- Widziałem, że w międzyczasie radny odbierał telefon, myślę, że uprzedzili go o interwencji - przypuszcza piotrkowianin, który powiadomił strażników [dane do wiadomości redakcji].
Zbigniew Miśkiewicz, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Piotrkowie, przyznaje, że było takie zgłoszenie, ale patrol był wtedy na innej interwencji. - Gdy pojechał na miejsce, nie potwierdził zgłoszenia - mówi Miśkiewicz. Dodaje, że billingów nie sprawdzał, ale wiele osób choćby na widok radiowozu zapina psa na smycz.
W podobnych przypadkach piotrkowska SM interweniowała od początku roku już 124 razy. Strażnicy nałożyli 14 mandatów karnych (po 250 zł), skierowali 25 wniosków do sądu grodzkiego, a 45 razy skończyło się na pouczeniu. Pozostałych zgłoszeń nie potwierdzono.
- Pako to nowofundland, pies bardzo łagodny i posłuszny, matki z dziećmi do niego podchodzą - podkreśla Karol Sima. Dodaje, że Pako rzadko hasa bez smyczy. - Jeśli już, to wieczorem, gdy jest mały ruch i na pewno nie na placu zabaw. Podejrzewam, że był wtedy na smyczy, ale ma długą, 3-metrową, i ten, kto dzwonił, mógł jej nie zauważyć - dodaje radny.
Marek Obszarny POLSKA Dziennik Łódzki