Nie zapomnijmy, co w świętach najważniejsze

Strefa FM Sobota, 22 grudnia 20125
Coraz wcześniej na ulicach pojawią się świąteczne dekoracje, coraz wcześniej też pochłania nas szał przedświątecznych zakupów. Niektórych do tego stopnia, że zapominają o tym, co w świętach Bożego Narodzenia najważniejsze.

- Świat w całym swoim tempie i komercjalizacji podaje nam taki model i od nas zależy, czy będziemy z tego korzystać czy nie, czy będziemy mieli swoją mądrość czy też nie. Jeśli tradycja się w nas nie zakorzeni, to perspektywa mierna - mówi ksiądz Ireneusz Bochyński, rektor piotrkowskiego Kościoła Panien Dominikanek.

- Skupmy się przede wszystkim na tym, aby spędzić trochę czasu w gronie rodzinnym zamiast w hipermarkecie, bo o wiele więcej na tym zyskamy - zachęca ksiądz Ireneusz Bochyński.

(Strefa FM)


Zainteresował temat?

3

0


Zobacz również

Komentarze (5)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

sklave sklaveranga23.12.2012 17:47

Koniec Świata był czy dopiero będzie???
Koniec roku to czas takiego małego podsumowania.
Rodzina tradycyjna, własny domek, trzy samochody
Wszyscy pracują.
Wow! Wow! Wow!
Toż to bajka, Tuskolandia wspaniała!!!!
No jest tylko małe ale takie maciupenieczkie.
67% z należnego wynagrodzenia zabiera nam państwo.
80% z tego co zostanie oddajemy miastu, gminie....
Zostaje z tego niewiele jednak i tak dużo
że co chwila apelują by się i tym dzielić.
Wielebny też wygląda z utęsknieniem
na swoją dolę.
Trochę statyki wg danych z GUS.
Typowa polska rodzina posiadająca dom na kredyt, dwoje rodziców pracujących zarabiających średnią krajową i posiadającą dwójkę dzieci.
Rodzina państwu rocznie oddaje:
Podatki 9 405,58 zł
Składki 18 682,10 zł
Inne opłaty 2 178,00 zł
Razem 30 265,68 zł
Rodzina od państwa rocznie otrzymuje:
Świadczenia zdrowotne 2 106,11 zł
Edukacja 14 091,77 zł
Razem 16 197, 88 zł
SZOPKA TRYBUNALSKA 2012
Kasy! Kasy! Skąd brać???
......
http://sklave.manifo.com/foto-szopka

00


Al Bundy ~Al Bundy (Gość)23.12.2012 01:47

"jan" napisał(a):
Może więc grzeszę nie wydając pieniędzy i tym samym nie przyczyniając się np. do tworzenia miejsc pracy?...


Nie grzeszysz, nie martw się. To Twoje pieniądze i masz prawo dysponować nimi według własnego uznania.

"jan" napisał(a):
Gdybyśmy na dodatek do głowy po rozum chodzili częściej i kupowali tylko to, co nam jest rzeczywiście niezbędne, to... z pyszna by się miała napędzana u nas głównie popytem wewnętrznym, gospodarka! Siłą napędową systemu kapitalistycznego jest bowiem z jednej strony rozrzutność konsumentów, a z drugiej chciwość bogaczy, którzy zawsze chcą więcej. Gdybyśmy przestali kupować, albo gdyby bogaci nie chcieli się dalej bogacić, system by się zawalił! Mielibyśmy gigantyczne bezrobocie i ogromną recesję, a w konsekwencji też nie mielibyśmy co rzucić w niedzielę na tacę!


Obecnie większość społeczeństwa kupuje tylko to, co jest niezbędne, z tego względu, że po prostu na zbytki ich nie stać. A ci, którzy mają nieco więcej pieniędzy - no cóż... Nawet bardzo bogaci mają skończony zakres potrzeb. Nikt nie kupi pięciu tysięcy samochodów czy tysiąca telewizorów dla siebie samego, tylko dlatego, że ma dużo pieniędzy... A to co kupujemy powoli i tak się zużywa - czy to ubrania, buty, sprzęt AGD, pojazdy czy elektronika... Po jakimś czasie musimy kupić nowe, czasem wymieniamy coś na nowszy, lepszy model. Mieszkanie trzeba co jakiś czas odnowić itp. itd. Nie muszę chyba dodawać, że żywność musimy kupować stale świeżą. Więc nie martw się, że gospodarka się zawali, jeśli nie będziemy kupować coraz więcej. To tylko pokutuje ciągle poroniony pomysł pana Keynesa, że musimy osiągać ciągły wzrost. Stąd takie przywiązanie do PKB i innych wskaźników. Wszystkie dobra, ludzie i cała przyroda to tylko różne kombinacje połączeń tych samych atomów, bo Ziemia to system zamknięty (w pewnym uproszczeniu oczywiście, ale takie możemy przyjąć) - pijesz wodę, która była już wypita i wysikana miliony razy, Twoje ciało ma wbudowane cząsteczki, które wcześniej należały do ziemniaka, którego zjadłeś wczoraj na obiad, jesz widelcem, który zrobiono być może ze starej lokomotywy itp. Więc jak widzisz to samo może być przetwarzane i sprzedawane nieskończoną ilość razy :)
Dopóki będą żyć ludzie i będą mieć jakiekolwiek potrzeby to i gospodarka nie upadnie, najwyżej aby się to wszystko "kręciło" będzie potrzeba mniej energii i ludzkiej pracy.

00


Pietrek Pietrekranga22.12.2012 21:26

Cytuję:
Skupmy się przede wszystkim na tym, aby spędzić trochę czasu w gronie rodzinnym zamiast w hipermarkecie, bo o wiele więcej na tym zyskamy - zachęca ksiądz Ireneusz Bochyński.

a niech kosciol skupi sie na gloszeniu wiary a nie na kasie i gloszeniu pogladow politycznych

00


jan ~jan (Gość)22.12.2012 17:23

To oczywiście prawda, ale jest to też dobry przyczynek, Księże Ireneuszu, do refleksji na temat miejsca tzw. konsumizmu w naszej współczesności. Gdybyśmy bowiem poszli ściśle za głosem Kościoła, nawołującego do umiaru w materialnym wymiarze świąt, a także po prostu poszli sobie po rozum do głowy, to być może doszlibyśmy do wniosku, że nam wcale nie jest potrzebne np. jeszcze większe HD, 3D, 5D, jeszcze nowsza komórka, sterta niepotrzebnych prezentów i wszelakiego jadła, którego potem nie ma kto zjeść i mnóstwo innym hałaśliwie reklamowanych dóbr, a tym samym wydalibyśmy na święta nie kilkanaście miliardów (bo tyle podobno wydajemy) tylko np. 5 mld zł. skupiając się na duchowym wymiarze świętowania. Gdybyśmy na dodatek do głowy po rozum chodzili częściej i kupowali tylko to, co nam jest rzeczywiście niezbędne, to... z pyszna by się miała napędzana u nas głównie popytem wewnętrznym, gospodarka! Siłą napędową systemu kapitalistycznego jest bowiem z jednej strony rozrzutność konsumentów, a z drugiej chciwość bogaczy, którzy zawsze chcą więcej. Gdybyśmy przestali kupować, albo gdyby bogaci nie chcieli się dalej bogacić, system by się zawalił! Mielibyśmy gigantyczne bezrobocie i ogromną recesję, a w konsekwencji też nie mielibyśmy co rzucić w niedzielę na tacę! Jak to wszystko pogodzić z Ewangelią?... Jak to jest np. z tym uchem igielnym?... (A mając na uwadze akcenty w nauczaniu Kościoła można domniemywać, że to nie worek pieniędzy na plecach, ale np. prezerwatywa w kieszeni będzie bardziej zawadzać przy wejściu do Królestwa Niebieskiego...) Mamy tam z jednej strony "dobrego Samarytanina", o którym M. Thatcher powiedziała, że niewiele by zrobił nie mając pieniędzy, mamy Józefa z Arymatei, który będąc bogaczem wytrwał do końca (co ciekawe z Nikodemem - człekiem dla odmiany: uczonym!), z drugiej strony mamy zaś Łazarza i owo "ucho igielne". Mamy "rozdaj wszystko, co masz" i mamy "czyńcie Ziemię sobie poddaną", a odniesienie tego wszystkiego do naszych czasów może być bardzo inspirujące, choćby dlatego, że gospodarka wolnorynkowa nie znosi umiaru, wstrzemięźliwości. Żeby to się kręciło, ludzi ciągle muszą chcieć więcej! W USA to podobno kupowanie jest czymś w rodzaju aktu patriotycznego, bo kupując nakręca się gospodarkę i stwarza miejsca pracy. Ja natomiast nie znoszę kupowania, jestem zdecydowanie zakupowym anorektykiem! Nie kręcą mnie promocje i reklamy, a nawet robi mi się niedobrze, jak mam iść na zakupy, a już w ogóle nie rozumiem życia na kredyt. Może więc grzeszę nie wydając pieniędzy i tym samym nie przyczyniając się np. do tworzenia miejsc pracy?... Przydałaby się na ten temat odważna refleksja, ale ze świecą szukać np. ambon, z których takie tematy się porusza. Nie tylko zresztą problematyka ekonomiczna (a ileż tu dylematów moralnych!), ale mnóstwo innych zjawisk i zachowań o złożonych reperkusjach etycznych nie znajduje się zazwyczaj w obszarze zainteresowań duszpasterzy (jeśli tylko wszystko dzieje się z dala od alkowy...). Raczej słyszymy tzw. "mocne słowa" (a ja zdecydowanie wolę nie "mocne", lecz mądre słowa!) np. o "obronie życia od chwili poczęcia", albo "obronie rodziny, która dziś jest atakowana", czy też przeciw in vitro, albo... przeciw komercyjnemu przeżywaniu świąt. A więc standard, bo każdy ksiądz wie, że wpisywanie się w ten standard jest dla niego bezpieczne. (Ksiądz chodzący po kolędzie powiedział mi rok temu, że jak coś więcej powie z ambony, to później ma kłopoty... A mówił mądre, odważne kazania, tylko że... jakoś go prędko przeniesiono do innej parafii, a wierni oczywiście nie mają w takich sprawach nic do gadania...) Mi św. p. Ks. Abp Życiński życzył znalezienia w Kościele "wspólnoty refleksji" jako leku na moje duchowe rozterki. Może był wielkim optymistą sądząc, że taką wspólnotę znaleźć w Kościele można?... A może by tak stworzyć miejsce dla takich refleksji np. "u Panien" - poszlibyśmy chyba dokładnie śladami św. p. ks. Pecolta i usprawiedliwili optymizm Abpa Życińskiego...

00


Biały śnieg ~Biały śnieg (Gość)22.12.2012 13:54

Nie bądźmy hipokrytami. W święta trzeba się nażreć, napić i polansować. polacy...

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat