Lokatorzy z ul. Sygietyńskiego czują się ignorowani przez miejskich radnych i prezydenta Krzysztofa Chojniaka. Budynek, w którym mieszkają był własnością Fabryki Elementów Wyposażenia Budownictwa "Metalplast". Po upadku tego przedsiębiorstwa stał się własnością Skarbu Państwa, który drogą darowizny przekazał go miastu. Lokatorzy chcieliby wykupić mieszkania, w których żyją, ale ich zdaniem prezydent taką możliwość blokuje. - Ten problem trwa już od 20 lat. Od tak długiego czasu walczymy o możliwość nabycia tych mieszkań, ale w tym czasie nie znalazł się nikt, kto mógłby nam pomóc. Miasto dostało budynek za darmo, nie musiało za niego płacić, a czerpie korzyści z zarządzania nim. My jesteśmy w tej sytuacji w pewnym sensie niewolnikami bo nie mamy żadnych praw, nie możemy walczyć o obniżkę czynszu, ani też o wspomniany wykup. Inwestowaliśmy własne środki w remonty tych mieszkań bo cały czas mieliśmy nadzieję, że kiedyś one będą nasze. Interweniowaliśmy w naszej sprawie nie tylko do władz miasta, ale i do władz wojewódzkich. Niestety bez skutku - komentują mieszkańcy ul. Sygietyńskiego. Przedstawiciele magistratu podkreślają tymczasem, że miasto nie może sprzedać opisywanych mieszkań bo realizuje cel darowizny nałożony przez wojewodę łódzkiego. Ten cel to zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych gminy.
Sprawa protestujących mieszkańców Piotrkowa nie została jednak włączona w program środowych obrad, co nie spodobało się np. radnemu Janowi Dziemdziorze. Z kolei Marian Błaszczyński, przewodniczący Rady Miasta podkreślił, że ta sprawa poruszana była już wielokrotnie podczas poprzednich sesji.