Pojechaliśmy na miejsce i skontaktowaliśmy z animatorem obiektu Markiem Rękorajskim. Mężczyzna podkreśla, że godziny otwarcia związane są z ograniczeniami tak czasowymi, jak finansowymi. Pracownicy sprawujący pieczę nad obiektem mają w ciągu miesiąca określoną w umowie liczbę godzin. Animator główny musi przepracować 138 godzin (dwie umowy-zlecenia po 69 godzin pracy, jedna dofinansowywana przez Ministerstwo Sportu i Turystyki, druga – z budżetu Szkoły Podstawowej nr 12), a jego pomocnicy, zatrudnieni na ćwierć etatu, po 34,5 godziny. Na więcej nie można sobie pozwolić. - Szkoła i tak pokrywa płacę dwóch animatorów i część mojej pensji - przyznaje Marek Rękorajski.
W związku z krytycznymi komentarzami i sygnałami docierającymi do zarządcy obiektu i animatorów, pojawiła się koncepcja, by orlik w ciągu tygodnia był czynny w godzinach 9.00 – 12.00. Potem godzinna lub dwugodzinna przerwa i ponowne otwarcie. Pomysł jednak upadł i stanęło na innym rozwiązaniu, które zostanie wdrożone z początkiem lipca – 14.00 – 21.00 od poniedziałku do piątku i w weekendy od 10.00 do 16.00. - Zrezygnowaliśmy z pierwszej koncepcji, bo w weekendy zapotrzebowanie na nasze boisko jest bardzo małe i to pomimo tego, że poza okresem letnim orlik jest czynny od 10.00 aż do 21.00 - tłumaczy Rękorajski. W soboty rano na boisko nie przychodzi praktycznie nikt. - Na pewno znajdzie się ktoś, komu godziny dopołudniowe bardzo by odpowiadały, ale trzeba zastanowić się nad tym, jaka grupa ludzi korzysta z obiektu. Większe potrzeby są po południu. Wtedy mogą przyjść dzieci z rodzicami czy nawet z dziadkami – zauważa dyrektor Szkoły Podstawowej nr 12 Anna Kulisa.
Ponadto animator zwraca uwagę, że opiekujący się obiektem „nie pokrywają” swojej pracy. - Jeżeli jeden pracownik prowadzi zajęcia, drugi ma prawo znajdować się w gabinecie, udzielać pomocy, wydawać piłki czy rozmawiać na temat rezerwacji. Ale u nas cała trójka pracuje osobno i wszystkie godziny są w stu procentach wykorzystane – przekonuje Rękorajski.
Na forum pojawiły się także komentarze, jakoby rola animatora ograniczała się jedynie do otwierania i zamykania obiektu. To opinia dość popularna, ale zdaniem Marka Rękorajskiego, niesłuszna, bo obowiązków jest więcej. - Udzielenie pomocy na boisku, przeprowadzenie własnych zajęć, narzuconych przez Fundację Rozwoju Kultury Fizycznej, opieka, udzielanie informacji i - nazwijmy to brzydko - praca stróża - wymienia.
Idealne rozwiązanie to oczywiście takie, w którym boisko jest czynne 24 godziny na dobę i 7 dni w tygodniu. Ale i tutaj dość szybko rzeczywistość mogłaby zostać zweryfikowana. Bo – niestety - na obiekcie bardzo często dochodzi do aktów wandalizmu i to w godzinach otwarcia boiska. Dochodziło już do sytuacji, w których brama była otwarta na oścież, a ktoś próbował wejść na płytę boiska po... ogrodzeniu. Siatka jest uszkadzana co najmniej 2-3 razy w tygodniu. Zdarzył się nawet przypadek, w którym użytkownik – dorosły – próbował wyciąć fragment płyty boiska. Ot tak, na pamiątkę.
Trzeba mieć świadomość, że złotego środka się nie znajdzie. I nie można dogodzić wszystkim. Nowe godziny funkcjonowania na pewno znajdą swoich zwolenników i przeciwników. I wielkiego wpływu na to nie ma. - Na terenie miasta jest mnóstwo miejsc, w których można miło spędzić czas. Jest skatepark, są place zabaw. Sposobów rozwijania zainteresowań sportowych jest wiele i kto będzie chciał, taki sposób znajdzie – kończy Anna Kulisa.
tekst i foto: marja