Tylna kanapa za mała dla dwóch

Piątek, 27 maja 20117
W Piotrkowie nadzwyczaj często obserwujemy, jak ulicami poruszają się “elki”. Na to nic już chyba nie poradzimy. Dobrze byłoby, gdyby szkoły nauki jazdy, korkując miasto, przy okazji przestrzegały przepisów. A wyraźnie widać, że nie wszyscy o nich pamiętają...

Pewnie każdy z nas widział bądź był uczestnikiem sytuacji, w której kursant prowadzi pojazd, obok siedzi instruktor (naturalne), a na tylnej kanapie dwoje lub troje kolejnych kursantów (nienaturalne i niedozwolone). Ponoć to nie tylko łamanie przepisów, ale również kwestia etyki.

 

Jeden legalnie

 

Przepisy ruchu drogowego mówią wyraźnie - w trakcie szkolenia kandydatów na kierowców i motorniczych w pojeździe mogą znajdować się wyłącznie instruktor i osoba szkolona oraz jeden dodatkowy uczestnik kursu. To kwestia bezpieczeństwa. - Zgodnie z tym rozporządzeniem oprócz kursanta dopuszcza się przewożenie tylko jednego dodatkowego uczestnika kursu. Ponadto przewożenie dwóch dodatkowych kursantów jest naruszeniem przepisów, co może skutkować mandatem karnym w wysokości od 100 - 300 zł dla instruktora - informuje asp. sztab. Małgorzata Mastalerz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie.

 

- Kursanci powinni pamiętać również, że mają obowiązek używania pasów bezpieczeństwa (nie dotyczy to instruktora – art.39 ust. 2 pkt 4 Prawo o ruchu drogowym). Zgodnie z rozporządzeniem kursant w ciągu dnia może mieć zajęcia praktyczne nie dłużej niż dwie godziny, a po przejeżdżonych już ośmiu godzinach - trzy godziny dziennie. W przypadku naruszeń dotyczących przekroczenia godzin jazdy przez kursantów policja może wnioskować do właściwego starosty o wykreślenie danego przedsiębiorcy z rejestru z uwagi na rażące warunki wykonywania działalności gospodarczej. Jeżeli nieszczęśliwie dojdzie do kolizji drogowej lub wypadku z udziałem samochodu nauki jazdy, odpowiedzialność ponosi instruktor, chyba że sąd znajdzie inne okoliczności przyczynienia się kursanta do sprawstwa danego zdarzenia – przypomina rzecznik policji.

 

Nie tylko przepisy

 

Instruktorzy twierdzą, że o przepisach pamiętają. Pamiętać tu jednak nie wystarczy. Niektórzy z nich do tematu podchodzą bardzo poważnie i pod uwagę biorą nie tylko prawo, ale również aspekty moralne. - Przecież obecność obcej osoby na tylnej kanapie bardzo stresuje uczącego się za kierownicą. Ja muszę krytykować jego błędy, a na kanapie ktoś się z tego śmieje. To niezręczna sytuacja, dlatego mam zasadę, której się mocno trzymam – tylko ja i kursant. Na tylnym siedzeniu dowozimy po lekcji - tylko do domu - na początku następnej. Trwa to kilka minut. Uważam, że to dobre rozwiązanie i odpowiedni komfort dla kursanta. A przyjezdne nauki jazdy niech wezmą to pod uwagę, a nie męczą kilka osób po 8 - 9 godzin. Jak w takich warunkach wykształcić dobrego kierowcę? - pyta instruktor.

 

Wypada się zastanowić, czy nie warto zmienić przyzwyczajenia.

 

 


Zainteresował temat?

0

0


Zobacz również

reklama

Komentarze (7)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

assa ~assa (Gość)27.05.2011 20:23

rekordem tez jest TLW
:)
a druga sprawa to tel.kom. przy uchu instruktora???????????????
super co??????

10


szczawik szczawicki szczawik szczawickiranga27.05.2011 14:52

"bodek" napisał(a):
~bodek (Gość)
5 godzin temu, 10:12
A mnie to najbardziej wnerwia jak taki instruktor 20 metrów przed skrzyżowaniem mówi do kursanta skręcamy w lewo jak jadą prawym pasem. I zaczyna się przebijanie przed samym skrzyżowaniem przez 4 pasy ruchu! I blokuje to wszystkich dookoła i stresuje biednego kursanta. A nie można by tak jak to robią normalni kierowcy zmieniać tego pasu trochę wcześniej??


najbardziej denerwujace jest to, ze tych eLek zrobilo sie juz cale stado, a przez nie balagan na drogach.. a poligonem jest glownie Piotrkow.. zjezdza sie smietanka EPI, ERA i inne.. rekordem bylo chyba ostatnio TST!!!

Komentarz był edytowany przez autora: 27.05.2011 14:53

00


piotr ~piotr (Gość)27.05.2011 12:21

a gdzie jest w tym czasie policja?

00


mm ~mm (Gość)27.05.2011 11:57

"wladel" napisał(a):


A skad wiesz ze do konca, siedziales kolo niej caly dzien?

00


władel ~władel (Gość)27.05.2011 10:46

Mój instruktor podskoczył w trakcie jazdy ze mną do Gąsek, gdzie kupił z prywatnego uboju ćwiartkę świni i tak ją woził na tylnej kanapie aż do końca pracy. A upał był duży w tym dniu.

00


bodek ~bodek (Gość)27.05.2011 10:12

A mnie to najbardziej wnerwia jak taki instruktor 20 metrów przed skrzyżowaniem mówi do kursanta skręcamy w lewo jak jadą prawym pasem. I zaczyna się przebijanie przed samym skrzyżowaniem przez 4 pasy ruchu! I blokuje to wszystkich dookoła i stresuje biednego kursanta. A nie można by tak jak to robią normalni kierowcy zmieniać tego pasu trochę wcześniej??

00


P51 ~P51 (Gość)27.05.2011 09:46

Kolejny przykład jak polska natura wykorzystuje warunki narzucone przez kretyńskie prawo i zarządzenia.
Mam na myśli zdawanie na prawo jazdy z prawie połowy województwa łódzkiego w łaśnie w naszym mieście. Egzaminy odbywają sie jeszcze chyba tylko w Łodzi i Sieradzu...
Zatem wszyscy "ościenni" kursanci i ich szkoły jazdy uczą się jeździć w mieście, gdzie będzie egzamin.Logiczne.
Logiczne jest także,że szkoła jazdy np. z Opoczna nie będzie jeździła po każdego pojedynczego kursanta z powrotem do siebie, tylko pakuje ich 3 na raz i każdy przy jednym wyjeździe , nie tracąc czasu,( a szkoła jazdy-pieniędzy) uczy się jeździć w warunkach egzaminu.
Z drugiej strony logicznym jest też zakaz przewożenia pasażerów przez osobę nie mając do tego uprawnień - wszak kursant nie posiada jeszcze prawa jazdy!
I mamy kolejną zagwozdkę.
Może pomogłoby umieszczanie szkół jazdy tylko w tych miastach,gdzie przeprowadzane są egzaminy? Umieszczanie - czytaj wydawanie pozwoleń na prowadzenie szkolenia.
Bo po co robić siedzibę szkoły jazdy w każdej wsi, kiedy wiadomo,że kierowca stamtąd może pojechać kiedyś do dużego miasta-ba- nawet stolycy" , i też musi sobie doć radę...?
Logiczne także jest zatem,że kierowcz "ze wsi" musi i tak szkolić sie w innym miejscu,niż "w domu", czyli w dużym mieście, a przynajmniej w mieście, gdzie będzie egzamin(czyli w np.naszym mieście).A w celu obniżenia/ograniczenia kosztów, szkoła jazdy będzie woziła na lekcje jazdy kilku kursantów nadal.
Zatem zakaz umieszczania szkół jazdy poza ośrodkami egzaminowania może być lekiem.
A kursant jak bardzo chce, to przyjedzie we własnym zakresie do szkoły.
Dzieje się tak z innymi szkołami ( uczelniami), i nikt nie robi z tego powodu problemu...

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat