- W administracjach TBS-u informujemy o tym, gdzie można nabyć (dla własnego bezpieczeństwa) czujniki czadu. Są to maleńkie urządzenia o 7-letniej trwałości. Kosztują od 100 do 200 złotych - mówi prezes Sapińska.
Tlenek węgla jest gazem powstającym w wyniku niepełnego spalania węgla i substancji, które w swym składzie węgiel posiadają. Jest tym groźniejszy, że nie posiada smaku, zapachu, barwy, nie szczypie w oczy i nie dusi w gardle. Jest nieco lżejszy od powietrza, co powoduje, że w zamkniętych pomieszczeniach gromadzi się głównie pod sufitem, przenika przez ściany i stropy.
- Pojawia się w blokach i domkach jednorodzinnych, przede wszystkim tam, gdzie nie ma odpowiedniej ilości powietrza. Dopływ powietrza powinien być dostosowany do wielkości pomieszczeń, wymiarów kratek wentylacyjnych i urządzeń grzewczych, które pobierają tlen do spalania - podkreśla Tomasz Rusek, mistrz kominiarski.
- Poza tym trzeba czyścić kominy. Przewody dymowe, a więc od palenisk na paliwo stałe (drewno, węgiel, miał) czyścimy 4 razy w sezonie. Jeśli korzystamy z urządzeń na paliwo gazowe lub płynne (olej), przewody czyścić trzeba 2 razy w roku. Do tego dochodzą przewody wentylacyjne, które należy czyścić raz w roku. Powinno się również sprawdzić, czy wszystko jest prawidłowo podłączone - wyjaśnia Tomasz Rusek.
Niestety zalecenia te stosują tylko administracje. Właściciele domków jednorodzinnych rzadko wzywają kominiarza. A skutki zaniedbań mogą być tragiczne. W tym sezonie w wyniku zaczadzenia zmarło już kilkanaście osób w naszym kraju. W październiku ubiegłego roku na osiedlu Wyzwolenia w Piotrkowie tlenkiem węgla zatruło się młode małżeństwo, pozostawiając dwójkę małych dzieci.