Praca jako wolontariusz na Euro była marzeniem Ramiego. I wszystko wskazywało na to, że marzenie się spełni.
- Zostałem wybrany z grona 25 tysięcy kandydatów. Czekałem na dalsze informacje. Pod koniec kwietnia było oficjalne otwarcie wolontariatu w Warszawie. Na cztery dni przed rozpoczęciem mojej pracy, dostałem informację, iż dostałem odmowę akredytacji. A przyczyną tego była negatywna opinia policji. UEFA ugięła się pod tą opinią. Skreślili mnie z listy wolontariuszy - opowiada radomszczanin.
Rami Fares domyśla się skąd taka decyzja - Powiem wprost. Mam palestyńskie pochodzenie. A jak wiadomo, większość aktów terroryzmu jest kojarzona z Arabami. Odmowę dostałem krótko po zamachach na Ukrainie. Wydaje mi się, że to był jedyny powód - mówi.
Palestyńskie pochodzenie nie przeszkadza Ramiemu czuć się Polakiem.
- Jestem Polakiem. Urodziłem się w Radomsku. Mój tata jest Palestyńczykiem urodzonym w Syrii. Przyjechał do Polski 30 lat temu na studia. W Radomsku spędziłem całe moje życie, z przerwą na studia – tłumaczy.
Rami Fares studiował w Wielkiej Brytanii zarządzanie turystyką. Zapowiada, że będzie się odwoływał od decyzji skreślenia go z listy wolontariuszy.
(jd)
Gazeta Radomszczańska