W Piotrkowie chińskich sklepów jest kilka. Ogrom artykułów wschodniego pochodzenia spotkamy chociażby w dwóch sklepach przy ul. Słowackiego oraz jednym przy Sienkiewicza. Całe mnóstwo chińszczyzny możemy napotkać jednakowoż w każdym innym punkcie handlowym w mieście. Czy kupując te produkty możemy być spokojni o własne zdrowie?
Wszędzie ta chińszczyzna
Pani Maria – stała klientka “taniego sklepu” - nie narzeka na chińskie produkty. Wręcz przeciwnie. Jest zadowolona z ceny i przyznaje, że kupuje tam kilka razy w miesiącu. - Jak się dobrze człowiek przyjrzy, to i zawsze coś kupi. Są ozdoby, wazoniki – dobre na prezent. Są przedmioty codziennego użytku – co bardzo mi się przydaje. Tak naprawdę nie stać mnie, żeby kupować gdzie indziej, i nie narzekam. Nie wszystko chińskie jest do wyrzucenia. A tak naprawdę w innych sklepach też możemy się natknąć na takie wyroby – to już wszyscy wiedzą – przyznaje. Pani Maria, zapytana o to, czy nie obawia się o szkodliwy wpływ chińskich produktów na swoje zdrowie, odpowiada, że na początku się bała – jak zobaczyła w telewizji.- Ale mnie nic nie jest – trochę się przekonałam i kupuję. Wolałabym np. polskie produkty, ale co mam zrobić – po pierwsze mnie nie stać – po drugie – ciężko je dostać.
- To prawda. Mój szwagier chcąc w ubiegłym roku kupić polskie ozdoby choinkowe, zjeździł całą okolicę, włącznie z Bełchatowem, i rodzimego towaru nie odnalazł. Z przykrością musiał przyznać się do porażki. Ale co zrobić. Wszędzie ta chińszczyzna - dodaje inny klient sklepu.
Trzymają rękę na pulsie
O to, czy na polski rynek trafiają odpowiednie produkty, dbają przede wszystkim służby celne. Na gruncie regionalnym kontrole takie przeprowadza m.in. inspekcja handlowa. - Jeżeli chodzi o artykuły spożywcze i przemysłowe, to badamy ich jakość w laboratoriach. Zakres tej kontroli mamy ograniczony ustawowo, ale co jakiś czas poddajemy różne produkty badaniom. Ostatnie testy na chińskich tkaninach sprzedawanych w piotrkowskich sklepach nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Tworzywa okazały się bezpieczne dla zdrowia. Nie uczulają i nie mogą stanowić bezpośredniej przyczyny żadnej z groźnych chorób - informuje pracownik Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Łodzi (delegatura w Piotrkowie). - W kraju co jakiś czas zdarzają się incydenty związane z chińszczyzną, ale na piotrkowskim terenie jeszcze się z takim przypadkiem nie spotkaliśmy. Najczęściej mamy do czynienia tylko z błędnym oznakowaniem towarów – dodaje pracownik WIIH.
Sporadyczne przypadki
Właściciel jednego z piotrkowskich chińskich sklepów nie narzeka na brak klientów i - co więcej - na brak zdrowia. - Wie pan, tyle lat się tym zajmuję i naprawdę nic się do mnie nie przyplątało. Przecież jak miałbym mieć problemy ze zdrowiem, to od razu bym się z tym interesem zwinął – zdrowie w końcu ważniejsze. Wiadomo, słyszy się o uczuleniach i innych poważniejszych chorobach wywoływanych przez szkodliwe substancje z chińskich artykułów, ale myślę, że są to incydenty – w dodatku rozdmuchane przez media, bo przecież sensacyjne. Mam już ten interes kilka lat, używam tych produktów w domu i nic. Przecież te wszystkie towary muszą przejść kontrolę na granicy, dostać atest. Bez tego nie miałbym ich w sklepie. To nie jest jakaś totalna samowolka, dlatego kontrowersyjne przypadki zdarzają się raz na jakiś czas. A z produktami z innych krajów również może być podobnie – mów pan Andrzej – właściciel sklepu.
***
Przed zakupem obuwia, bluzki czy innego artykułu “made in China” trzeba się jednak zastanowić, czy naprawdę warto? Dlaczego dany produkt kosztuje 4 złote, a nie 20 – jak w sklepie obok. Z czego i w jakich warunkach został wyprodukowany i czy rzeczywiście nie będziemy mieli z powodu jego zakupu zdrowotnych kłopotów?
Janusz Kaczmarek