- Wczoraj wszedł do domu z siekierą i od razu rzucił się na obie kobiety - mówi jedna z sąsiadek. - Dlaczego to zrobił? A bo to wiadomo? Koszmar jakiś.
O makabrycznej zbrodni zawiadomił policję znajomy rodziny, który przypadkowo wszedł do domu. Sprawca rodzinnej tragedii został natychmiast zatrzymany. - Nie uciekał, chodził po podwórku z siekierą w ręce - informowali policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Radomsku.
W chwili mordu był trzeźwy, przyznał się już nawet do tego czynu. Nie podał jednak jakichkolwiek motywów zbrodni. - Nie potrafił w żaden sposób racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego to zrobił - mówi Aneta Komorowska z biura prasowego radomszczańskiej policji.
Wczoraj całe popołudnie był przesłuchiwany przez prokuraturę i sąd.
Mieszkańcy Stobiecka są zbulwersowani i zaskoczeni, bo - jak twierdzą - ostatnio nie słyszeli już w rodzinie skazanego awantur. - Nawet mówiliśmy między sobą, że już go dawno nie widzieliśmy. Kto by pomyślał, że znowu chce trafić za kraty - komentują.
- Wiedziałam, że kiedyś to tak może się skończyć... Dobrze, że choć druga córka w tym czasie była w pracy, bo nie wiadomo, czy ona też nie padałaby ofiarą ojca - mówi szkolna koleżanka zamordowanej dziewczyny.
J. Drzazga, W. Bąk POLSKA Dziennik Łódzki