Biała to wieś letniskowa, położona na krawędzi lewego brzegu doliny Pilicy pośród kompleksu pięknych, ponad stuletnich lasów iglastych. Przez lata obecności na terenie tego sołectwa ośrodków kolonijno-wczasowych różnych zakładów (w tym naszej Piomy), miejscowość na stale wpisała się na mapę letnich wojaży mieszkańców województwa łódzkiego. Mikroklimat sprzyjający odpoczynkowi, naturalne piękno krajobrazów, świeże powietrze i sieć leśnych duktów i ścieżek to nieocenione walory tego miejsca, które i dziś kuszą entuzjastów rowerowych wycieczek, grzybiarzy czy miłośników długich spacerów. Nasze zainteresowanie tym miejscem wzbudzili mieszkańcy gminy Sulejów, którzy poinformowali nas, że na terenie dawnego ośrodka w Białej mieszkają „jacyś ludzie”. - Dziwi nas to, bo przecież nie ma tam tak naprawdę warunków do stałego pobytu. To nie są budynki do całorocznego zamieszkiwania. Nie ma tam nawet koszy na śmieci. Wygląda to trochę jak obozowisko uchodźców. Niektórzy robią w tych budynkach jakieś modernizacje – mówią zaniepokojeni mieszkańcy.
Policja informuje nas, że mają ten teren na oku. Na razie jest jednak spokojnie, funkcjonariusze interweniowali tylko raz, chodziło o jakąś kłótnię.
O tym, że w lasach w Białej przebywają ludzie z różnych miast wie również dyrektor sulejowskiego MOPS-u. - Jest tam tylko jedna rodzina, która korzysta z naszych usług. Budynki zostały sprzedane przeróżnym właścicielom, którzy z kolei wynajmują je ludziom na mieszkania. Oni nawet nie pochodzą z naszej gminy, a nawet z naszego województwa – mówi Agnieszka Sykus, dyrektor MOPS w Sulejowie.
Terenem, na którym kiedyś znajdował się ośrodek wczasowy zarządzają Lasy Państwowe. Z naszych ustaleń wynika, że poszczególne jego części dzierżawi dziś nawet kilkanaście osób. Jednym z nich jest Olga Tymoszenko. Ukrainka i jej wspólnik dzierżawią największą część dawnego ośrodka. Jak tam trafili? - Kiedy pierwszy raz tam pojechaliśmy, zobaczyliśmy opuszczone budynki - opowiada nam pani Olga. - Widać, że kiedyś był tam ośrodek, a teraz nikt się tym nie opiekuje. Z dachów wyrastały sosny i mech. Jestem piosenkarką, razem ze wspólnikiem zajmujemy się organizacją koncertów. Szukaliśmy miejsca, gdzie będziemy mogli zamieszkać, ale jednocześnie sali do prób, gdzie będziemy zapraszać artystów i przyjaciół. Zależało nam na rozwoju tego miejsca. Ich pierwszym marzeniem było otworzenie w lasach w Białej… teatru. Pojawił się jednak problem. - Poinformowano nas, że jeśli nie będzie tam „mieszkaniówki”, to zapłacimy wysoki podatek – 20 zł za metr. To nas zniechęciło. Dlatego najpierw zainwestowaliśmy w mieszkania, ale z marzeń nie rezygnujemy i chcemy rozwijać to miejsce w kierunku artystycznym – mówi Olga Tymoszenko. - Teraz inwestujemy np. w udrożnienie kanalizacji, zapewnienie dostępu do wody, prądu. Niektóre budynki są już wynajęte na mieszkania. Jest tam teraz 9 rodzin - z Piotrkowa, Łodzi, Włodzimierzowa, Sulejowa i Bełchatowa. Mamy taki cel, żeby w tym miejscu mieszkali artyści. Pani Olga lasy w Białej nazywa „sanatorium nad rzeką w sosnowym lesie”. Mówi, że to miejsce ją uzdrowiło. - Nie tylko nas, wiele osób mówi, że te lasy mają wpływ na ich zdrowie – dodaje.
Teraz inwestorzy z Ukrainy chcą doprowadzić do tego, by ich teren zaistniał w gminnej ewidencji gruntów. - Mamy problem, bo teren należy do Nadleśnictwa, które też nie ma w ewidencji naszych budynków. Trudno inwestować w coś, czego nie ma w ewidencji gruntów - dodaje pani Olga. - Gdyby nie to, pewnie już stałby tam teatr, zwłaszcza, że mamy inwestora.
Plany Ukraińców na razie brzmią egzotycznie. Co na to Lasy Państwowe, czyli właściciel trenu? - Nie przeszkadza nam to, póki dzierżawca dotrzymuje warunków umowy – mówi Wojciech Badura, nadleśniczy Nadleśnictwa Piotrków. - Każdej wiosny robimy przeglądy ośrodków wypoczynkowych. Zajmują się tym pracownik Nadleśnictwa i leśniczy, na terenie którego dany ośrodek się znajduje. Kiedy widzimy, że warunki umowy są łamane, występujemy do dzierżawcy i wyjaśniamy to. Na razie rzeczywiście jest tam trochę śmieci, ale po zimie tak bywa, trwają wiosenne porządki. Ale i z tym sobie poradzimy.
Nadleśniczy przyznaje, że stan prawny tego terenu jest dość skomplikowany, bo grunt co prawda jest własnością Lasów Państwowych, ale naniesienia (tzn. budynki) już nie. - My dzierżawimy tylko grunt – dodaje W. Badura. - Te sprawy nigdy nie zostały uregulowane, musimy się z tym borykać. Przyznaję, że ta sytuacja nie jest dobra ani dla strony wydzierżawiającej, ani dla dzierżawcy. Ale jednocześnie każda ze stron umowy zna te warunki i świadomie się na nie decyduje.
Czy rzeczywiście w Białej powstanie leśny ośrodek artystyczny? Do tematu z całą pewnością powrócimy.
Zapraszamy do wysłuchania reportażu w Radiu Strefa FM we wtorek o 12:30.