Wszystko zaczęło się od najścia grupy osób pod bramę jednostki, która obrzucała ją racami i petardami. Inna grupa w tym czasie podeszła pod mury jednostki z drugiej strony i przerzucała na jej teren płonące przedmioty. Wybuchły pożary. Na placu spacerowym osadzony zakwalifikowany jako „niebezpieczny”, nie chciał przerwać spaceru i był agresywny wobec funkcjonariuszy, którzy ostatecznie byli zmuszeni do stosowania środków przymusu bezpośredniego - relacjonuje kpt. Cezary Jabłoński, rzecznik prasowy Aresztu Śledczego w Piotrkowie Trybunalskim.
Scenariusz ćwiczeń zakładał też, że w jednym z oddziałów mieszkalnych inny skazany również odmawiał wykonywania poleceń i był wyjątkowo agresywny. Negocjacje ze nim okazały się nieskuteczne. Wsparcia udzieliła w tej sytuacji Grupa Interwencyjna Służby Więziennej. W areszcie powołano też sztab, który koordynował działania służb. Funkcjonariuszy Aresztu Śledczego wspierała policja i straż pożarna.