Koncerny kosmetyczne prześcigają się w specyfikach, które mają nam odjąć lat. Coraz bardziej niezwykłymi zabiegami kuszą też salony urody, by nadążyć za powszechną pogonią za idealnym ciałem, nieskazitelną skórą, pięknymi włosami. Jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez agencję badawczą na zlecenie BIG InfoMonitor, w ciągu najbliższych 12 miesięcy z nieinwazyjnego zabiegu upiększającego zamierza skorzystać ponad pół miliona Polaków.
Co robi ślimak na twarzy?
- Śluz ślimaka jest cennym produktem znanym z aktywnych, idealnie zbilansowanych składników - przekonuje Beata Głębocka, właściciel Centrum Odnowy Biologicznej Ateba w Piotrkowie. Gdyby jednak ktoś wpadł na pomysł, żeby wyjść na łąkę, znaleźć poczciwego i znanego nam winniczka i położyć go sobie na twarzy, efektu pewien być nie może.
– Chodzi o specjalny gatunek ślimaka, który, pełzając, uszkadza się, w związku z czym produkuje natychmiast śluz, który go regeneruje. I to właśnie taki śluz wykorzystywany jest w kosmetyce. My proponujemy naszym klientkom hybrydowe (ponieważ działają wielopoziomowo) maski ze śluzu ślimaka. Taki śluz ma w składzie i alantoinę, i kwas glikolowy, i kolagen, i kolastynę, naturalne antybiotyki, witaminy, w związku z czym działa przeciwzapalnie, na trądzik, wypełnia zmarszczki, napina skórę – wyjaśnia Beata Głębocka.
I – jak się okazuje – piotrkowianki już korzystają ze ślimaczych dobrodziejstw.
Laserem zepsuć, żeby naprawić
Ślimak – jak wiadomo – porusza się wolno. Efekty zabiegów kosmetycznych też błyskawiczne nie są. Trzeba cierpliwości. Jeśli ktoś jej nie ma – decyduje się na zabiegi medycyny estetycznej. – Te działają szybciej, głębiej, czasem są bolesne, czasem nie. Zdecydowanym hitem jeśli chodzi o medycynę estetyczną są w tej chwili zabiegi laserowe. Mowa o laserach frakcyjnych. Te ablacyjne złuszczają i uszkadzają w sposób kontrolowany tkankę i stymulują syntezę kolagenu. Powodują też bardzo silne napięcie. To zabieg, który silnie ingeruje w skórę i pacjentka przez kilka dni musi się poddać rekonwalescencji. W przypadku laserów nieablacyjnych nie ma uszkodzenia tkanki łącznej. Dochodzi tylko do pobudzenia produkcji kolagenu, ale jeśliby porównać skuteczność, to jeden zabieg “ablacyjny” równa się pięciu zabiegom “nieablacyjnym” – wyjaśnia właścicielka salonu Ateba. No i przy tym pamiętać trzeba, żeby zabieg wykonał fachowiec.
Hitem są także zabiegi mezoterapii igłowej i bezigłowej. A poprawić nią można kondycję skóry nie tylko twarzy, ale i leczyć łysienie plackowate czy walczyć z cellulitem.
Drenaż w kosmicznym kostiumie
Jeśli ktoś przez chwilę chciałby się poczuć jak kosmonauta, a przy tym pozbyć się warstwy tłuszczu, może się poddać zabiegowi drenażu limfatycznego. – Najpierw wykonuje się masaż preparatem rozpuszczającym tkankę tłuszczową, a potem drenażem jest ona usuwana z organizmu. To – wbrew pozorom – zabieg bardzo przyjemny. Trzeba go wykonać w serii, ale już po jednym widać wymierną w centymetrach różnicę, bo pacjentkę mierzymy przed i po – przekonuje Beata Głębocka. – Takie zmiany nie utrzymają się jednak długo, jeśli za tym nie pójdzie odpowiednia dieta, ruch, zmiana sposobu życia. To może jedynie wspomóc likwidowanie nadwagi, ale maszyna się za nas nie odchudzi.
Złota maska, a może happy nici?
Złoto, diamenty – podobno to kobiety lubią najbardziej – i to ostatnio nie tylko w postaci biżuterii, ale i specyfików kosmetycznych. No to może najpierw peeling drobinkami diamentów, a potem maska ze złota?
- To bardzo ekskluzywny zabieg polegający na okładzie z 24-karatowego złota. Już Kleopatra spała w maskach ze złota, więc nie jest nowością, że złoto ma właściwości antyseptyczne, bakteriobójcze - mówi Katarzyna Macińska, kosmetolog, z salonu kosmetycznego Edyta w Piotrkowie. – Zabieg polecany jest dla pań od 25 roku życia wzwyż, które chcą rozświetlić, nawilżyć naskórek, intensywnie ujędrnić.
A jeśli już skóra zwisa tu i ówdzie trochę bardziej, niż jesteśmy to w stanie zaakceptować, ale skalpela boimy się jeszcze bardziej, można sobie na twarzy “zamontować” happy nici (nazwa właściwie wyjaśnia wszystko).
- To nowość w medycynie estetycznej. Jest to zabieg polecany np. dla pań, które intensywnie zaczynają walczyć “z grawitacją”, które utraciły dużą masę ciała i skóra stała się wiotka – mówi Katarzyna Macińska. – Ile takich nici i gdzie trzeba założyć – o tym decyduje lekarz.
Zabieg nie wymaga skalpela, a po implantacji nici z mikrohaczykami zaczynają pełnić funkcję rusztowania dla zwiotczałej skóry. Efekty widać podobno zaraz po zabiegu.
Wyrwać, co się da, czyli depilacja brazylijska, francuska, a może w stylu Hollywood
Idzie lato, trzeba więc będzie odkryć to i owo, ale żeby odkryć, “to” i “owo” musi być koniecznie gładkie i pozbawione owłosienia. Salony kosmetyczne proponują różnego rodzaju depilacje, nawet takie o egzotycznych nazwach.
- To już najwyższy czas, aby przygotować nasze ciało do tego, by móc pokazać się w kostiumie kąpielowym, w bikini, tudzież bez kostiumu. Jeżeli mowa o mniej tradycyjnych rodzajach depilacji (właśnie okolic bikini), to oferujemy trzy rodzaje: depilację francuską (boki na granicy bielizny), brazylijską (tzw. “paseczek”) i Hollywood (pełna depilacja) – wyjaśnia Joanna Kieraś z gabinetu Anais w Piotrkowie. Sam zabieg to jedno, ale co ze skrępowaniem, jakie może mu towarzyszyć? – Moje klientki zapominają, że są sauté, że są rozebrane. Mają poczucie bezpieczeństwa, dyskrecji - zapewnia Joanna Kieraś.
Makijaż permanentny na... sutki
Medycyna estetyczna - jak się okazuje – służy nie tylko poprawianiu urody. Pomaga także tym, których dotknęła ciężka choroba. Joanna Kieraś w swoim gabinecie robi na przykład makijaż permanentny... sutków dla kobiet po mastektomii.
- To bardzo ważne dla kobiet, które los mocno doświadczył. Rekonstrukcja brodawki sutkowej jest bardzo ważna, szczególnie dla młodych pań. Przywraca poczucie kobiecości, pozwala zapomnieć o chorobie choć na chwilę. To samo dotyczy np. rekonstrukcji brwi po chemioterapii. Przyznam, że właśnie w te zabiegi wkładam najwięcej serca, bo wiem, jak są ważne – dodaje właścicielka salonu Anais.
Kąpiel w piwie, winie i... świetle
Podobno piwo relaksuje, odpręża i poprawia nastrój, i to – jak się okazuje – nie tylko podane doustnie, choć piotrkowskie łaźnie piwne oferują i jedno, i drugie – kąpiele w składnikach, z których wytwarza się zloty napój, i degustację tegoż. Ale dla zdrowia i urody piotrkowskie salony proponują także kąpiele w winie (czerwonym lub białym), w kwiatach pomarańczy, w czekoladzie, czy nawet w... świetle.
Skóra “prostuje się i napina” na samą myśl!
Rybki obgryzą pięty
Na tę myśl skóra się raczej marszczy, ale do niedawna jeszcze piotrkowianki mogły skorzystać z niezwykłego zabiegu z udziałem... rybek. Polega on na tym, że wkładamy nogi do zbiornika pełnego wody i malutkich, ruchliwych rybek, które zjadają martwy naskórek, dzięki czemu stopy stają się gładkie i miękkie. No cóż – to rzecz dla osób o mocnych nerwach, a przede wszystkim odpornych na łaskotanie. Jak się okazuje – chętnych na ten zabieg wielu nie było, więc rybki zniknęły z piotrkowskiego salonu.
Czy od poprawiania urody można się uzależnić?
- Tak - odpowiada jedna z właścicielek salonu piękności. – Ale częściej dotyczy to tych bardziej ingerencyjnych zabiegów medycyny estetycznej. - Trzeba jednak dodać, że o ile kiedyś medycyna estetyczna kojarzona była z “maską” na twarzy, zmianą rysów, z nienaturalnymi ustami, to teraz idzie ona raczej w kierunku pobudzania naturalnych zdolności skóry do regeneracji. A nawet jeśli wstrzykuje się botoks czy kwas hialuronowy do wypełnienia zmarszczek, to robi się to w sposób delikatny - dodaje.
Poprawianie urody wciąga. Ważne, by w odpowiednim momencie umieć sobie powiedzieć stop. Może to będzie ten moment, kiedy postanowimy kupić rewelacyjny krem... z napletków (a takie już są w sprzedaży).
Anna Wiktorowicz