- Rozmowy na ten temat spowodowały, że zjawiło się u nas wiele osób. W pierwszą sobotę, w którą działaliśmy, było to aż 240 pacjentów! - mówi Paweł Banaszek, dyrektor Powiatowego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Piotrkowie.
Do 1 marca na terenie Piotrkowa nocne i świąteczne dyżury prowadziły dwa ośrodki: pierwszy przy szpitalu na Rakowskiej, drugi - w poradni przy Al. Armii Krajowej. Dyżury rozłożone były na dwie jednostki. - Tak działaliśmy ponad dwa lata. Ten system sprawdzał się dobrze i nie mieliśmy żadnych problemów z prowadzeniem tej działalności - mówi Paweł Banaszek.
1 marca przyszedł jednak czas na zmiany... Na początku 2011 roku Narodowy Fundusz Zdrowia ogłosił konkurs, w wyniku którego miał powstać jeden ośrodek obsługujący pacjentów z terenu miasta Piotrkowa oraz z części gmin powiatu piotrkowskiego. Powiatowy Zespół Opieki Zdrowotnej w Piotrkowie wystartował w konkursie. - W rezultacie oferta została wybrana i od 1 marca prowadzimy działalność opieki nocnej. Przenieśliśmy ją jednak z poradni przy Armii Krajowej do budynku, który znajduje się na terenie szpitala przy ulicy Roosevelta 3 (wejście od ulicy Próchnika) - informuje Paweł Banaszek.
Jak wyjaśnia dyrektor PZOZ w Piotrkowie, pierwszy dzień wyglądał dość... dziwnie. - Nie było jasności, czy ma się to zacząć od godziny 12.00 czy od 18.00 w dniu, od którego mamy podpisaną umowę. W związku z tym, że PZOZ i tak prowadził działalność w poradni przy Armii Krajowej, zdecydowano, że jeden zespół zostanie przesunięty od godziny 12.00 do poradni przy Roosevelta. Pozostałe zespoły zostały w tym miejscu, do którego ludzie byli przyzwyczajeni. - To akurat się sprawdziło i nie było większych problemów. Ci, którzy się zgłosili - otrzymali pomoc. Oczywiście już od 18.00 1 marca w pełni zabezpieczaliśmy się w miejscu wskazanym w ofercie do Narodowego Funduszu Zdrowia - dodaje P. Banaszek.
Trzeba jednak pamiętać, do kogo jest adresowana ta pomoc i kiedy pacjenci powinni zgłaszać się właśnie na taki dyżur. - Pacjent, generalnie rzecz biorąc, ma korzystać z opieki u swojego lekarza POZ. I tam w pierwszej kolejności powinien się udać. Wiadomo, iż może zdarzyć się, że po godzinie 18.00 nastąpi znaczne pogorszenie stanu zdrowia i pacjent nie "wytrzyma" do rana. Z takimi dolegliwościami, z którymi poszedłby do lekarza POZ, ma możliwość zgłoszenia się do nocnej pomocy. Nie powinni jednak zgłaszać się pacjenci, którzy chcą powtórzenia leku, rutynowego zaświadczenia o stanie zdrowia czy skierowania do specjalisty - tym zajmuje się lekarz POZ - podkreśla Paweł Banaszek.
Jeżeli chodzi o tak zwane schorzenia nagłe, takie jak: utrata przytomności, bóle w klatce piersiowej, niedowłady czy wypadki, to pacjenci powinni pamiętać o tym, że całą dobę funkcjonuje także pogotowie ratunkowe i jeżeli dojdzie do takiego zdarzenia, należy wzywać karetkę. - Inne zdarzenia typu bóle brzucha, które nie przechodzą po podaniu leków rozkurczowych, wymioty, biegunka (szczególnie u małych dzieci i osób starszych), itp. uprawniają pacjenta do tego, żeby skorzystać z nocnej i świątecznej pomocy - mówi Paweł Banaszek, dodając, że w pierwszej kolejności pacjenci powinni na dyżur zgłosić się osobiście. Jeżeli pacjent ze względu na przykład na inwalidztwo albo podeszły wiek nie może sam dojechać, wtedy wysyłany jest lekarz na wizytę domową.
- Zdarzają się sytuacje, kiedy pacjent, który powinien wezwać karetkę, zjawia się na nocnym dyżurze. Jest przewożony do szpitala na izbę przyjęć. Są także przypadki, gdzie pacjenci próbują wymusić wizytę, która im się nie należy. Niekiedy wiąże się to z niezrozumieniem zasad działania opieki nocnej. Trudno jest mi powiedzieć, czy dużo jest takich przypadków, bo może nie są one bardzo częste, natomiast są denerwujące, bo po prostu nadużywa się pewnej formy opieki. Podczas pierwszego dyżuru nie wszystkie zgłoszenia były do końca uzasadnione. Myślę jednak, że jest to po części spowodowane pewną niewiedzą ludzi na temat funkcjonowania nocnej pomocy - tłumaczy dyrektor.
Czy taki nawał ludzi na dyżur nie jest spowodowany tym, że to jedna jednostka prowadzi nocną pomoc? - Do tej pory myśmy obsługiwali populację nieco tylko mniejszą, bo trochę poniżej 100 tys. osób. I tych zgłoszeń maksymalnie dziennie było około 100, dlatego ten wzrost nie wynika z tego, że rozszerzyliśmy działalność o te 50 tysięcy pacjentów - wyjaśnia Paweł Banszek.
Ze względu na ilość obsługiwanych pacjentów w piotrkowskim szpitalu podczas dyżurów nocnych funkcjonują cztery zespoły lekarskie. Narodowy Fundusz Zdrowia zakładał, że minimalna ilość to jeden zespół na 50 tysięcy osób. - W związku z tym, że obsługujemy populację prawie 150 tys. osób zamieszkujących ten teren, to minimalne wymaganie było takie, żeby funkcjonowały chociaż trzy zespoły - dodaje Banaszek.
Paweł Banaszek przyznaje, że jest zmęczony sytuacją. Spowodowane jest to jednak tym, że zawsze organizacja takiej nocnej pomocy wpływa na wszystko. - Emocje są dodatkowo mocno rozbudzone z tego względu, że zmieniła się trochę rejonizacja - mówi dyrektor PZOZ.
Podkreśla także, że bardzo ważne jest to, aby pacjenci zrozumieli, z jakimi przypadkami powinni zgłaszać się, by skorzystać z nocnej pomocy. Nie powinni zapominać, że pogotowie ratunkowe nadal funkcjonuje i udziela pomocy, a po recepty na leki należy iść do lekarza rodzinnego.
Magdalena Waga
***
Na nocny i świąteczny dyżur nie powinni zgłaszać się pacjenci, którzy chcą powtórzenia leku, rutynowego zaświadczenia o stanie zdrowia czy skierowania do specjalisty - tym zajmuje się lekarz POZ - podkreśla Paweł Banaszek, dyrektor Powiatowego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Piotrkowie.
Jeżeli chodzi o tak zwane schorzenia nagłe, takie jak: utrata przytomności, bóle w klatce piersiowej, niedowłady czy wypadki, to pacjenci powinni pamiętać o tym, że całą dobę funkcjonuje także pogotowie ratunkowe i jeżeli dojdzie do takiego zdarzenia, należy wzywać karetkę.
- Podsumowali tegoroczną kwestę
- Kto zostanie mistrzem gminy Sulejów?
- Problem mieszkańców bloków w Woli Krzysztoporskiej
- Szukali ciała w dawnym szpitalu
- Lubisz jazz? Wpadnij na dwa dni do Sulejowa
- Budowa tężni solankowej w Piotrkowie oficjalnie zakończona
- Policja ukarała Antoniego Macierewicza. Czy poseł straci prawo jazdy?
- Jazda elektryczną hulajnogą kosztowała go łącznie 2700 zł. Wszystko przez alkohol
- Od jutra rozpocznie się budowa chodnika. Będą utrudnienia na Wierzejskiej