Jako pierwsi na boiska wybiegli piłkarze Concordii i Polonii, obydwa mecze zaczęły się o godzinie 14.00. Grająca w IV lidze Polonia zmierzyła się na wyjeździe z wiceliderem Wartą Działoszyn, piotrkowianie spisują się w tym sezonie bardzo dobrze, jeszcze do niedawna walczyli o podium, ale w meczu z Wartą to nie oni byli faworytami i ostatecznie przegrali z zespołem z Działoszyna 0:2 (0:0).
Z dotychczasowym wiceliderem zmierzyli się dziś także piłkarze piotrkowskiej Concordii, którzy podjęli na własnym boisku, beniaminka Stal Niewiadów. Choć przed tym meczem obydwa zespoły dzieliło kilka miejsc w tabeli, to w pierwszej połowie nie było tego widać. Piłkarze Concordii niemal nie schodzili z połowy rywala i mogli zdobyć co najmniej dwie bramki, najlepszą sytuację zmarnował w 32. minucie Tavinho, który nie wykorzystał rzutu karnego. W drugiej części meczu role się odwróciły i inicjatywę przejęli goście. Ich ataki przyniosły efekt kilkanaście minut przed końcem spotkania, zamieszanie w polu karnym rywala wykorzystał grający prezes klubu z Niewiadowa Bartek Urbańczyk. Piłkarze Concordii nie zamierzali się jednak poddawać i w doliczonym czasie gry udało im się wyrównać, bramkę na 1:1 zdobył Diego Bezerra, ustalając tym samym wynik spotkania.
- Punkt został w Piotrkowie, przed nami jeszcze dwa ciężkie mecze ze Startem Niechcice i Zjednoczonymi Bełchatów, w każdym z nich będziemy walczyć o trzy punkty – podsumował Mariusz Duchnowski, trener Concordii.
Gdy piłkarze Concordii wybiegali na drugą połowę, swój mecz rozpoczynali także szczypiorniści Piotrkowianina, ich rywale z MKS Henry Lloyd Brodnica nie mieli jednak zbyt wiele do powiedzenia. Do przerwy piotrkowianie wypracowali dziesięciobramkową przewagę, w drugiej połowie mogłaby ona znacznie wzrosnąć, ale w końcówce trener Janusz Szymczyk postanowił wpuścić na boisko kilku młodszych zawodników i zespół z Brodnicy zniwelował część strat. Ostatecznie Piotrkowianin wygrał to spotkanie 37:26 (21:11).
- Mogłem dziś sprawdzić wszystkich zawodników, zwłaszcza na prawym skrzydle, cieszy mnie przede wszystkim gra w obronie, ta formacja funkcjonuje coraz lepiej – powiedział po meczu Janusz Szymczyk, trener Piotrkowianina.
O 18.00 w hali „Relax” rozpoczął się kolejny mecz, MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski – Vistal Gdynia. Piotrkowianki chciały się zrehabilitować swoim kibicom za pasmo porażek i trzeba przyznać, że w pierwszej połowie grały co najmniej przyzwoicie, na przerwę zeszły z jednobramkową zaliczką. Po dziesięciu minutach drugiej połowy zawodniczki z Gdyni zniwelowały przewagę, a potem wyszły na prowadzenie, którego nie oddały już do końca meczu. Sytuacja Piotrcovii jest bardzo trudna, zespół zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, a wszystkie kontuzjowane zawodniczki wrócą do gry najwcześniej w następnej rundzie, do tego czasu mają je zastąpić dwie nowe szczypiornistki.
- Na 90% procent „dopieliśmy” transfery Mileny Kot i Izabeli Woźniak, wychowanek dawnego KKS Kielce. Obydwie prawdopodobnie zagrają już w najbliższym, środowym meczu z Energą AZS Koszalin. Docelowo chcemy przeprowadzić trzy transfery, ponieważ potrzebujemy jeszcze rozgrywającej. Do 15 listopada chcemy skompletować skład – powiedział Witold Kopertowski, członek zarządu Piotrcovii.
Wśród zawodniczek, z którymi rozmawiają działacze Piotrcovii są m.in. Słowaczka i Brazylijka.