Autostopem po Azji
Wierzą, że to będzie, jeśli nie podróż ich życia, to z pewnością spektakularna wyprawa. Trójka młodych studentów planuje w najbliższe wakacje przemierzyć autostopem i Koleją Transsyberyjska Azję, by dotrzeć w ten sposób do Malezji. Piotrkowianin Adam Miśkiewicz i trójka jego przyjaciół – Marcin Barsul, Nadia Budzowska i Julia Jędryczko, na tę podróż przeznaczają wszystkie oszczędności i zbierają pieniądze na jednej z platform crownfundingowych w internecie. Ich wyprawa ma rozpocząć się 1 lipca, a zakończyć dwa miesiące później.
Od Wilna do Singapuru
Trasa ich wymarzonej podróży, jak mówią, będzie prowadziła przez Wilno, Rygę, Sankt Petersburg, Moskwę, Irkuck, następnie stepy Mongolii, w tym słynną pustynię Gobi, Pekin, Szanghaj, dalej Bangkok i Kuala Lumpur, by ostatecznie zakończyć się w Singapurze. – Pomysł na tę podróż zrodził się parę tygodni temu – mówi Marcin Barsul, student Uniwersytetu Warszawskiego. – Początkowo miałem na tę wyprawę jechać tylko z moją dziewczyną. Mamy jednak oboje wspólną koleżankę, która też wyraziła chęć pojechania z nami. We trójkę byłoby nam jednak zbyt trudno, więc wystawiliśmy ogłoszenie na Facebooku, że poszukujemy czwartego uczestnika na wyjazd. Zgłosił się Adam. Złapaliśmy bardzo szybko nić porozumienia i w ten sposób jedziemy do Azji w czwórkę.
Crowdfunding
Z uwagi na koszty planowanej wyprawy, studenci-podróżnicy zdecydowali się skorzystać z crownfundingu. Mówi Adam Miśkiewicz: – Ze względu na to, że na co dzień studiujemy (ja i Nadia na Politechnice Warszawskiej, Marcin na Uniwersytecie Warszawskim, a Julia na Uniwersytecie Jagiellońskim) nie możemy podjąć stałej pracy, gdyż od rana do późnych godzin popołudniowych spędzamy czas na uczelniach. Dodatkowo działam jeszcze aktywnie w samorządzie studenckim. W Piotrkowie też staram się pomagać Młodzieżowej Radzie Miasta, jako jej były radny. Moja aktywność jest więc całkiem spora i nie damy rady wspólnie zarobić pieniędzy na cały wyjazd, stąd pomysł, by je zebrać w ramach crowdfundingu poprzez jedną ze stron internetowych. Oczywiście wyjazd ten częściowo sfinansujemy z własnych oszczędności. Ale jeżeli ktoś zechciałby nas wesprzeć, bardzo chętnie przyjmiemy każda formę współpracy, zwłaszcza finansowej, choć nie tylko. Naszą zbiórkę prowadzimy za pomocą strony www.pomagam.pl/doazji. Tam są opisane szczegóły naszej wyprawy. A za wpłacone pieniądze oferujemy między innymi pocztówki z Rosji, Chin, specjalnie zrobione zdjęcia oraz niespodzianki, które planujemy kupić dla naszych darczyńców w trakcie wyprawy. Oczywiście także podziękowania w filmie, jaki powstanie z tego wyjazdu.
Trudy podróży
Młodzi podróżnicy zdają sobie sprawę z trudów podróży, jaką zaplanowali. Czas, pieniądze, warunki atmosferyczne, procedury wizowe, inne kultury i mentalność ludzi, malaria to tylko niektóre z czynników z jakimi przyjdzie im się zmierzyć w drodze. Obecnie wszyscy przechodzą wymagane wyprawą szczepienia. – Najtrudniejszą dla nas częścią podroży będzie druga część, czyli drugi miesiąc. Będziemy już przeszło 30 dni w drodze przez kraje europejskie i Rosję, prawdopodobnie będziemy też już zmęczeni, a dotrzemy do Mongolii i Chin, krajów których kultura jest nam nieznana. Przypuszczam, że może być nam też trudno przystosować się do warunków atmosferycznych, będzie tam już bardzo ciepło. To będzie też taka trochę walka z samym sobą. Ale bardzo się cieszę, że tam jedziemy – w ten sposób będziemy mogli też sami sobie coś udowodnić – wyjaśnia Marcin. – Dla mnie najcięższy będzie moment przestawienia się z kultury europejskiej na azjatycką – dodaje Adam. - W Chinach są duże problemy z komunikacją w języku angielskim, tym bardziej w Mongolii. Mongolia jest jednym z najrzadziej zaludnionych krajów świata i bardzo ciężko będzie tam złapać stopa. Wiemy z doświadczeń innych podróżników, że można nawet stać 7-8 godzin na pustyni Gobi, próbując złapać autostop. Jesteśmy jednak na to gotowi. Dlatego też postanowiliśmy podróżować w parach. Będzie nam raźniej. Uważam jednak, że damy sobie radę i jesteśmy gotowi na wszystkie wyzwania.
Jednym ze wspomnianych czynników ograniczających podróżników jest czas. Muszą zdążyć wrócić do Polski przed rozpoczęciem nowego roku akademickiego. Dlatego zdecydowali się połączyć środki transportu i stąd w planach podróży znalazła się słynna Kolej Transsyberyjska. Wyjaśnia Adam Miśkiewicz: – To będzie podróż łączona. Obok autostopu będziemy też podróżować Koleją Transsyberyjską. Głównie ze względu na to, że w dwa miesiące chcemy dojechać do Singapuru, a inny powód jest taki, że rosyjska wiza ogranicza nam pobyt w Rosji do 13 dni. Przekroczenie tego terminu o godzinę czy dzień powoduje deportację do Polski nawet z najbardziej odległego od Europy krańca Rosji, a tego chcemy uniknąć. Musimy więc przejechać z Moskwy do Irkucka, czyli nad jezioro Bajkał, wspomnianą Koleją Transsyberyjską. Do samej Moskwy planujemy dojechać autostopem, po drodze planujemy jeszcze zobaczyć Sankt Petersburg, a Kolej Transsyberyjską wybieramy, by oszczędzić czas. Bilety na tę kolej musimy kupić na 60 dni przed planowanym wyjazdem. Do kraju chcielibyśmy wrócić też autostopem, ale jednak nie możemy sobie na to pozwolić z uwagi na studia, dlatego planujemy z naszego docelowego miejsca, czyli z Singapuru polecieć samolotem prawdopodobnie do Berlina, a z Berlina przyjechać do Polski pociągiem. Tak jest najbardziej ekonomicznie.
Bezpieczeństwo
Czwórka przyjaciół przyznaje, że podróż, w którą się wybierają nieco zaskoczyła ich najbliższych. - Co na to nasi najbliżsi? No cóż, jesteśmy dorośli. Moi rodzice są na pewno zdziwieni, sami nigdy nie podróżowali, nawet po Europie, ale przyjmują to z akceptacją. Jestem na tyle dorosły i miałem okazję wykazać się odpowiedzialnością, że wiedzą, że może to jest trochę szalone, ale nie jest głupie, i wiedzą, że potrafię do tego dobrze podejść – mówi piotrkowianin. Bardzo ważną kwestią w podróżniczych planach studentów jest ich bezpieczeństwo w trakcie wyprawy. Jak zapewniają skrupulatnie przygotowują także ten element dwumiesięcznego wyjazdu. Będą posiłkować się stroną MSZ „Polak w podróży”, ich wyprawę za pomocą programu „Odyseusz” mają monitorować najbliżsi, również przygotowują listę kontaktów z polskimi ambasadami i konsulatami. Co do środków ochrony doraźnej zamierzają uzbroić się w gaz pieprzowy. Są pełni zapału i wiary we własne siły, niemniej przyznają, że ich największe obawy budzą wcale nie ludzie, a zwierzęta. Mówi Marcin Barsul: – Gaz pieprzowy to naszym zdaniem w tym przypadku najbardziej skuteczna broń. Wiadomo, że nie będziemy tego używać wszędzie, ale jeżeli jedziemy do Laosu czy Tajlandii, w bardziej odległe regiony, to wiadomo, że w ten sposób będziemy mogli się bronić przed atakiem na przykład dzikich psów czy małp. Takie ataki niestety zdarzają się tam dosyć często, więc będziemy musieli się na nie przygotować. Ja bardziej będę bał się czynników nie ludzkich, a odzwierzęcych. Także insektów.
Podróż to...
Dlaczego nasi rozmówcy w ogóle zdecydowali się na tak spektakularną wyprawę? Czym jest dla nich podróżowanie? – Dla mnie podróż jest takim rodzajem zmagania się z samym sobą, ze swoimi słabościami. Bardzo kształtuje charakter. W podróży są sytuacje, w których jesteśmy sami i z którymi musimy sobie samodzielnie poradzić – mówi Marcin Barsul. I dodaje: – Te podróże, które dotychczas odbyłem po Europie ukształtowały mnie jako człowieka. Pomogły mi dorosnąć. Wiem, że jeśli przebędziemy tak długą podróż, to wrócę z niej bogatszy nie tylko o wspomnienia, ale także z bardziej ukształtowanym charakterem. Adam Miśkiewicz: – Ja z kolei bardzo mocno wziąłem sobie do serca słowa, że podróże kształcą, ale tylko ludzi wykształconych i kogoś, kto chce się czegoś nauczyć. Oczywiście nie można jechać w podróż do innego kraju, mając w głowie narzucony jakiś o nim i jego mieszkańcach stereotyp. Podróżowanie to przede wszystkim poznawanie, poznawanie ludzi. A podróż autostopem jest o tyle specyficzna, że ludzie, którzy zabierają nas do swojego samochodu, chcą też nas poznać.