W ubiegłym tygodniu Sejm skierował do dalszych prac w komisji obywatelski projekt nowelizacji Kodeksu Karnego przygotowany przez inicjatywę "Stop pedofilii", który zakłada m.in. wprowadzenie kary pozbawienia wolności za publiczne propagowanie lub pochwalanie obcowania płciowego dzieci. I o sprawie zrobiło się głośno. Głównie za sprawą sejmowej opozycji i niektórych mediów, które straszą, że w ustawie kryje się zapis o… karaniu więzieniem dla nauczycieli za edukację seksualną. Czy ci powinni się bać? - Nauczyciele mogą spać spokojnie – mówił w radiowym Maglu Mariusz Dzierżewski, reprezentujący inicjatywę „Stop pedofilii". - Chyba, że namawiają nieletnich do współżycia płciowego, za to rzeczywiście będzie groziło więzienie. Celem ustawy jest ochrona młodych ludzi przed demoralizacją i deprawacją seksualną, co dzieje się w krajach zachodnich. W wielu szkołach działają seks-edukatorki, które przekazują nieletnim treści dla nich niebezpieczne. Chcemy, by takie działanie podlegało karze.
Autorzy ustawy przestrzegają: "Odpowiedzialne za edukację seksualną środowiska wchodzą do kolejnych placówek oświatowych w Polsce, rozbudzając dzieci seksualnie oraz promują wśród uczniów homoseksualizm, masturbację i inne czynności seksualne". Tak właśnie według „Stop pedofilii" mają działać „seks-edukatorki".
- Po pierwsze, to nie „seks-edukatorki", tylko edukatorki seksualne – prostowała w Maglu Katarzyna Banasiak, koordynatorka grupy „Ponton" sprzeciwiającej się wprowadzeniu ustawy. – Nie wchodzimy do szkół i nie pokazujemy, jak wyglądają pozycje seksualne, ani do seksu nie zachęcamy, tylko uświadamiamy. Rozmawiamy o prawach pacjenta, człowieka, asertywności, ale także antykoncepcji i zagrożeniach, jakie niesie ze sobą życie seksualne. Przekazujemy młodym ludziom treści, które powinni znać, by nie spotkało ich w życiu dorosłym coś złego, co wynika z podjęcia współżycia. I bardzo ważna sprawa: nie wpraszamy się do szkół, a jedynie przyjmujemy zaproszenia. Niepełnoletni, aby wziąć w takim spotkaniu udział, musi mieć pisemną zgodę rodziców.
Zdaniem K. Banasiak, ustawa nie może wejść w życie, bo „jest niezgodna z prawem, źle przygotowana i niebezpieczna". Także naukowcy z Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego przestrzegają przed wprowadzeniem prawa w takiej postaci. Eksperci uważają, że przyniesie to poważne konsekwencje i będzie odwrotne w skutkach. Przeciwko wprowadzeniu ustawy „Stop pedofilii" w ubiegłym tygodniu protestowało kilkanaście polskich miast. Wkrótce ustawą zajmie się Sejm.