Po kilkumiesięcznej ciszy dowiadujemy się, że w kwietniu tego roku wszystko się wyjaśni. Po dwóch odroczonych sprawach w tym miesiącu, pada pytanie, czy ten koszmar rodzinny kiedyś się skończy? Czy kolejne daty rozprawy są grą na zwłokę? Gdzie w całej sytuacji miejsce na dobro dziecka?
Przypominamy, że sprawa rozpoczęła się w 1999 roku, kiedy to kurator zawodowy złożył do Sądu Rodzinnego Wydziału Rodzinnego i Nieletnich w Piotrkowie Trybunalskim wniosek o wydanie zarządzeń opiekuńczych wobec małoletniego Stanisława Z* z uwagi na dobro dziecka. W uzasadnieniu wniosku kurator podał, że ojciec dziecka nadużywa alkoholu, jest agresywny, wywołuje awantury i nie zajmuje się dzieckiem. Nie łoży na jego utrzymanie, znęca się nad żoną i dzieckiem. Według pani kurator matka dziecka boi się podjąć jakiekolwiek kroki w celu zapewnienia dziecku bezpieczeństwa i odpowiednich warunków.
Dwa miesiące później sąd wydał postanowienie, gdzie ograniczył rodzicom władzę rodzicielską i ustanowił kuratora do kontroli wykonywanej przez małżonków władzy rodzicielskiej. Od tego czasu rodzice chłopca składali sądowi wielokrotnie sprawozdania, co do atmosfery w domu, zatrudnienia, spożywania alkoholu, podjętego leczenia i jego kontynuowania. W kwietniu ubiegłego roku, kurator zawodowy, który sprawuje nadzór nad wykonywaniem władzy rodzicielskiej przez małżonków, wystąpił do Sądu Rejonowego Wydziału Rodzinnego i Nieletnich w Piotrkowie Trybunalskim o zmianę rozporządzeń opiekuńczych wobec chłopca. W uzasadnieniu pani kurator twierdzi, że “Matka jest nadopiekuńcza, izoluje dziecko od rówieśników. Swoim postępowaniem uniemożliwia prawidłowe funkcjonowanie dziecka”. To nie pierwszy wniosek, jaki złożyła kuratorka. Główny cel to odebranie matce dziecka.
-Anna Z* mieszka w domu rodzinnym ze swoim byłym mężem, który już dwukrotnie skazany był za znęcanie się nad rodziną i zobowiązany do przymusowego leczenia. W ogóle nie uczestniczy w wychowaniu dziecka. Zarówno syn, jak i matka objęci są opieką psychiatryczną i psychologiczną. Kiedy wizytowałam u państwa Z*, zauważyłam nadopiekuńcze zachowanie matki wobec syna. Zapina mu kurtkę, poprawia ubranie, kiedyś odprowadzała go do szkoły, ale po rozmowach z nią udało się przekonać żeby tego nie robiła- opowiadała jedna z pracownic MOPRU, opieką którego objętą jest rodzina Z*.
-Kobieta próbami odebrania jej dziecka jest bardzo zdenerwowana, znerwicowana i ma niską samoocenę, ale przecież doznała tyle aktów przemocy- dodaje.
Anna Z* troszczy się o syna najlepiej jak potrafi. W bezpośredniej rozmowie podkreśla, jak bardzo boi się utraty dziecka. Mimo że jej sytuacja materialna zmusza ją do korzystania z pomocy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, nie jest roszczeniowa. Pracuje na pół etatu jako sprzątaczka w jednej z piotrkowskich firm. Dba o syna i chce zapewnić mu wszystko, co najlepsze.- Chciałabym, aby syn miał to, co inne dzieci, żeby koledzy nie śmiali się z niego, że nie ma gier komputerowych czy komórki- mówi pani Anna.
Od czasu grudniowej sprawy pani Anna i jej syn żyją w ciągłym stresie, że zostaną rozdzieleni.
Ewa Tarnowska
więcej w nr 17
- 17 mln na Centrum Świętego Mikołaja w Wolborzu
- Dzień Pracownika Socjalnego. Statuetki dla MOPR i PCPR w Piotrkowie
- Podsumowali tegoroczną kwestę
- Kto zostanie mistrzem gminy Sulejów?
- Problem mieszkańców bloków w Woli Krzysztoporskiej
- Szukali ciała w dawnym szpitalu
- Lubisz jazz? Wpadnij na dwa dni do Sulejowa
- Budowa tężni solankowej w Piotrkowie oficjalnie zakończona
- Policja ukarała Antoniego Macierewicza. Czy poseł straci prawo jazdy?