Jak podała „Rzeczpospolita” poseł z Tomaszowa miał mówić o pogróżkach kierowanych w jego stronę na kilka dni przed śmiercią. Teraz sprawie bliżej przygląda się Prokuratura Okręgowa w Łodzi.
Poseł pięć dni przed wypadkiem mówił, że gdy grał na giełdzie, to przyszli do niego „smutni panowie”. - Dopóki nie przekroczyłem określonej wartości aktywów, to nikt się mną nie interesował - mówił poseł. Wyjaśniał, że w imieniu „pewnego pana” przyszli do niego mężczyźni, którzy dali mu do zrozumienia, aby nie interesował się spółkami tego człowieka, bo wiedzą, gdzie mieszka, do jakiej szkoły chodzą jego dzieci i już wystarczająco dużo zarobił. Odebrał te słowa jako pogróżki – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Prokuratura weryfikuje te doniesienia. Śledczy przesłuchali dwóch asystentów Wójcikowskiego i jego małżonkę.
Wypadek, w którym zginął poseł Kukiz’15, doszło w styczniu na drodze S8 w powiecie skierniewickim. Wójcikowski jechał sam swoim samochodem w kierunku Warszawy. Wkrótce nową ekspertyzę ws. wypadku ma przedstawić Instytut Sehna.
Źródło: „Rzeczpospolita”