Jak długo zastanawiał się Pan nad przyjęciem propozycji zostania dyrektorem w Bełchatowie?
Niedługo. Gdyby ta propozycja wyszła od jakiegoś innego klubu, to pewnie od razu bym ją odrzucił. Ale GKS to dla mnie klub szczególny, to stąd wypłynąłem na szerokie wody, tutaj grałem 2 lata, GKS leży w moim sercu, w jego barwach debiutowałem w reprezentacji, to wreszcie tutaj poinformowałem o zakończeniu kariery - po prostu nie mogłem odmówić.
A co robił Pan po zakończeniu kariery? Zakończeniu przedwczesnym.
Niestety. Mówi się, że sport to zdrowie, ale nie zawodowy. Karierę zakończyłem pięć lat temu z powodu kontuzji kolana. Najpierw jednej, potem drugiej. Miałem zerwane więzadła. Długo dojrzewałem do tej decyzji, ale w końcu musiałem ją podjąć.
Ciężko jest takiemu piłkarzowi jak Pan odnaleźć się po zawieszeniu butów na kołku?
Przez pierwsze półtora roku nie obejrzałem żadnego meczu piłkarskiego. Ani na żywo, ani w telewizji. Najwyraźniej miałem przesyt futbolu. Ale głód piłki wrócił... I cieszę się, że jestem w tym miejscu, w którym jestem.
No właśnie - co Pan robi w tym miejscu, w którym jest?
Uczę się piłki na nowo, z innej strony, jako działacz.
Pana klub spadł z Ekstraklasy. Jaki jest cel GKS-u w I lidze: powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej, czy bezpieczne utrzymanie?
To będzie dla nas ciężki sezon. Chcielibyśmy się spokojnie utrzymać, choć oczywiście jeśli pojawi się szansa awansu, to będziemy chcieli z niej skorzystać.
Widzi Pan jakiegoś nowego Jacka Krzynówka w Bełchatowie?
Czas pokaże. Mamy młody zespół, który cały czas się uczy, rozwija, być może znajdzie się jakiś nie Krzynówek, ale Robert Lewandowski?
A w innych zespołach?
Trudno powiedzieć. Nieźle radzi sobie Kamil Grosicki w linii pomocy, a w obronie Maciej Rybus. Ale takiego klasycznego lewego pomocnika chyba nie mamy.
Awansujemy na Euro 2016?
Szansa jest bardzo duża. Od finałów dzieli nas w zasadzie krok, ale zwracam uwagę że czasami ten ostatni krok bywa najtrudniejszy. Mam nadzieję, że chłopcy bardzo poważnie podejdą do dwóch ostatnich meczów, jakie zostały nam w eliminacjach.
Często wspomina Pan swoją karierę? Bramki w kadrze, Bundeslidze, Lidze Mistrzów?
Ja nie, ale często ktoś mi o czymś przypomina. Zwykle młodzi ludzie na różnych spotkaniach, w których uczestniczę. Zresztą dziś, w dobie internetu, każdego zawodnika można sobie przypomnieć...
Który mecz w reprezentacji wspomina Pan najmilej?
Wszystkie mecze, po których wywalczyliśmy awans do dużych turniejów.
Awanse były, ale w finałach już się nie udawało wyjść z grupy. Dlaczego?
Nie wiem, być może sam awans był już wielkim sukcesem i reszta nas przerastała?
Kiedy czuł Pan największe rozczarowanie?
Wtedy, kiedy nie wywalczyliśmy awansu na mundial do RPA.
Jak Pan skomentuje zajście, do którego doszło na kursie trenerów w Białej Podlaskiej, gdzie trzej do niedawna zawodnicy GKS-u zniszczyli samochód obecnemu piłkarzowi?
To jakieś zajścia między nimi, na pewno nie powinno do czegoś takiego dochodzić. Nasze oficjalne stanowisko jest takie, że nie będziemy tego komentować. Są odpowiednie służby, które sprawę wyjaśnią. To haniebne zachowanie.
Czy szukacie młodych piłkarzy także w Piotrkowie i okolicy?
W naszym regionie jest bardzo wielu młodych zawodników, którzy chcą grać w Bełchatowie. Zresztą ze mną było podobnie. Kiedy byłem mały, chciałem występować w GKS. Tak, oczywiście że szukamy. Stawiamy na młodzież, takie jest nasze założenie.
Rozmawiał Marcin Cecotka