Piotrkowscy restauratorzy przyznają, że to nie tylko moda na japońskie jedzenie, ale też wyjątkowość kuchni Kraju Kwitnącej Wiśni. - To kuchnia z najstarszymi tradycjami, obok kuchni chińskiej. Czyli jest starsza niż włoska, francuska, które są na świecie bardzo znane. Dużo czasu Japończycy poświęcili na doskonalenie swojej kuchni. Ciekawe jest to, że nikt nie wymyślił niczego innego podobnego do sushi. To zawsze kojarzy nam się wyłącznie z Japonią – mówi Grzegorz Staniaszek z Sushi Kushi w Piotrkowie. -To lekka potrwa, którą można zjeść wieczorem i człowiek nie czuje się ociężały. To, że ta kuchnia jest zdrowa, widać po Japończykach i ich sylwetkach. Są szczupli i żyją dłużej niż przeciętni Europejczycy – dodaje Przemysław Kwiecień z Kyoto Sushi w Piotrkowie. - To dużo zdrowsze rozwiązanie niż fast food. Bazujemy na świeżym produkcie. Gdy kończy się np. ryba, to zamykamy lokal. Dlatego w niedziele pracujemy krócej, a w poniedziałki mamy zamknięte. Zamawiamy tyle produktów, aby nam wystarczyło i przede wszystkim nie zostało. Nie mrozimy ryb, a dostawy mamy trzy razy w tygodniu – wyjaśnia.
Okazuje się, że restauracje serwujące sushi na brak ruchu nie narzekają. Jak przyznają restauratorzy, czasem przychodzą klienci, który mają pewne obawy. - Jest takie przeświadczenie, że sushi musi być z surową rybą. Spora część gości pyta czy mamy rolki sushi, które nie są z surową rybą, a te stanowią zaledwie 30% z nich w całej ofercie. Zdecydowana większość to ryby, krewetki i warzywa w tempurze albo grillowana ryba. Są też specjalne sosy, np. teriyaki czy unagi, które nadają wyrazistości. Surowa ryba jest podstawą w sushi nigiri, gdzie mamy kuleczkę ryżu i do tego jest surowa ryba z toppingiem, który dopełnia smak – wyjaśnia Grzegorz Staniaszek.
Patrząc globalnie na rynek restauracyjny, to właśnie restauracje sushi święcą tryumfy. Polacy pokochali tę kuchnię ze względu na różnorodność i fakt, że jest to zdrowe jedzenie. - Są to zawsze świeże składniki, a produkty przygotowane na bieżąco. Jeżeli popatrzymy na skład mikroelementów i bilans kaloryczny rolki sushi, to mamy idealny podział: odpowiednia ilość węglowodanów, tłuszczów – przekonują piotrkowscy restauratorzy.
W Piotrkowie działa obecnie pięć restauracji z kuchnią japońską, a już niebawem otworzy się kolejna. Pojawia się pytanie: czy to nie za dużo? - Generalnie staram się robić swoje i nie patrzę na konkurencję, ale uważam, że sześć restauracji tego typu na piotrkowskim rynku to o wiele za dużo. Czas jednak pokaże, ile z nich się utrzyma – mówi Przemysław Kwiecień. Nieco innego zdania jest Grzegorz Staniaszek. - Mieszkańców Piotrkowa i okolicznych miejscowości jest na tyle dużo, że jestem przekonany, że każda z tych restauracji znajdzie swoich klientów – mówi. - W pierwszym okresie, kiedy buduje się bazę klientów (zwłaszcza tych stałych) nie liczy się na duży ruch we własnym lokalu. Piotrkowianie mają okazję porównać ofertę różnych lokali i wybrać tę restaurację, w której będą stałymi klientami. Dajemy po prostu możliwość wyboru. W porównaniu do kuchni polskiej, praktycznie każdy kotlet schabowy będzie smakował podobnie. Natomiast jeśli chodzi o kuchnię japońską, to każda rolka sushi czy ramen będzie smakować kompletnie inaczej, a nadal będzie utrzymany w japońskiej tradycji.
Restauratorzy, którzy działają od dłuższego czasu, próbowali odrobić straty po wiosennym lockdownie i zamknięciu lokali dla klientów. Teraz ponownie muszą się z tym zmierzyć, bo jedzenie można zamówić jedynie na wynos lub z dowozem. Ponadto zapewniają, że podczas przygotowywania dań zachowywana jest szczególna ostrożność, a osoby pracują w kuchni w rękawiczkach i maseczkach. Czy ponowne zamknięcie lokali dla klientów zweryfikuje, który z piotrkowskim lokali okaże się najlepszy i utrzyma na rynku?