Zmorą polskiego społeczeństwa jest brak pozytywnych relacji społecznych. Wygradzamy przestrzenie, traktujemy je jako własne, chociaż należą one do nas wszystkich. Prywatność bierze górę nad dobrem wspólnym. Bałtycki brzask budzi do życia żołnierzy parawaningu. Operacja taktyczna ma zawsze ten sam przebieg – na plażę wbiegają przywódcy stada, uzbrojeni po zęby w parawany i obierający strategiczne miejsca. Gdy przyczółek jest już zajęty, pojawiają się pozostali członkowie grupy, formując ostateczny kształt fortecy. Miłośnik kina wojennego powie, że wygląda to jak początek inwazji na Normandię…
Oczywiście, jak to bywa w czasie konfliktu zbrojnego, najbardziej cierpią cywile i dzieci. Siedzieliśmy na plaży, a próba wyprostowania kości powodowała, że moje nogi na wysokości kolan, wchodziły komuś zza parawan. Dzieci do morza miały wyznaczony objazd, bo w linii prostej stały zasieki. Bawiły się również w sapera – odnajdywały na polu walki pety i puszki po piwie. Tu wczoraj stacjonował garnizon wojsk z Polski centralnej.
Parawany pokazują, że nie ufamy sobie nawzajem. I nie potrafimy ze sobą współpracować. Potwierdzają to również badania społeczne – te europejskie, krajowe i lokalne. Jesteśmy w ogonie Europy. Znam wiele inicjatyw opartych o środki unijne, które były nastawione na krótkoterminowy altruizm i długoterminowy zysk. Patrzenie tylko na siebie, a nie na innych. Wolność jest źle interpretowana. Tak samo jak sławny cytat z bajki Fredry o Pawle i Gawle “Wolnoć, Tomku, w swoim domku”.
Kluczem do szczęścia społecznego jest – według wybitnego socjologa Piotra Sztompki – “pozytywna relacja społeczna, w dobrej przestrzeni międzyludzkiej i gęstej przestrzeni moralnej”. Trzymajmy się tego, bo po drugiej stronie Morza Bałtyckiego, w Skandynawii, zaufanie społeczne jest od lat najwyższe w Europie.
Mirosław Górka portal Zacnenocowanie.pl