Pomysły na oszukanie są bardzo różne: od znanych już telefonów i próby wyłudzenia pieniędzy (coś w stylu metody na wnuczka), po... amulety. Te ostatnie mają sprawić, że osoba je posiadająca uniknie zakażenia koronawirusem. Trudno ustalić, ilu Polaków dało się na to nabrać, bo wstyd przed przyznaniem się do skrajnej naiwności bywa większy, niż chęć ścigania oszusta.
Prawdziwym „hitem" okazuje się ostatnio podanie za firmę dezynfekującą pomieszczenia. Przebrani w skafandry osobnicy najpierw wypraszają domowników, przygotowując mieszkanie do „dezynfekcji", która polega jednak na jego ogołoceniu z najcenniejszych rzeczy.
- Oszuści podszywają się pod instytucje zaufania publicznego takie jak banki, urzędy państwowe, centralne oraz lokalne. Przestępcy wysyłają wiadomości, w treści których znajdują się linki. Za ich pomocą przestępcy wyłudzają loginy i hasła do bankowości internetowych, a także kody autoryzacyjne. Dzieje się to po kliknięciu w link przez odbiorcę wiadomości. W ten sposób ofiary ataków mogą stracić swoje oszczędności - mówiła w radiowym Maglu asp. Izabela Gajewska, oficer prasowy KMP w Piotrkowie. – Zdarzają się próby podszycia się pod pracowników instytucji miejskich, czy sanepidu, a nawet straży pożarnej czy policji. Nie wpuszczajmy takich osób do domu! Policjanci, owszem, sprawdzają czy osoba która ma przebywać na kwarantannie, rzeczywiście jest w domu, ale najpierw wykonują telefon, a potem ewentualnie podjeżdżają pod okno i dana osoba musi się im pokazać.
Przy okazji piotrkowska policja apeluje do tych, którzy niedawno wrócili z zagranicy lub mieli kontakt z takimi osobami, by dzwoniąc z prośbą o interwencję, poinformowali o tym. Pozwoli to funkcjonariuszom na odpowiednie przygotowanie się do takiej akcji.