- Staramy się zatrudniać jak najwięcej osadzonych, jednak nie każdy z nich zasługuje na to, by podjąć pracę. W naszym areszcie przebywają jednostki agresywne i niebezpieczne dla otoczenia. Faktem jest jednak, że ponad połowa osadzonych pracuje, większość z nich na terenie placówki. - mówi porucznik Cezary Jabłoński, rzecznik prasowy dyrektora Aresztu Śledczego w Piotrkowie Trybunalskim.
Więźniowie mogą wykonywać szereg zajęć, bo od dbania o porządek, przez pomoc w kuchni i wydawanie posiłków do obsługi pralni, czy wykonywania remontów. Wśród osadzonych w piotrkowskim Areszcie Śledczym znajdują się ślusarze, malarze, hydraulicy oraz spawacze.
- Kontrahent zatrudnia więźniów na terenie jednostki. W przygotowanych pomieszczeniach osadzeni zajmują się oczyszczaniem elementów wózków inwalidzkich. Obecnie wszystko działa dobrze, a Ci, którzy dobrze prosperują mogą wykonywać zlecenia dla osób zewnętrznych. Z tego jak wywiązują się z obowiązków osadzeni zadowoleni są pracodawcy. Często od nich słychać, że zespół złożony z więźniów jest najbardziej zdyscyplinowany. - Dodaje Cezary Jabłoński.
Po przepracowaniu pełnego wymiaru godzin w miesiącu więzień otrzymuje 400 złotych wynagrodzenia, co dzielone jest na pół. Jedna część pieniędzy znajduje się na akumulacji, tak by po odzyskaniu wolności osadzony miał zapewniony jakiś powrót do życia. Pozostałe pieniądze więźniowie mogą wykorzystać m.in. do zrobienia zakupów w kantynie, do czego mają prawo trzy razy w miesiącu. Niektórzy przekazują zarobione środki swoim rodzinom. O swojej pracy i o powodach, dla których ją podjął, opowiedział jeden z osadzonych w piotrkowskim areszcie.
- Zajmujemy się skuwaniem spawów z elementów do wózków inwalidzkich. Schodzimy na dół w towarzystwie oddziałowego, później przychodzi kierownik i zamyka pomieszczenie w którym pracujemy. Jest tam nas troje, wcześnie pracowaliśmy we czworo jednak kolega zaczął trudnić się transportem. Po zakończonej pracy kierownik prowadzi nas na oddział, zleceniodawca bierze od kierownika elementy już oczyszczone i przywozi nam następne. Nie jest to moja pierwsza praca, wydawałem już posiłki i pomagałem na kuchni w Areszcie Śledczym. Mam syna, a dzięki pracy mogę mu wysłać chociaż pieniądze na urodziny, czy zrobić sobie zakupy. Minie jeszcze sporo czasu zanim odzyskam wolność, ale jeśli tak się stanie to chciałbym ponownie pracować u mojego obecnego pracodawcy. - mówi jeden z osadzonych.
Praca, którą podejmują więźniowie nie zawsze jest płatna, ale za to pozwala opuścić celę na dłużej niż na godzinę w ciągu dnia. Jest też jednym z najskuteczniejszych sposobów resocjalizacji.