Nowe stawki obowiązują na podstawie uchwały przyjętej przez miejskich radnych w październiku ubiegłego roku. - To, że wysokość opłaty za przedszkole jest uzależniona od dochodu rodziców sprawiło, że płacą oni mniej. Aż 830 rodziców, na 1051, których dzieci chodzą do przedszkoli samorządowych, skorzystało na zmianach - mówi Beata Kwiecińska-Pintos, rzecznik prasowy prezydenta miasta.
Wszystkie dzieci za darmo mogą przebywać w przedszkolu przez 5 godzin dziennie (rodzice płacą za posiłki i ewentualne płatne zajęcia dodatkowe). Dopiero kolejne godziny pobytu malucha w przedszkolu są płatne. Rodziny znajdujące się w najtrudniejszej sytuacji płacą jedynie 1,50 zł za godzinę pobytu dziecka w przedszkolu. Ci, których dochód na osobę w rodzinie wynosi od 751 zł do 1500 zł płacą 2,25 zł. Rodziny, w których dochód jest jeszcze wyższy i mieści się w granicach od 1501 zł do 2250 zł na członka rodziny, za godzinę pobytu dziecka w przedszkolu płacą dokładnie 3 zł. Dopiero rodziny znajdujące się w najlepszej kondycji finansowej, bo ich dochód przekracza 2 tys. 250 zł na osobę w rodzinie, za każdą godzinę opieki w przedszkolu (ponad czas bezpłatny) zapłacą 3 zł 75 gr.
Aktualne dane wskazują, że rodzice blisko 200 dzieci uczęszczających do przedszkoli samorządowych płacą za przedszkole stawkę najniższą. To oznacza, że jeżeli dziecko jest w przedszkolu 8 godzin dziennie (a tak jest najczęściej), to za marzec rodzic może zapłacić jedynie 99 zł. Najwięcej rodziców płaci za pobyt dziecka w przedszkolu 2 zł 25 gr za jedną godzinę (ponad czas bezpłatny). To oznacza, że za pobyt dziecka w przedszkolu za cały marzec zapłacą 148,5 zł (zakładając, że maluch jest w przedszkolu każdego dnia po osiem godzin).
Rodzice, w określonych przypadkach, mają też prawo do korzystania z dodatkowych zniżek. Istnieją bowiem ulgi dla rodziców samotnie wychowujących dziecko (o 25%) oraz dla tych, którzy do przedszkola posyłają więcej niż jedno dziecko. I tak: za drugie dziecko przebywające w przedszkolu płaci się o 50% mniej, za trzecie dziecko o 75% mniej.
Nowy system naliczania opłat nie wszystkich jednak zadowala. Według niektórych stawka przekraczająca 3 zł (w przypadku wysokich dochodów rodziców) to stanowczo za dużo. - Tymczasem miasta takie jak Warszawa czy Kraków mają ok. 2 zł - mówi Edyta Korytek, przedstawicielka protestującej części bełchatowskiej społeczności. - Były składane petycje do prezydenta, były prośby, rozmowy, ale nie przyniosło to rezultatu, w związku z tym powstał pierwszy w Bełchatowie obywatelski projekt uchwały. W tym projekcie żądaliśmy obniżenia stawki do kwoty 2,01 zł dla wszystkich, aby zrównać je ze stawkami, jakie są w Polsce. Tymczasem Rada przegłosowała swój projekt, który dzieli obywateli według ich dochodu.
Do szkoły publicznej każde dziecko idzie przecież na tych samych warunkach. Kto dużo zarabia może przecież posłać dziecko do prywatnego przedszkola i zapłacić 600 - 700 zł. Właśnie tyle płacą niektórzy rodzice za publiczne przedszkole w Bełchatowie. Mnie osobiście ta uchwała satysfakcjonuje, bo teraz płacę nawet mniej niż chciałam w projekcie, ale czym się różni moje dziecko, od dziecka rodzica, który dużo zarabia i musi płacić za przedszkole 600 zł? Opłaty powinny być dla wszystkich takie same. Sam premier mówił przecież, żeby nie wariować ze stawkami - twierdzi Edyta Korytek.
AS