Maria Kulińska, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy twierdzi, że taka sytuacja ciągnie się od 2001 roku, kiedy urząd przeprowadził się z ulicy Czaplinieckiej do budynku przy ul. Bawełnianej.
- Niestety, ten problem w kolejnych latach się pogłębiał. Wcześniej to były przecieki. W tym roku spadł fragment sufitu, została zalana wentylatornia - mówi Kulińska.
Szefowa urzędu wierzy, że w tym roku pieniądze na remont się znajdą. Taką obietnicę dostała od starostwa. Od trzech lat z kłopotami muszą borykać się także petenci odwiedzający urząd. Kto chce pójść "za potrzebą" musi prosić pracowników o klucz do służbowej toalety. - To jakaś paranoja, ale też wstyd dla urzędu - mówi Zbigniew Sokołowski. Urzędnicy wyliczają straty, a nadal nie wiadomo kto ma przeprowadzić remont. Starostwo dzierżawi bowiem budynek od województwa.
- Nie będziemy prowadzić inwestycji w obiekcie, który do nas nie należy - mówi Szczepan Chrzęst, wicestarosta bełchatowski. - Wykazujemy wiele dobrej woli, aby doszło do spotkania z właścicielem i porozumienia.
- Umowa użyczenia, którą zawarliśmy ze starostwem przewiduje, że koszty utrzymania budynku oraz niezbędnych inwestycji i remontów poniesie powiat. Dlatego wątpliwości władz są niezrozumiałe - mówi Adam Wichliński, dyrektor Zarządu Nieruchomości Województwa Łódzkiego.
Grzegorz Maliszewski POLSKA Dziennik Łódzki