Zginął, mając zaledwie 19 lat. Nie mógł pogodzić się z nową rzeczywistością powojennej Polski i - jak to określał - nowym okupantem. Dziś grób Tadeusza Niebieszczańskiego ps. “Szary” mogą odwiedzać już wszyscy. W miejscu mogiły stanął bowiem pomnik, który sfinansowany został przez Urząd Wojewódzki w Łodzi.
Ciekawą historię Tadeusza Niebieszczańskiego opowiedział nam ojciec Henryk Szymański z parafii Zesłania Ducha Świętego w Bęczkowicach, który od kilku lat zajmuje się historią parafii, a co za tym idzie także losami parafian.
- Wiemy, że Tadeusz Niebieszczański urodził się 5 października 1927 roku. Na nasz teren przybył z Poznania. Poszedł do partyzantki już w wieku 16 lat, później był żołnierzem AK. Mieszkał w Olszowicach (powiat opoczyński, dawna gmina Unewel). Po zakończeniu działań wojennych nie oddał broni, pozostał w lesie, aby walczyć z nowym okupantem - mówi ojciec Szymański.
- Od maja do sierpnia 1945 roku był członkiem oddziału Mariana Kubiaka ps. “Wicher”, później przeszedł do oddziału Cyryla Przedbory ps. “Zagadka”. Aresztowany został 19 grudnia 1945 roku, ale 21 lutego 1946 roku udało mu się zbiec z więzienia w Końskich. Po ucieczce wstąpił do oddziału Bolesława Rybaka ps. “Żbik”, który działał na terenie powiatów opoczyńskiego, piotrkowskiego i brzezińskiego. Wiemy, że w nocy z 14 na 15 maja ten oddział zaatakował ówczesny Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Brzezinach, aby odbić więźniów.
Później oddział “Żbika” uległ rozwiązaniu, gdyż aresztowany został jego dowódca - kontynuuje opowieść ojciec Szymański.
Dalsze losy Niebieszczańskiego nie są już tak jasne.
- Wiemy, że przebywał w Mierzynie. W tym czasie na tym terenie działał oddział Stanisława Sojczyńskiego ps. “Warszyc”. Można więc przypuszczać, że Niebieszczański działał w tym oddziale. Nie jest to jednak takie pewne. Wiemy natomiast, że zginął, rekwirując żywność ze sklepu GS. Członkowie Konspiracyjnego Wojska Polskiego w taki sposób zdobywali żywność. Był to w pewien sposób ich sposób walki z nową, powojenną rzeczywistością. Wtedy został ciężko ranny w głowę i po kilku dniach zmarł w domu rodziny Pawelców, która mieszkała w pobliskiej miejscowości Marianek - opowiada ojciec Szymański.
- Oni oczywiście nie mogli się przyznać, że Niebieszczański zmarł w ich domu, więc pochowali go prowizorycznie w przydomowym ogródku. Dopiero po jakimś czasie jego przyjaciel z AK i KWP Henryk Jarocki ps. “Roza” zajął się pochówkiem. Pod osłoną nocy pochowano Niebieszczańskiego na cmentarzu w Bęczkowicach, a ówczesny proboszcz parafii Ignacy Wesołowski odmówił modlitwę nad jego grobem pod osłoną nocy. Henryk Jarocki wraz z żoną przez lata opiekował się tą ziemną mogiłą. Tablica z nazwiskiem Niebieszczański pojawiła się dopiero kilka lat temu, a teraz na tym miejscu powstał pomnik, który został poświęcony - kończy opowieść ojciec Szymański.
Warto dodać, że z okazji poświęcenia pomnika Tadeusza Niebieszczańskiego proboszcz parafii w Bęczkowicach ojciec Przemysław Lutyński oraz ojciec Henryk Szymański uhonorowani zostali Srebrnymi Medalami Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej. To odznaczenie przyznawane jest przez Radę Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa. Odznaczeni duchowni przez ostatnich dziesięć lat przyczynili się do upamiętnienia wielu poległych żołnierzy z okresu I i II wojny światowej.
- Łódzkie dla Ciebie: Wspieramy sport, młodzież i malujemy bezpieczeństwo w Łódzkiem
- Łódzkie dla Ciebie: Stawiamy na kreatywność młodych i przedsiębiorców
- Męska sprawa, profilaktyka urologiczna – Zdrowy Mężczyzna – konferencja i seminarium
- Zmieniamy otoczenie, stawiamy na bezpieczeństwo
- Z nami odkryjesz swój zawodowy potencjał!
- „Dzień Zdrowia Mężczyzny” - mobilny gabinet w Focus Mall w Piotrkowie
- Sięgnij po skarby regionu! Nowa atrakcja dla mieszkańców i gości
- #Łódzkie: Serce dla powodzian. Działamy obywatelsko
- Warsztaty jazzowe rozpoczęły 8. Love Polish Jazz Festival