W grudniu 1970 roku wprowadzono kolejne podwyżki artykułów pierwszej potrzeby. Jednocześnie komuniści rozpoczęli nieudolną kampanię propagandową, informując, że obniżono ceny np. odkurzaczy i papy dachowej. Przedświąteczna podwyżka wywołała gwałtowny masowy protest na Wybrzeżu. Ferment został podsycony wprowadzeniem nowych norm i niekorzystnego przelicznika płac dla stoczniowców. 14 grudnia w Gdańsku stoczniowcy ruszyli pod budynek Komitetu Wojewódzkiego PZPR, który próbowali podpalić. Przeciwko robotnikom skierowano milicję a później także wojsko – użyto ostrej amunicji. Padły pierwsze ofiary śmiertelne. Sytuacja wymykała się spod kontroli. W Gdańsku próbowali ją opanować I sekretarz KW PZPR Stanisław Kociołek oraz przedstawiciele centralnych władz partyjnych Zenon Kliszko i gen. Korczyński – wiceminister obrony narodowej.
Demonstracje w Gdańsku tymczasem się rozszerzały. Splądrowany, a następnie podpalony został gmach Wojewódzkiej Rady Związków Zawodowych. Spalono gmach NOT-u sąsiadujący z gmachem Komitetu Wojewódzkiego, a następnie również gmach KW.
W kolejnych dniach rozszerzały się strajki w zakładach Wybrzeża; w odwecie władze wprowadziły godzinę milicyjną. Komuniści próbowali opanować sytuację w typowo dla siebie sposób – kolejnymi represjami, blokadami zakładów pracy, strzelaniem do robotników. Strajki rozszerzyły się na Szczecin i Elbląg, protestowano także w Słupsku, Tczewie, Nysie, Wrocławiu, Częstochowie, Białymstoku, Krakowie.
Władze przyjęły założenie, że wydarzenia na Wybrzeżu nie mają charakteru roszczeniowego, że są po prostu kontrrewolucją. Dlatego wojsko strzelało do robotników. W wyniku starć zginęło 9 osób z Gdańska, 18 z Gdyni 16 ze Szczecina i 1 z Elbląga. Rannych zostało aż 1165 osób, aresztowano prawie 3 tys. Osób. Straty materialne wyniosły 405 mln częściowo lub całkowicie spalono 19 budynków. Zniszczeniu uległo również 220 sklepów.
Represje okazywały się nieskuteczne, narastający bunt robotniczy postanowiono rozwiązać przez roszadę personalną i kolejną zmianę dekoracji. Gomułkę zastąpiono bowiem Edwardem Gierkiem – I sekretarzem KW w Katowicach. 18 grudnia 1970 roku Franciszek Szlachcic i Stanisław Kania udali się do Gierka, aby zaproponować mu stanowisko I sekretarza KC. Dzień później Józef Tejchma zasugerował Gomułce, aby podał się do dymisji. 20 grudnia Gomułka który wylądował w szpitalu przekazał Cyrankiewiczowi i Kliszce gotowość do ustąpienia i tego samego dnia pośpiesznie zebrane VII Plenum przyjęło jego rezygnację. I sekretarzem został Edward Gierek. Trzy dni później premierem wybrano zaufanego człowieka Gierka, Piotra Jaroszewicza. Choć Gomułka rzucił do walki z robotnikami 5.000 milicjantów i 27 tys. żołnierzy, którzy krwawo spacyfikowali Wybrzeże, nie uratował swojej pozycji w partii i musiał odejść.
Wbrew intencjom władz, wydarzenia grudniowe były ważnym etapem samorozwoju świadomości politycznej klasy robotniczej. To wówczas, oprócz postulatów ekonomicznych pojawiły się pierwsze żądania polityczne, m.in. zreformowania związków zawodowych. Wtedy także robotnicy przekonali się, że wiele skuteczniejszym instrumentem nacisku na władze niż demonstracje uliczne są strajki okupacyjne zakładów. Wreszcie w tym czasie narodziły się pierwsze ponadzakładowe struktury robotnicze w rodzaju Głównego Komitetu Strajkowego w Gdyni czy Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Szczecinie.
Roman Wapiński zwrócił uwagę na fakt kształtowania się w tym okresie nowego pokolenia ideowego: Nie przypadkiem, jak sądzę, z pierwszymi nieco już wyraźniejszymi oznakami kształtowania się nowego pokolenia ideowego i pierwszymi zapowiedziami jego wizji Rzeczypospolitej spotykamy się na przełomie 1970/1971 r. Wydarzenia grudniowe spełniły rolę impulsu sprzyjającego ujawnieniu się wyobrażeń i aspiracji załóg części zakładów produkcyjnych Wybrzeża. Rzeczpospolita - według nich – miała być państwem społeczeństwa ludzi równych, pozbawionym znaczących dystansów społecznych, rządzonym w sposób demokratyczny i suwerennym. Użyłem słowa “zapowiedzi”, gdyż po upływie niecałych dziesięciu lat postulaty z okolic grudnia 1970 r. staną się w jakimś stopniu kanwą. “Żądań strajkujących załóg zakładów przedsiębiorstw reprezentowanych przez Międzyzakładowy Komitet Strajkowy”, będących właściwie już komplementarną wizją Rzeczypospolitej nowego pokolenia ideowego, pokolenia “Solidarności”. Nie była to wprawdzie jedyna wysunięta na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych wizja tego pokolenia, dość tu wspomnieć o deklaracji programowej U PROGU powstałego w 1977 r. Nurtu Niepodległościowego, ale ta, która została zawarta w żądaniach międzyzakładowych komitetów strajkowych Gdańska, Szczecina i Jastrzębia, moim zdaniem, najpełniej oddawała wyobrażenia i aspiracje jego głównej siły motorycznej – robotników.
Z kolei Antoni Dudek w książce “Ślady Peerelu” podkreśla: Bunt robotniczy na Wybrzeżu w 1970 r. jest przez historyków powszechnie uważany za jedno z najważniejszych wydarzeń w dziejach PRL. Bardzo często jednak, w analizie znaczenia rewolty grudniowej eksponuje się tylko jej decydującą rolę w obaleniu ekipy Władysława Gomułki. Druga, również ważna rola Grudnia ’70 związana z udoskonaleniem przez robotników metody walki z istniejącym systemem władzy, wydaje się jak dotąd mniej doceniona. Tymczasem ten właśnie aspekt wydarzeń grudniowych wydaje się szczególnie istotny dla zrozumienia zarówno przemian w świadomości społecznej, jakie nastąpiły w latach siedemdziesiątych, jak i genezy NSZZ “Solidarność”.
Artur Wolski