salon, ma swoją kubaturę, własną pojemność czy jak kto woli powierzchnię. Nie może być bezkarnie zaśmiecana kolejnymi przedmiotami, kolejnymi chwilowymi ciągotami, nieprzemyślanymi zachowaniami i całą resztą egzystencjalnego śmiecia. Musi być przeżywana z uwagą i troską, w sposób mądry musi zostać wykorzystana jej powierzchnia, należy smakować każdą chwile widząc jej niepowtarzalność bez zbędnego napięcia zorientowanego na przyszłość. Trzeba nam szanować to co jest pamiętając o tym co było i cierpliwie oczekując tego co będzie.
Dla wielu z nas sensem życia jest gonitwa za szczęściem. W ciągłej pogoni ściągamy więc ów wyjątkowy stan, o którym zresztą niełatwo byłoby nam mówić gdyby ktoś poprosił nas o jego opis. Zwykle o szczęściu mamy wiedzę retrospektywną to znaczy wiemy że byliśmy szczęśliwi kiedy już nie jesteśmy, kiedy szczęście odeszło i bolejemy nad jego stratą. Rzadko zdajemy sobie sprawę ze szczęścia kiedy ono trwa. Kiedy je już tracimy zaczynamy go szukać a im bardziej szukamy tym bardziej jesteśmy nieszczęśliwi. Mądrej wskazówki udziela nam zresztą sam język którego używamy – mówiąc że gonimy za szczęściem w tej samej chwili mówimy przecież że jesteśmy nieszczęśliwi jako że gonić możemy tylko za tym czego jeszcze nie schwyciliśmy. Słusznie zauważa Mark Rowlands, jeden z bardziej interesujących współczesnych filozofów, że właściwej lekcji udzielić nam mogą zwierzęta. Zwłaszcza dzikie takie jak wilki. Wilki nigdy nie gonią szczęścia. Wilki gonią króliki i kiedy biegną z rozwianymi grzywami są najszczęśliwszymi istotami na świecie. Szczęście jest ubocznym produktem naszej aktywności, przychodzi wtedy kiedy to co robimy okazuje się słuszne, udane, piękne, wartościowe. Nadmiarowo akcentująca wagę przyjemności kultura w której przyszło nam żyć sprawiła że jako ludzie pomyliliśmy przyjemność ze szczęściem i kazała myśleć, że na podobieństwo tej pierwszej da je odnaleźć. Tym samym skazała nas na wieczne niespełnienie na podobieństwo Syzyfa bez końca toczącego głaz albo przywołanego wcześniej wilka który goniłby nieistniejącego zajączka. Zbyt wiele myślimy o szczęściu zbyt mało o życiu które otwiera się przed nami. Szczęście jest ubocznym produktem stylu naszego życia.
Obok tego o czym tutaj mówiliśmy i pisaliśmy można by oczywiście wskazać szereg innych prawideł higieny psychicznej. Często równie ważkich jak choćby umiejętność mówienia prawdy sobie samemu czy zdolność bycia w świecie w kształcie, który nie tylko spełnia sens naszego istnienia ale jest też dopełnieniem dla tych którzy nas otaczają. Wielkość formy, długość niniejszego tekstu nie pozwala powiedzieć o wszystkich. Te które zostały przywołane wydają się ważne i możliwe do zrealizowania przez każdego bez szczególnej pomocy mentorów czy psychologów. Nie oznacza to oczywiście że jeśli istnieje trudność a nasze życie zaczyna się chwiać powinniśmy stawiać mu czoła dzielnie i samodzielnie. W świecie w którym upadają autorytety w którym chwieją się zasady moralne gdzie religia staje się zbędną formą a permisywizm jedynym wyznaniem wiary potrzebujemy rzecz jasna tych którzy będą w stanie mówić głośno i otwarcie o tym że jeśli chcemy być zdrowi psychicznie musimy żyć mądrze. Jestem pewien że moje środowisko zawodowe będzie dla cierpliwego czytelnika wsparciem w tym obszarze a psycholodzy staną na wysokości zadania stając się nie tylko lekarzami duszy ale jej przewodnikami w drodze do wspólnego lepszego świata. Czego i Państwu i sobie życzę.