Wyjazd do Turcji prawie ją zabił

Tydzień Trybunalski Niedziela, 25 stycznia 20158
Kiedy przywieziono ją do Polski, lekarze nie dawali jej żadnych szans. W szpitalu spędziła kilka miesięcy. Jolanta Ciesielska, piotrkowianka, która w sierpniu zeszłego roku wyjechała z mężem do Turcji i dostała udaru, dziś wraca do zdrowia i czuje się coraz lepiej.
Fot. M. WagaFot. M. Waga

Tragedia pani Jolanty i jej rodziny rozegrała się w minione wakacje. 47-letnia wówczas kobieta postanowiła towarzyszyć mężowi w trasie, w którą wyruszył ciężarówką. Miała być to forma wakacji i odpoczynku. Niestety wyjazd zakończył się tragicznie. Kobieta doznała rozległego udaru mózgu. Po kilku wizytach w szpitalach, z których została odesłana, w końcu trafiła do szpitala w Rumunii z mocnym bólem głowy i wymiotami. Stamtąd, po podaniu kroplówki, wypisano ją, bo stwierdzono, że to reakcja na klimatyzację. Niestety stan pani Joli znacznie się pogorszył i została przyjęta dopiero do szpitala w Turcji, w którym przebywała kilka tygodni.


Córka pani Jolanty, Marta, poruszyła niebo i ziemię, by sprowadzić mamę do Polski. Koszty były ogromne, ale udało się. Dzięki wsparciu rodziny, znajomych oraz ludzi dobrej woli pani Jola została przewieziona do Polski. Na początku lekarze nie dawali jej zbyt dużych szans na powrót do zdrowia.


Jak twierdzi dziś pani Jola, która od 22 grudnia przebywa już w domu, oszukała medycynę. - Byłam jedną nogą na tamtym świecie, lekarze rokowali tydzień życia. Dziś czuję się dobrze. Podobno byłam w naprawdę bardzo złym stanie. Ale chodzę, mówię, ruszam rękoma. Myślę, że jest dobrze - opowiada.
- Chciałam bardzo podziękować wszystkim, którzy mi pomogli. Gdyby nie ta pomoc, nie wiem, co by było. Chyba nie spodziewałabym się, że takie wsparcie dostanę. Jestem też mile zaskoczona tym, co zrobiła Marta. Jest nieśmiałą osobą, ale stanęła na głowie, żeby mi pomóc. Mogę liczyć na przyjaciół. Mogę dziś powiedzieć, że mam ich wielu. Codziennie ktoś do mnie przychodzi. Nie ma dnia bez przyjaciół – mówi pani Jola.


Marta, córka pani Jolanty, nie ukrywa wzruszenia i radości. - Ulżyło nam. Bardzo się cieszymy, że mama jest już z nami. Jest w dużo, dużo lepszym stanie . Trzeba było poruszyć niebo i ziemię, bo to mama, czyli najbliższa osoba w życiu. Wiadomo, ludzie zrobili dla nas to, co mogli. Mało mnie wtedy obchodziły reakcje negatywne. Najważniejsza była dla mnie mama - mówi córka pani Joli, Marta.
- Dziś odpoczywamy psychicznie. Z mamą jest jednak nadal dużo pracy. Ale dzięki temu będzie w coraz lepszym stanie – podsumowuje Marta.
Teraz pani Jolanta czeka na zamianę mieszkania. Kobieta mieszka na czwartym piętrze, a mieszkanie na parterze ułatwiłoby jej poruszanie się.


My życzymy dalszych sukcesów w rehabilitacji i szybkiego powrotu do zdrowia.


Magda Waga


Zainteresował temat?

13

0


Zobacz również

Komentarze (8)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

GOSIA ~GOSIA (Gość)26.01.2015 21:50

Napewno nie było by wydatków za szpital ale zaden ubezpieczyciel nie pokrywa lotu samolotem z tego co czytałam to 80tys złotych współczuje całej rodzinie przezyli horror a jeszcze czeka ich rechabilitacja. Zycze zdrowia.Fajna dziewczyna i bardzo dzielna. A zazdrosc byla jest i bedzie

00


Antek Powsinoga ~Antek Powsinoga (Gość)26.01.2015 08:59

Zdrowia. Choć to pewna przestroga dla podróżników . UBEZPIECZAJCIE się. Ja jadąc nawet w polskie góry kupuje tygodniowe ubezpieczenie już nie mówiąc o wędrowcach po słowackiej stronie. Tam bez ubezpieczenia w razie jakiegoś zdarzenia płacisz słono.

40


JK ~JK (Gość)25.01.2015 23:03

"Mgla" napisał(a):
Poruszyli ziemie nie wspomnieli o niebie i tylu ludzi którzy za nią sie modlili przyjmowali komunie święta w jej intencji. Wiele wspólnot plecalo jej intencje zawierzali ta sytuacje Niepokalanemu Sercu Maryji, zanurzali jej chorobę w krwi Jezusa która jest uzdrowieniem wszelkich chorób. Niestety w tym artykule nie ma o tym ani słowa :((


Nie pisz dyrdymałów. Ja pomogłem tak, że wpłaciłem 50 zł. Żeby każdy chociaż tyle...

53


Gienka ~Gienka (Gość)25.01.2015 18:04

"Mgla" napisał(a):

A ja po prostu wpłaciłam pieniądze, ile mogłam, jak pewnie wiele osób, bez modłów, pewnie to pomogło szczególnie Droga Koleżanko ...

104


lala w szpilkach za kółkiem ~lala w szpilkach za kółkiem (Gość)25.01.2015 15:23

nie znam Pani ale dużo zdrówka życzę.Pani los poruszył nie jedno ludzkie serce.

111


piotrkowianka ~piotrkowianka (Gość)25.01.2015 15:10

wyraźnie jest napisane że poruszyli niebo i ziemię i to nie jeden raz ...proszę czytać wyraźnie tekst a nie pisać bzdury

141


aneczka ~aneczka (Gość)25.01.2015 14:56

Do "Mgła" - proszę jeszcze raz przeczytać artykuł. Pani Jola mówi: "Chciałam bardzo podziękować wszystkim, którzy mi pomogli", a więc i za modlitwy, chyba że Pani/Pana zdaniem to nie jest pomoc, więc proszę się zdecydować. A jeśli chodzi o poruszenie nieba i ziemi, to stwierdzenie to zostało użyte 2 razy w tym artykule. Proszę być obiektywnym, a nie widzieć tylko to co się chce widzieć. Poza tym może warto coś zrobić dla innych bezinteresownie, może na tym polega miłość do bliźniego.

161


Mgła ~Mgła (Gość)25.01.2015 12:44

Poruszyli ziemie nie wspomnieli o niebie i tylu ludzi którzy za nią sie modlili przyjmowali komunie święta w jej intencji. Wiele wspólnot plecalo jej intencje zawierzali ta sytuacje Niepokalanemu Sercu Maryji, zanurzali jej chorobę w krwi Jezusa która jest uzdrowieniem wszelkich chorób. Niestety w tym artykule nie ma o tym ani słowa :((

527


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat