Ostatnio spór zaostrzył się do tego stopnia, że pełniący obowiązki dyrektora szpitala doniósł na szefową związków zawodowych do prokuratury. - 13 sierpnia 2015 roku do Prokuratury Rejonowej w Piotrkowie Trybunalskim wpłynęło pismo podpisane przez pełniącego obowiązki dyrektora Powiatowego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Piotrkowie, w którym informował, że przewodnicząca Zakładowej Organizacji Związkowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy PZOZ, wykorzystując swoją funkcję, przeszkadza w prowadzeniu w sposób zgodny z prawem sporu zbiorowego, który jest aktualnie w fazie rokowań – informuje nas rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Sławomir Mamrot.
Zawiadomienie dyrektora prokuratura przesłała na policję. Ta 25 września wszczęła dochodzenie o przestępstwo określone w ustawie o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. - Postępowanie prowadzone jest w sprawie. Badany jest stan faktyczny. Policja będzie zbierać materiał dowodowy (śledczy zbierają dokumentację i przesłuchują świadków) - informuje nas Komenda.
Spór w szpitalu przy ul. Roosevelta zaostrzył się w maju tego roku. Pielęgniarki i położne domagają się podwyżek, czemu trudno się dziwić, bo po 20 latach pracy – jak nam powiedziała ich przedstawicielka – zarabiają 1,7 tys. zł netto.
Barbara Krupa, przewodnicząca Związku Pielęgniarek i Położnych w PZOZ komentuje decyzję dyrektora Janusza Tamilli jednym słowem – absurd. - Człowiek występuje w imieniu pielęgniarek, a ktoś nim po prostu poniewiera – mówi pielęgniarka. - Pan dyrektor nie zrozumiał, o co chodzi w ustawie o sporach zbiorowych, która dotyczy pracodawcy i odnosi się do tego, jak on może utrudniać prowadzenie sporu. Teraz jesteśmy na etapie trzeciej tury rokowań, zdecydowaliśmy się na mediację. Czekamy aż ministerstwo wyznaczy mediatora.
Jeśli chodzi o donos dyrektora do prokuratury, przewodnicząca zamierza wyciągnąć konsekwencje. - Mamy prawników, możemy liczyć na pomoc związkowych działaczy – mówi. - Kwestie podnoszone w sporze są łagodzone, cale szczęście, bo psychicznie mam już na to coraz mniej siły – dodaje Barbara Krupa.
Pielęgniarki i położne z piotrkowskiego szpitala walczą nie tylko o wyższe pensje, ale również o lepsze warunki pracy (dziś zbyt mała liczba pracowników nie jest w stanie podołać nadmiarowi obowiązków). - Jeśli chodzi o płace, to coś drgnęło. Po proteście pielęgniarek minister zdrowia zmienił zdanie. Pielęgniarki mają dostać po 400 zł w ciągu 4 lat. Niestety dotyczy to tylko i wyłącznie pielęgniarek. Zgodnie z decyzją ministra Zembali, dyrektorzy szpitali mieli podać dokładną liczbę personelu do NFZ. Nasz dyrektor niestety pospieszył się, nie powinien prowadzić rozmów z Funduszem bez naszego udziału – dodaje Barbara Krupa.
Próbowaliśmy oczywiście uzyskać komentarz pełniącego obowiązki dyrektora PZOZ. Niestety mimo wielokrotnych prób kontaktu, Janusz Tamilla był dla nas nieosiągalny.
W poniedziałek (26 X) pełniający obowiązki dyrektora szpitala postanowił jednak skomentować całą sprawę. Poniżej zamieszczamy stanowisko Janusza Tamilli, które otrzymaliśmy na nasza redakcyjną skrzynkę mailową.
Jestem p.o. dyrektorem od maja br. i wiem jedno - w PZOZ jest atmosfera niepokoju o przyszłość, bo mamy trudną sytuację finansową i musimy dobrze przygotować się do nowego kontraktowania. Wszystkie umowy z NFZ kończą się w połowie przyszłego roku. Jeśli nie spełnimy wymagań NFZ, to pieniądze otrzymają inne zakłady opieki zdrowotnej. Nikt wtedy łzy nie uroni nad losem blisko 500 pracowników. Takie są prawa rynku, nawet jeśli się z nimi nie zgadzam. A już wiemy, że znacznie zostanie podniesiona przez NFZ poprzeczka wymagań, zarówno co do standardu pomieszczeń, jak i wyposażenia oraz kwalifikacji personelu. To jest aktualnie największe zmartwienie dla tych pracowników, dla których nie jest obcy dalszy los szpitala.
Moja ocena współpracy ze środowiskiem pielęgniarek i położnych jest pozytywna. Związek zawodowy pielęgniarek i położnych skupia tylko ok. 90 osób na blisko 200 pielęgniarek. Wiem, że to środowisko wie, że w załatwianiu ich spraw podjąłem dotychczas więcej inicjatyw niż przewodnicząca B. Krupa, choć się tym nie chwalę. Nie muszę udzielać wywiadów i obnosić się z tym. To jest nasza wewnętrzna sprawa.
Czasem czułem się bardziej jako związkowiec, niż pracodawca, ale mnie to nie przeszkadza. Przedstawię trzy sprawy załatwione przeze mnie, na które są jednoznaczne dowody. Dowód nr 1 jest następujący: otóż wśród 7 przedstawionych mi żądań 2 dotyczyły sprzeciwu co do wykonywania przez pielęgniarki i położne określonych czynności wobec chorych. Pani przewodnicząca B. Krupa w jednym z artykułów bagatelizuje te sprawy, a ja chciałbym podać szczegóły, bo są jak dla mnie bulwersujące. Otóż wśród żądań było oczekiwanie, że pielęgniarki nie powinny m.in. „karmić chorego”. Co więcej, na spotkaniu w szerszej grupie pielęgniarek i położnych, publicznie przewodnicząca podtrzymała to stwierdzenie, proponując, abym zatrudnił firmę cateringową, a nie oczekiwał od pielęgniarek karmienia chorych. Oświadczam, że nie wyrażam zgody na to, aby pielęgniarki w PZOZ odmawiały karmienia osób chorych. Aby nie było wątpliwości, co do zakresu obowiązków pielęgniarek i położnych, powołałem specjalny zespół składający się w szczególności z pielęgniarek oddziałowych. Są one dla mnie autorytetami zawodowymi. Celem ich pracy jest wypracowanie nowych, pełniejszych i bardziej jednoznacznych zakresów czynności pielęgniarek i położnych, zatrudnionych w PZOZ. Po zakończeniu pracy tego zespołu będę zmieniał zakresy czynności wszystkim pielęgniarkom i położnym. Zrobiłem to, o co bezskutecznie prosiłem na piśmie w początkowej fazie rokowań przewodniczącą B. Krupę – przygotowanie listy oczekiwanych i negowanych przez związki czynności służbowych. Podsumujmy: ja podjąłem inicjatywę i działam, a postawy przewodniczącej organizacji związkowej przewodniczącej B. Krupy nie będę oceniał.
Dowód nr 2 dotyczy tych pielęgniarek i położnych, które zostały wykluczone przez swój własny związek w tym roku z regulacji wynagrodzeń. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że minister zdrowia i związki zawodowe pielęgniarek i położnych zdecydowały, że pielęgniarkom i położnym w podstawowej opiece zdrowotnej nie należy się taka regulacja w 2015 r. Przewidziane są do wzrostu wynagrodzeń dopiero od stycznia 2016 r. W mojej ocenie zaistniała sytuacja to, z ludzkiego punktu widzenia, jawna niesprawiedliwość, a już szczególnie w kontekście, że postąpił tak ich własny związek zawodowy. Zwróciłem uwagę staroście powiatu na ten fakt. Starosta natychmiast zareagował i uzyskał pozytywne stanowisko Zarządu Powiatu w kwestii zrekompensowania tych wynagrodzeń przez budżet powiatu. O ile wiem, nie jest jeszcze znane stanowisko prezydenta miasta w tej sprawie. Pamiętajmy, że znacząca część pacjentów POZ to mieszkańcy miasta. Jestem jednak dobrej myśli. Podsumujmy: ja podjąłem inicjatywę, a postawa przewodniczącej organizacji związkowej była bierna.
Dowód nr 3 jest równie znaczący. Otóż rozporządzenie ministra regulujące podwyżkę wynagrodzeń nakładało na dyrektora obowiązek uzyskania porozumienia w zakresie sposobu podziału tych środków: czy po równo, czy wg jakichś innych zasad. Zaprosiłem na spotkanie 8 października br. trzy związki zawodowe skupiające pielęgniarki i położne. Przedmiot spotkania był jasno określony. Stawili się wszyscy za wyjątkiem przewodniczącej B. Krupy. Na piśmie poinformowała mnie, że spotkanie – cytuję: „… może odbyć się dopiero po ukazaniu się aneksu do tegoż rozporządzenia z dnia 23.09.2015 r.” Należy podkreślić, że obowiązujące w tym czasie przepisy nakazywały mi działanie w postaci rozmów ze związkiem. W przeciwnym razie PZOZ mógłby nie otrzymać z NFZ pieniędzy dla pielęgniarek i położnych. O sytuacji poinformowałem pielęgniarki oddziałowe, które reprezentują podległe im pielęgniarki. Czas mijał, a przewodnicząca B. Krupa milczała. W dniu 15 października, korzystając z możliwości prawnych, w przypadku braku porozumienia ze związkami, sam podjąłem decyzję i wydałem rozporządzenie, co do sposobu podziału pieniędzy. O decyzji poinformowałem pielęgniarki oddziałowe. Stwierdzenie przewodniczącej B. Krupy w jednym z artykułów, że jakoby przedwcześnie uregulowałem kwestie zasad wyrównania wynagrodzeń to, w mojej ocenie, próba zatuszowania swojej, co najmniej, bierności. Sugeruję, aby akty prawne czytała wprost, a nie dokonywała ich osobistej interpretacji. Podsumujmy: ja uregulowałem szczególnie ważną kwestię pielęgniarek i położnych, a postawa przewodniczącej organizacji związkowej B. Krupy była, co najmniej, bierna.
Pamiętajmy, kto faktycznie posiada pieniądze na podwyżki. Są to minister zdrowia lub prezes NFZ. Ostatnie regulacje, dotyczące zwiększenia wynagrodzeń, podjął minister, a zapłaci za to NFZ. Ja te pieniądze otrzymam w postaci zwiększenia wartości umów z NFZ. Dyrektor zakładu opieki zdrowotnej nie dostaje specjalnych pieniędzy na wynagrodzenie. Otrzymuje kwoty za tzw. punkt i z tych pieniędzy musi zapłacić wszystko - wynagrodzenia, leki, prąd, wodę, itd. Wszyscy wiedzą, że wartość za punkt jest w wielu przypadkach niższa niż faktyczne koszty. Aby kupić sprzęt diagnostyczny, muszę te pieniądze wygospodarować. Olbrzymi przerost administracji, to w przypadku PZOZ mit. Mogę tu zaoszczędzić kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie, ale nie kilkaset. Tak zrobię w niedalekiej przyszłości, ale pieniądze na pewno przeznaczę na zakup m.in. nowych foteli ginekologicznych dla poradni „K” i foteli stomatologicznych do poradni dla dzieci. To nie ja ukształtowałem zasady wynagradzania pielęgniarek i położnych i nie czuję się adresatem pretensji o niskich zarobkach. Problem ten potrafię, jako człowiek, zrozumieć, bo moja chrześnica (córka mojej siostry) jest pielęgniarką. Natomiast, o ile pamiętam, środowisko pielęgniarek i położnych miało swoich przedstawicieli w osobie ministra zdrowia. Może dobrze jest o tym jednak pamiętać.
Ze smutkiem stwierdzam, że panie redaktor, autorki dwóch artykułów, które przeczytałem, a w których przypisano mi rolę „donosiciela”, użyły określenia, które społecznie ma niedobre skojarzenia. Bo przecież, w powszechnym myśleniu, „donosiciel” to „kapuś”, „konfident”. Jeśli panie redaktor zrobiły to z rozmysłem, bo były rozczarowane np. tym, że nie garnę się do wywiadów, to zachowały się, moim zdaniem, nieetycznie. Ale niech będzie – jestem donosicielem. Potwierdzam również fakt, że poinformowałem prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez p. przewodniczącą B. Krupę. Nie można bowiem przeszkadzać w prowadzeniu sporu zbiorowego, który jest formą dialogu społecznego. Obowiązują, w tym zakresie, określone reguły, których nie powinno się łamać. Wyraźnie mówią o tym przepisy. Przedstawiłem Prokuraturze obszerną dokumentację z przebiegu rokowań z prośbą o zbadanie sprawy i ocenę. Wszczęto dochodzenie w tej sprawie. Obawiam się, że ekspresowe tempo związku zawodowego w prowadzeniu sporu zbiorowego może zapowiadać np. strajk. Bo przecież nie jest to dowód na chęć uzyskania przez przewodniczącą B. Krupę porozumienia, choćby w części żądań. A są ku temu realne możliwości, o czym mówiłem podczas rokowań i co potwierdziłem, zeznając na policji.
Jestem p.o. dyrektorem od maja br. Jedna z pierwszych wizyt, jakie miałem, to było spotkanie z zarządem związku zawodowego pielęgniarek i położnych, czyli także B. Krupą. Wręczyły mi żądania oraz informację, że związek wchodzi ze mną w spór zbiorowy. Oczekiwania finansowe opiewały na kwotę 5 mln zł w skali roku. Były również dodatkowe żądania m.in. związane z zakresem czynności, wykonywanych przez pielęgniarki i położne. Poprosiłem związek o przesunięcie sporu o 6 miesięcy, czyli czas, który pozwoli mi się zorientować w sytuacji PZOZ. Ponadto weszliśmy w projekt unijny, z którego mogliśmy mieć korzyść ponad 2 mln zł. Projekt trudny organizacyjnie, ale potrzebny ze względu na możliwość remontu m.in. oddziału wszczepiania rozruszników. Mogliśmy również uzyskać refinansowania poniesionych wcześniej zakupów, m.in. sprzętu medycznego. Bodaj po godzinie otrzymałem od zarządu związku pisemną informację, że podtrzymują swoje żądania. W zaistniałej sytuacji, szacując ryzyko komplikacji finansowych, związanych z ewentualnymi roszczeniami pracowniczymi, musiałem odstąpić od projektu. A szkoda. To, co działo się później starałem się dziś krótko przedstawić. To nie są moje oceny – to są fakty.
p.o. dyrektor PZOZ w Piotrkowie Janusz Tamilla