To były czasy! Piotrkowski Big Band 1983 -1990

Piątek, 31 stycznia 202513
Trudno uwierzyć, ale wtedy się to udało. Piotrków w latach osiemdziesiątych mógł się poszczycić własnym, w pełni profesjonalnym big-bandem grającym na poziomie, którego nawet dzisiaj trudno byłoby się powstydzić. Założycielem i dyrygentem zespołu zawiązanego wtedy przy Miejskim Ośrodku Kultury w Piotrkowie był Marek Kuciapiński.

 

“Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością”, bo tak nazywał się piotrkowski big-band, zaczynała w piotrkowskim MOK. Nasza miejska placówka, utworzona w roku 1979 i kierowana wtedy przez Zbigniewa Bujakowskiego borykała się z poważnymi problemami lokalowymi. Co prawda w 1981 roku MOK otrzymał pomieszczenia przy ulicy Farnej 8, ale nie  nadawały się one do użytku. Tymczasową siedzibą tej instytucji, na pewien czas, były trzy pomieszczenia odziedziczone po sklepie PSS Społem przy ulicy Grodzkiej 2.

Tam właśnie odbywały się w 1983 roku pierwsze próby big-bandu. Jazzowa muzyka ery swingu rozbrzmiewała po wąskich uliczkach starego miasta, zaskakując zwłaszcza “tubylców” na co dzień zajętych trudem przetrwania, w tym i często leczeniem kaca.

 

My Blue Life - Spółka z o.o.

“Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością”, zadebiutowała w VIII Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki i od razu zdobyła wyróżnienie.

Przez kilka lat cały zespól, jak i jego założyciel i dyrygent otrzymywali nagrody i uznanie podczas rozmaitych przeglądów i muzycznych festiwali. 

 

Zanim narodził się prawdziwy big-band, przez jakiś czas stanowiliśmy mały zespół, który akompaniował wokaliście Markowi - późniejszemu dyrygentowi i twórcy big-bandu. Graliśmy wtedy najczęściej w pomieszczeniu pod sceną Wojewódzkiego Domu Kultury. Wspaniale wspominam ten okres, kiedy powiększał się nasz skład i samo przejście do MOK, już jako big-band. Po latach uważam, że najsilniejszą stroną naszej kapeli była sekcja rytmiczna. Ale! Cała reszta to najlepsi muzycy, jakich dało się w mieście i okolicy do tego pomysłu namówić. Przypominam sobie też, że po latach był taki moment, kiedy jeden ze sponsorów wyposażył nas w specjalnie zaprojektowane stroje. Na scenie byliśmy ubrani w białe spodnie i kolorowe koszulki jednakowego fasonu, ale... o różnej kolorystyce, w zależności od sekcji instrumentów - wspomina Jarosław Widera, “etatowy” gitarzysta big-bandu.

 

Muzyka grana przez big-bandy zostawia mało miejsca na inwencję muzyków. Dlatego bardzo ważne było pozyskiwanie dobrych aranży i partytur do repertuaru. Były to czasy bez Internetu i bez możliwości łatwego kontaktu ze światowym dorobkiem w tej dziedzinie. Dzięki osobistym staraniom Marka udało się pozyskać nuty (aranże), często zza oceanu, co bardzo nam wtedy pomagało… - wspomina Janusz Walter grający w “Spółce” na pianinie

 

Jak wspominają po latach inni muzycy big-bandu, Zbigniew Bujakowski- ówczesny dyrektor MOK, organizował co roku dla uczestników projektu wyjazdy szkoleniowe do atrakcyjnych miejscowości w Polsce. Przez dwa tygodnie, codziennie, przez kilka godzin zespół ćwiczył nowe utwory, natomiast wieczorem muzycy często dawali się uprosić i obsługiwali swoim składem  odbywające się okoliczne dancingi i inne imprezy.

Jak opowiedział nam Włodzimierz Pytlos, basista big-bandu, na zakończenie jednego z pobytów szkoleniowych w Polanicy Zdroju, “Spółka z Ograniczoną Odpowiedzialnością” dała kuracjuszom jeden ze swych najlepszych koncertów zakończony powszechną owacją zgromadzonej  publiczności.

  

W roku 1987 Big-Band pożegnał piotrkowski MOK i przeszedł pod skrzydła Domu Kultury “Gwarek“ przy Fabryce Maszyn Górniczych. Miało to swoje dobre strony, bo muzycy otrzymywali oprócz opieki organizacyjnej ze strony zakładu niewielkie wynagrodzenia. Niestety. Jak twierdzą niektórzy, oczekiwania i klimat, jaki tam panował, nie przypadł do gustu muzykom. W roku 1990 postanowili oni rozwiązać formację. Trzeba też dodać, że piotrkowska PIOMA  nie była już wtedy w stanie wspomagać działalności kulturalnej miasta, na poziomie do jakiego byliśmy przyzwyczajeni.

 

Jak przed laty powiedział mi twórca i dyrygent Marek Kuciapiński,  jednym z najpoważniejszych problemów, który  przyczynił się w końcu do zakończenia działalności zespołu było ogarnięcie organizacyjne licznego składu i związane z tym nieobecności na próbach.

Wielkimi krokami nadchodziły nowe czasy, w których coraz mniej liczyła się pasja, a coraz więcej  zarabianie pieniędzy…

Ładuję galerię...


Zainteresował temat?

4

0


Zobacz również

reklama

Komentarze (13)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Taaaa.Tego ~Taaaa.Tego (Gość)01.02.2025 18:18

Taaaa. Tego komentarza nie dacie, bo jest szpila na tamte, komusze czasy. W tego rodzaju chórach, zespołach, grupach baletowych, orkiestrach, klubach sportowych, itd. itp. przedsięwzięciach i wydarzeniach zawsze, ale to zawsze komunistyczne władze bezpieczeństwa wtykały swoich donosicieli i szpicli zwanych w ich resortowym slangu TW - tajny współpracownik oraz KO - kontakt operacyjny. Artykuł o takich "wielkich postaciach" lokalnych i regionalnych z kultury, sztuki, muzyki, sportu, oświaty, urzędów, prawa, medycyny, gospodarki, które kablowały do UB, MO i SB na rodzinę, sąsiadów, współpracowników, kolegów i znajomych byłby bardzo ciekawy, a własciwie seria artykułów. Kto, dlaczego, na kogo donosił i co z tego miał. Byłby to swoisty rachunek sumień i oczyszczenie życia publicznego. A tak mamy, to co mamy, śmierdzącą i gnijąca Trzecia RP, państwo z tektury i kartonu. Uwalenie lustracji i ujawnienia komunistycznych szpicli, agentury i funkcjonariuszy zniszczyło polskie państwo zaraz na początku odradzania się suwerenności i niepodległości, w latach 90 ubiegłego wieku. Co jest dla dobra wrogów Polski i to tych wrogów najbliższych, bo naszych sąsiadów. Osmielicie się opublikować ten komentarz i napisać cykl artykułów o ludziach donoszących na innych w latach 1945/1990? Upadło by wiele autorytetów z tamtych czasów, tak wychwalanych i tak opiewanych przez różnych ludzi, szczególnie w wieku lat 50 i więcej. Będzie więc ten komentarz, czy starczy Wam odwagi czy nie? Może czas oczyścić nasze lokalne i regionalne środowiska społeczne? Czas na otworzenie archiwów UB/MO/SB, a właściwie na resztki, tego co zostało, po akcjach palenia dokumentów. Nie dacie tego wpisu! Pozdrawiam.

53


Wieszcz ~Wieszcz (Gość)01.02.2025 10:44

Zauważcie, wspominamy jacy ludzie KIEDYŚ w Piotrkowie żyli, działali, tworzyli. Chóry, zespoły, muzycy - osobowości. Wystarczy przeczytać nazwiska z tabelki artykułu - lokalne legendy. Działo się w naszym mieście, było ciekawie. Dlaczego ? Bo byli LUDZIE z talentem i pasją. Pieniądze były daleko w tyle. I to ci LUDZIE stanowili o sile miasta. A w nowych czasach pierwotnego, chciwego (tak to trzeba nazwać) kapitalizmu "wypełzły" pazerne ludziki - chciwe beztalencia, dla których honor, słowo nie znaczy nic. I oni decydowali i często decydują zza kulis o naszym mieście. Efekty widoczne - zniknął kompleks sportowy w centrum miasta, zniknęła Hawana (na śladzie której powinien powstać nowoczesny obiekt kultury, a nie Mediateka gdzieś na polu cyrkowym), dogorywająca kultura w mieście (coś się dzieje, ale na jakim poziomie ?). Wiem, zmieniły się czasy, ale w wielu miastach jednak kultura się nieźle trzyma. A Piotrków tonie.

73


na pewno ~na pewno (Gość)01.02.2025 12:52

w Szałaputach grał Jurek Wlazło, Jurek Zielonka, Sławek Uniszewski chyba Janek Gonera więcej nazwisk nie pamiętam

10


Cudny ~Cudny (Gość)01.02.2025 08:36

A po nich nastała Solidarność.

21


gość ? ~gość ? (Gość)01.02.2025 08:16

Był też w Piotrkowie taki zespół młodzieżowy "Szałaputy" grali również w całej okolicy, chyba /zaznaczam chyba/ grał tam Pan Rytych i Kipigroch.

10


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat