Wszystkie organizacje i fundacje zajmujące się sterylizacją dzikich kotów używają szwów wchłanialnych. Jest to bezpieczne i minimalizuje stres takiego dzikusa związany z ponowną wizytą weterynaryjną i ew. ponowną narkozą.
tak, większość mieszkańców miast nie ma pojęcia, że takie zwierzęta też mieszkają w ich pobliżu. Są tylko mniej widoczne niż koty i rzeczywiście mają skłonności do gryzienia różnych rzeczy.
Nie każdy!!
jak Ci nie pasuje, to idź sobie podyskutować do innego tematu, np. o panu Chojniaku lub kolejnym wypadku samochodowym... Tu akurat art. dot. kotów, nic nie poradzisz :)
W przypadku dzikich kotów, które nie dają się dotknąć inaczej niż tylko pod narkozą, szwy po zabiegu, wewnętrzne jak i zewnętrzny wykonuje się nićmi rozpuszczalnymi, które po pewnym czasie wchłaniają się i są z organizmu wydalane. Również szew zewnętrzny wykrusza się lub wchłania, a więc nie jest potrzebne usuwanie tych szwów.
Ważne jest tylko, by po zabiegu nie zostały od razu wypuszczone, tylko przechowane w odpowiednich warunkach do czasu zagojenia rany.
Nie musisz współczuć kotom, które zostały dzięki mnie wysterylizowane, bo trafiły w ręce wykwalifikowanych specjalistów, a nie domorosłych internetowych ekspertów.
a swoją drogą, to dobrze że wreszcie coś zaczyna się dziać w naszym mieście w sprawie kotów i że te zabobonne teorie co niektórych są weryfikowane, bo niby miasto duże, a świadomość zerowa!
Bądź łaskaw/łaskawa wyjaśnić nam umiejscoweinie w kocie owych szwów wchłanialnych zakładanych tam przez te fundacje i organizacje.
Jak widać nie bardzo znają się na niciach chirurgicznych,skoro wystarczy im napis na opakowaniu, że są wchłanialne. Bez głosu praktyka określenie "wchłanialne" jest całkowicie niewystarczające i mylące.
Ja nie jest weterynarzem, a koty trafiają pod opiekę specjalistów, więc pytaj ich. Wiem tylko, że taka praktyka jest bezpieczna i skuteczna a precyzyjnych nazw nie znam, nie muszę. Np. Fundacja Kocia Mama od listopada 2010 roku w Piotrkowie wysterylizowała ponad kilkadziesiąt zupełnie dzikich kotów (nićmi, których nie trzeba zdejmować) - (w Łodzi robi to od ponad 6 lat). Koty wróciły do swoich karmicieli, mają się dobrze, żyją i mieszkają tam gdzie zawsze. Fundacja ma kontakt z tymi karmicielami. Czyli jednak da się :)
Niby jakieś tam bezdomne koty, a tu tyle emocji, specjalistów i dyskutujących :/ Media to potęga! Jako wielka miłośniczka kotów, mam nadzieję, że właśnie dzięki mediom i może nawet nieświadomym tego komentatorom piotrkowskiej rzeczywistości, naszym bezpańskim kotom będzie znacznie lepiej.
Gość od samochodowych kabelków nawet sobie nie zdawał sprawy jaką robi przysługę tym kotom :D
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!