- Wybór terminu remontu nigdy nie jest sprawą prostą – pacjentki nie mogą przecież poczekać, a i porodów nie można wstrzymać czy przesunąć. Opracowując harmonogram prac, wzięliśmy zatem pod uwagę plany urlopowe personelu i zdecydowaliśmy, że remont odbędzie się w miesiącu letnim – padło na lipiec – powiedział Robert Kornacki, rzecznik prasowy szpitala. - Pod koniec czerwca stopniowo “wygaszaliśmy” przyjęcia na oddział, prowadząc jednocześnie szeroką akcję informującą pacjentki, że przez miesiąc będą musiały szukać pomocy w szpitalach w regionie – dodał rzecznik.
Remont zaplanowany był na 4 - 5 tygodni. Pracę wznowiono 6 sierpnia. Jak bardzo start oddziału był oczekiwany przez panie, świadczyć może chociażby fakt, że już pierwszego dnia przyjęto porody – zarówno siłami natury, jak i przez “cesarskie cięcie”. Remont kompleksu porodówki był największym i najdroższym od momentu zbudowania Szpitala. Kosztował dużo więcej niż się spodziewano. 1,8 mln przekazał Urząd Marszałkowski jako organ założycielski, kolejne pół miliona dołożył samorząd miasta Bełchatowa. Bez pomocy samorządów nie udałoby się przeprowadzić tak poważnej inwestycji.
Pytamy Roberta Kornackiego, jaki jest standard wyposażenia sal teraz po remoncie. – Remont obejmował kompleksową wymianę wszystkich instalacji (wodno-kanalizacyjnej, elektrycznej, medycznej), wymianę stolarki drzwiowej, bo okna wymieniliśmy w całym szpitalu rok wcześniej, przebudowę sanitariatów – powiedział Kornacki. - W efekcie otrzymaliśmy nowoczesny, znakomicie wyposażony oddział stawiający nacisk na wygodę i komfort pacjentek. Sale są dwuosobowe, większość zyskała nowe łóżka, odbiorniki telewizyjne. Jest wygodnie, czysto i przyjemnie. Wyremontowany oddział wraz z nowoczesnym traktem porodowym tworzą teraz w pełni europejski kompleks ginekologiczny, na jaki zasługują mieszkanki naszego regionu – mówi R. Kornacki.
W oddziale są 54 łóżka.
J. Krak