Tłusty Czwartek, zwany także zapustnym, obchodzony był zawsze hucznie i wesoło. To ostatni czwartek przed Wielkim Postem, który w tradycji chrześcijańskiej jest czasem pokuty i umartwienia, dlatego tego dnia dozwolone, a wręcz wskazane jest objadanie się bez ograniczeń. Geneza Tłustego Czwartku sięga pogaństwa. Świętowano wówczas odejście zimy i powitanie wiosny, a podczas biesiady podawano bardzo tłuste mięsa i pączki z ciasta chlebowego wypełnione słoniną. Dziś obchodzimy to święto nieco inaczej, ale wciąż trudno je sobie wyobrazić bez pączków. Istnieje nawet przesąd, według którego jeśli ktoś nie zje ani jednego pączka w Tłusty Czwartek, to nie będzie mu się wiodło w dalszym życiu. Niektóre pączki nadziewano migdałem lub orzechem, a ten, kto trafił na taką niespodziankę, miał mieć wyjątkowe szczęście i powodzenie.
Co oprócz pączków? Nasze babcie chętnie przygotowują także faworki, drożdżowe precle, pampuchy, donuty lub smażone w głębokim tłuszczu oponki. Nie skąpią przy tym lukru, cukru pudru, marmolady, konfitur czy budyniu.
Wspólnym mianownikiem wszystkich tych przysmaków jest niestety to, że są bardzo kaloryczne. Jeden pączek ma około 250-400 kcal w zależności od wielkości i rodzaju nadzienia. Faworki są nieco lżejsze, ale także trzeba liczyć się z tym, że to około 100 kcal. Jak spalić jednego pączka? Na przykład tańcząc przez 200 minut, biegając przez 40 lub odkurzając przez 50. Jest też wersja dla leniwych - 150 minut rozmowy przez telefon, 180 minut kąpieli lub 240 minut... snu. Ponadto musimy pamiętać, że pączki zawierają znikomą ilość składników odżywczych, a ogromną cukru. Ale za to nic nie zastąpi ich smaku...
W Tłusty Czwartek statystyczny Polak zjada 2,5 pączka, a wszyscy mieszkańcy naszego kraju pochłaniają ich łącznie... 100 milionów! Życzymy więc wszystkim smacznego i jak najmniej wyrzutów sumienia.