Nazywanie miastem czegokolwiek poniżej 25 tys. mieszkańców jest wg. mnie parodią pojęcia "miasto". Przesłanki historyczne, ambicje lokalne, znaczenie ekonomiczne w regionie czy forma i zwarcie zabudowy nie mają tutaj wg. mnie nic do rzeczy. Powinni taką ustawę przepchnąć z limitem mieszkańców i proste. Nie byłoby zmian i jąkań/prósb/utyskiwań o prawa miejskie czy ich brak. Bo skoro Piotrków Trybunalski jest małomiasteczkowy to doprawdy nie wiem jak określić Wolbórz nie urażając jego mieszkańców i ich "miejskiej" dumy.
Królewski gród
Jedno z najmniejszych miast polskich a uroczystości związane z uzyskaniem praw miejskich godne królewskiego grodu.
Nic dziwnego skoro pani burmistrz zażyczyła sobie
wynagrodzenia w górnej granicy przewidzianej przez ustawę.
Burmistrz ma większe wynagrodzenie od prezydenta 100 tysięcznego miasta.
A wpływy do kasy zmaleją bo mieszczanom nie wypada uprawiać już chrzanu no i Wolbórz pozbył się terenów rolniczych.
Dobre po wyborach ponad miesiąc i cały czas balanga?
No a kiedy zacznie pani spełniać obietnice wyborcze
pani burmistrz ?
Wpływy do kasy raczej wzrosną bo pewnie teraz Wolbórz pełną parą zacznie sprzedawać ziemię pod magazyny, więc kasa będzie strumieniem płynąć do budżetu miasta.
Obietnice :D Widziałeś kiedyś polityka, co coś spełnił ?
A niektórzy obudzili się po nocy sylwestrowej sami nie wiedzą gdzie.
I znowu nieprawda - w powiecie piotrkowskim są tylko 2 miasta: Sulejów i Wolbórz. Piotrków Trybunalski leży w innym powiecie - grodzkim.
Pani Stańczyk myślała pewnie jeszcze o jakimś starym powiecie, kiedy Piotrków był miastem wojewódzkim. Sam już nie wiem.
Wolbórz miastem chm? no niech będzie .Ale te meliny to chyba nie pasują do miasta,a tym bardziej menele stojące pod sklepami.Ciekawi mnie czy Bogusławice cieszące się kiedyś dobrą sławą stadniny ogierów przyległe do Wolborza będą wspierane poprzez Radę Miasta.
"Nic dziwnego skoro pani burmistrz zażyczyła sobie
wynagrodzenia w górnej granicy przewidzianej przez ustawę.
Burmistrz ma większe wynagrodzenie od prezydenta 100 tysięcznego miasta."
...TO ILEŻ tO BIEDNE ŻUCZKI WOLBORSKIE MUSZĄ ZAIWANIAĆ NA TE ZAROBKI PANI BURMISTRZ, a i ileż te zarobki SĄ? ...a liczba mieszkańców już zbliża się do 100 tysięcy hihi, no cóż , tylko we łbie się poprzewraca władzom "miejskim" i ludziom we "władzach" miejskich wol-bo-rza (bo to TAKA wola-boża)
Myślę. A nawet zaplanowałem już balangę z tej okazji, której szczegóły zawarłem we wpisie z 5 stycznia (link niżej), jednakże - jak sami wicie rozumicie - imprezka przesunie się nieco, a nawet chyba bardziej niż nieco, za co winić wiecie kogo trzeba.
http://tiny.pl/hc956
Nie dogonię, bo nie ganiam się z soliterami, bleee...
A tuż, tuż. Piotrkowianin, arti2811, zet, Markpio, klet, Lola, motyl i Aman depczą po piętach.
Też myślałem o odpaleniu racy albo fajerwerków, ale nie będzie żadnych iskier, strzelania i feerii barw.
Ten okrągły wpis z liczbą 2000 poświęcę komuś, kogo poznałem właśnie w mieście Wolborzu, choć 29 kwietnia 1997 roku była to, oczywiście, gmina.
Do Gminnego Ośrodka Kultury przyjechałem z samego rana. Na scenie sali widowiskowej uwijał się już Krzysztof Kolberger, tym razem w roli reżysera widowiska pod tytułem "Dzieci dzieciom w potrzebie" z udziałem najlepszych dziecięcych zespołów artystycznych z ówczesnego województwa piotrkowskiego i uzdolnionych muzycznie małych solistów.
Przypatrywałem się, jak Kolberger dopinał wraz z opiekunami dzieciarni detale widowiska dla ponad 300-osobowej widowni, które miało uświetnić wizytę w Wolborzu Sarah Fergusson, księżnej Yorku, byłej żony księcia Andrzeja - syna brytyjskiej królowej Elżbiety II.
Jej Książęca Wysokość była założycielką i prezesem charytatywnej fundacji polskiej "Children in Crisis", która w Lipnicy Wielkiej (35 km za Nowym Targiem) utworzyła ośrodek dla dzieci chorych na raka. Zorganizowania przedstawienia dla gościa tej rangi podjął się honorowo Krzysztof Kolberger, wtedy jeszcze nie miałem zielonego pojęcia, dlaczego akurat on i dlaczego tak zupełnie bez honorarium.
Niesforne maluchy wywijały hołubce i śpiewały do mikrofonu, Kolberger je cierpliwie ustawiał, a w tym czasie sir William de Mousson-Romański, obywatel Wielkiej Brytanii polskiego pochodzenia, pianista i dyrygent, osiadły w 1996 roku w pobliskich Bogusławicach, odpowiedzialny w fundacji za sprawy organizacyjne opowiadał mi, że księżna gościła już w Polsce w roku 1994 i dwa lata wcześniej, bo choć fundacja finansowana jest ze środków brytyjskich, to jednak rozpoczęto gromadzenie pieniędzy także w Polsce, z zamiarem otwarcia kolejnych dwóch ośrodków.
Z Krzysztofem Kolbergerem rozmawiałem tego dnia wielokrotnie. W krótkich chwilach przerwy na szklankę wody, w kuluarach podczas samego widowiska trwającego półtorej godziny, potem podczas 2-godzinnej podróży do Warszawy, gdzie wieczorem w Sali Kongresowej zorganizowano galę "Artyści dzieciom w potrzebie". Przed trzytysięczną widownią zawirował Zespół Pieśni i Tańca "Śląsk", a potem wystąpili wybitni aktorzy polscy. Zabrałem się także do hotelu "Mariott" (karta wstępu 300 zł) na przyjęcie z loterią na rzecz małych pacjentów zmagających się z chorobami nowotworowymi.
O czym rozprawiałem wtedy z Kolbergerem? Nie wdając się w szczegóły, o pracy i o zawodowych pasjach. Słowem nie wspomniał o swej chorobie, której przecież stawiał czoła wtedy już od prawie 7 lat, a nikt by się niczego nie domyślił, patrząc na znakomitą sylwetkę aktora o ujmującym sposobie bycia.
Jego czarujący głos poznałem na początku lat 70., kiedy jeszcze jako student warszawskiej PWST, czytał romantyczne wiersze w codziennym kąciku "Strofy dla Ciebie" w ramach szalenie wówczas popularnej audycji "Lato z Radiem", nadawanej (na żywo!) w I Programie Polskiego Radia.
"Spsiała dziś, jak całe Polskie Radio, a prawdziwie kultowa za komuny audycja "Lato z radiem", w wakacyjnym, sprzyjającym niemyśleniu i w ogóle lenistwu czasie, głosem Kolbergera zakochała w poezji lirycznej miliony młodych wówczas ludzi.
Na jego "Strofy dla Ciebie" czekało się przy tranzystorowych odbiornikach, jak wakacyjna Polska (i dzięki obłędnie wysokiemu masztowi w Gąbinie oraz falom długim - demoludy, z bułgarskimi Złotymi Piaskami i węgierskim Balatonem) długie i szerokie.
To Kolbergerowi, nastolatki gierkowskiej dekady komunistycznego pseudosukcesu, zawdzięczają znajomość takich, nieznanych dzisiejszym młodym, wykształconym i z dużych miast nazwisk, jak Leśmian, Tetmajer, Tuwim, Pawlikowska Jasnorzewska."
http://ewarystfedorowicz.salon24.pl/265772,kolbergera-zal
Po latach, w Wolborzu, miał ten sam głos. A w Wolborzu widzieliśmy się jeszcze 31 sierpnia 2008 roku, kiedy deklamował wiersze przed recitalem skrzypka Konstantego Andrzeja Kulki, na koncercie z okazji ponownego uczynienia z wolborskiego kościoła kolegiaty, drugiej w Łódzkiem obok łaskiej.
A kiedy już zaczął publicznie mówić o swojej chorobie, czynił to tym samym, chłopięco romantycznym głosem. I choć dotknął Go problem wprost diabelski, On opowiadał o swych wieloletnich zmaganiach z przeciwnościami losu, o operacjach, o chemioterapiach i o powrotach na scenę z miną iście anielską, przenikniętą dobrocią i łagodnością uśmiechu. Wyciszony, opanowany i pogodzony. I każde słowo wypowiadał ze spokojem anielskim. Z godnością.
I wczoraj trafił pomiędzy anioły.
******
I taki to jest ten mój 2-tysięczny wpis, łączący wspomnienie o Wielkim Aktorze i Dobrym Człowieku ze zrozumiałą przecież radością wolborzan.
******
~zx ~zx ~zx
To Wolbórz przylega do Bogusławic.
To dzięki sławie i znaczeniu Bogusławickiej stadniny Wolbórz mógł się troszkę rozwinąć i z małej wioski po wojnie stał się dość sporą wsią.
W rozwoju Wolborza też duże znaczenie odegrały Komorniki.
Na jak długo to wystarczy Wolborzowi?
No i co dalej z odwieczną tradycją kładzenia liścia chrzanu pod poduszkę?? Dobrych snów.
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!