Nazwę zmieniono dokładnie 28 lutego 1989 roku, czyli jeszcze za tzw. starych czasów. – Ale zanim otrzymała nazwę 3 Maja, wcześniej była to aleja Lipowa, Aleksandrowska czy Szkolna – wspomina Tomasz Stachaczyk, w drugiej połowie lat 80. radny Piotrkowa. – Nie przesadzajmy, że ta zmiana to był jakiś akt epokowy, czy ryzykowny. Chociaż pamiętam, że nie obyło się bez kontroli czy pism z urzędu z prośbą o wyjaśnienie tej sytuacji… taki był klimat. Na szczęście trwało to krótko, bo jak pamiętamy 4 czerwca 1989 r. ogłoszono, że w Polsce skończył się komunizm.
Inicjatorami zmiany nazwy ulicy z Bieruta na 3 Maja byli radni Stronnictwa Demokratycznego. SD wtedy wspólnie z PZPR sprawował władzę. Były to czasy, kiedy poszczególne ugrupowania polityczne stawały się opozycją w stosunku do partii rządzącej. Grupa radnych Piotrkowa zdecydowała, że pora rozstać się z Bierutem. Przygotowano dokumenty – uchwałę, ale… bez namaszczenia pierwszego sekretarza Komitetu Miejskiego, a był nim wtedy Jerzy Ostrowski. – To był bardzo postępowy, liberalny działacz lewicy – wspomina go T. Stachaczyk. – Udało się go przekonać, choć nie było to łatwe, były targi, twarde rozmowy, które trwały chyba ze dwie noce. Wreszcie sesja… dzisiaj to takie proste – zmieniamy nazwę ulicy. Wtedy różnie mogło być. Głosowanie… nikt nikomu nie patrzył w oczy, każdy miał wzrok wbity w stół, ale większość podniosła rękę, także pierwszy sekretarz. No i mamy aleję 3 Maja, pamiętajmy, że to jest „aleja”, a nie „aleje”.
Uzasadnienie do uchwały było bardzo obszerne. Pomysłodawcy zmiany nazwy ulicy nie omieszkali wspomnieć bowiem o ciemnych stronach w życiorysie Bolesława Bieruta. – Wyjaśnialiśmy też, co to była partia komunistyczna (sięgnęliśmy do słownika), czyli banda czy kupa zbrojna… takie słowa wtedy publicznie padały. Nie wiedziałem, jak na to wszyscy zareagują – wspomina Tomasz Stachaczyk. – Klimat nie był wtedy łatwy, bo system się rozpadał. Pamiętam choćby, jak walczyłem o to, by w sklepach spożywczych można było sprzedawać gumę do żucia – balonową Donald, bo wydział handlu urzędu miasta traktował to jak kontrabandę, przestępstwo, nasyłał kontrole. Takie to właśnie były czasy.