Jak mówi zgromadzeni, mają już około 3 tysięcy podpisów. Konkretnej liczby jednak nie chcieli podawać, ponieważ - jak podkreślali - kolejne karty ciągle spływają. Inicjatorzy serdecznie dziękowali wszystkich, którzy codziennie ich wspierają. Opowiedzieli także o zasadach zbiórki podpisów.
Na naszej facebookowej grupie jest lista ambasadorów, do których można się zgłaszać z wypełnionymi karatami. Mamy tam także podaną listę punktów, w których można pobrać czyste listy, podpisać się lub złożyć wypełnione już listy. Wszyscy jesteśmy oznakowani. Mamy identyfikatory i kamizelki. Prosimy, aby podpisane karty oddawać wyłącznie do ambasadorów lub podanych punktów. Chodzi o to, aby karty z danymi nie krążyły po mieście i nie trafiły w niepowołane ręce - mówiła Małgorzata Misiak-Żołnierowicz, kończąc swoją wypowiedź apelem do wszystkich mieszkańców. - To jest nasz czas. To jest miejsce i czas, żeby zrobić porządek w tym mieście. Żebyśmy w końcu wzięli swój los w swoje ręce i zdecydowali, jaka czeka nas przyszłość w tym mieście.
Jak podkreślali, działają, ponieważ chcą, aby w tym mieście można było godnie żyć. Ich zdaniem, prezydent Krzysztof Chojniak, nie słucha mieszkańców i nie liczy się z ich zdaniem. Zachęcali do podpisywania list.
Przestrzegamy wszystkich przepisów związanych z RODO. Dane osób, które już się podpisały, są zasłaniane, aby nie były widoczne dla kolejnych podpisujących. Nie bójmy się podpisywać. Wszystko jest zgodnie z prawem - mówił Jacek Narloch, jeden z mieszkańców zaangażowanych w akcję. - Wiele osób zadaje pytanie, jaki będzie koszt referendum oraz kto, za to zapłaci. Odpowiem tak: ten koszt na pewno będzie mniejszy niż dochody naszego prezesa ciepłowni Marka Krawczyńskiego - mówiła z kolei Natalia Babczyńska.
Zgromadzeni na konferencji inicjatorzy, obawiają się zastraszania mieszkańców.
Doszły nas słuchy, że pracownicy zatrudnieni w placówkach podległych Urzędowi Miasta są zastraszani. Mają nie podpisywać się pod referendum, które chcemy zorganizować. To są na razie pogłoski. Dopóki nie mamy potwierdzonych informacji, nie chcemy nikogo oskarżać. Jeśli jednak to się potwierdzi, złożymy doniesienie do odpowiednich służby - mówił Tomasz Kowalewski, prosząc, aby ewentualne próby takie zastraszania zgłaszać bezpośrednio do organizatorów referendum.
Akcja zbierania podpisów trwa od dwóch tygodni. Aby referendum w sprawie odwołania prezydenta Krzysztofa Chojniaka doszło do skutku, inicjatorzy muszą zebrać około 6 tysięcy podpisów.