Pod koniec 2015 roku przedstawiciele piotrkowskiego Urzędu Miasta poinformowali, że zakończyła się modernizacja odcinka ul. Świerczów od ul. Świerczowskiej do posesji nr 52. Trwające ponad rok prace, objęły m.in. zerwanie zniszczonej nawierzchni, korytowanie drogi i położenie nowych warstw asfaltu. Mieszkańcy posesji, które znajdują się w najniższym punkcie tej ulicy, są jednak przekonani, że nie w czasie prac, nie wszystko zostało wykonane jak należy. - Największym problemem po oddaniu jezdni do użytku, okazał się brak odpływów kanalizacyjnych. To sprawia, że kiedy tylko pojawiają się opady, w rejonie naszych domów tworzy się prawdziwe bajoro. Wjazdy na posesje są zalewane, gdy tylko przejedzie tędy samochód. W niektórych miejscach woda przenosi ze sobą piach, a to sprawia, że niektórzy nawet nie są w stanie normalnie otworzyć bramy – mówi jeden z mieszkańców ul. Świerczów.
Dużym problemem, jest również to, że w opisywanym miejscu, jakość nawierzchni jest fatalna. Kierowcy, którzy przejeżdżają tędy, zdecydowanie powinni mieć się na baczności.
Dziury trzeba tu łatać kilka razy w roku. Wydaje mi się, że na te naprawy wydano już więcej pieniędzy, niż na całą drogę. Samochody regularnie zostawiają tu części karoserii. Osoby, które w porę zauważą zagrożenie, omijają je poboczem i tak tworzą się kolejne zniszczenia. Jeden z sąsiadów musi osłaniać swoją skrzynkę od gazu, żeby nie zahaczył jej żaden pojazd, by nie zrobiło się niebezpiecznie – mówi kolejny z naszych rozmówców. - Przejeżdżający tędy ciężki transport, często wskutek nadmiernej prędkości, tworzy istne fontanny, woda wlewa się ludziom do ogródków - dodaje.
Sytuacja na ul. Świerczów sprawia, że trudno jest tu normalnie funkcjonować, bo zdarzają się w ciągu roku takie okresy, że nie sposób na własnej posesji zachować porządek.
Ja mieszkam w bezpośrednim sąsiedztwie tej kałuży. Mam wodę na podwórku regularnie, brama jest wiecznie zachlapana. Przez to, że kierowcy próbują omijać dziury poboczem, tworzy się przed moim domem grzęzawisko. Muszę bardzo często sama doprowadzać to do porządku. Mimo próśb nikt nie chce realnie nam pomóc – martwi się mieszkanka jednej z najniżej położonych posesji.
A prośby o pomoc były. Mieszkańcy, których problem dotyczy bezpośrednio, podkreślają, że sprawę zgłaszali już do Urzędu Miasta.
Robiliśmy to wielokrotnie. Sytuacja wydaje się patowa. Już od lat to miejsce wygląda tragicznie. Nic się w tej materii nie zmienia. Miało być zrobione odwonienie, ale nie wiem, na co decydenci czekają. Może na to, że prace same się zrobią. My cierpimy, nie tylko przez wodę, ale też przez to, że ona uszkadza asfalt, a gdy znów popada, to nawet nie wiemy, gdzie znajdują się nowe dziury. My byliśmy gotowi, by przekazać nasze tereny pod wykonanie porządnego odwodnienia, ale wygląda na to, że miasto się od działania w tym przypadku po prostu wykręca. Urzędnicy twierdzą, że rzekomo nie mają naszej zgody na rozpoczęcie prac. Tymczasem mieszkańcy nie widzą problemu, żeby wykopać rów czy położyć rurę, bo jak komuś stoi woda przed posesją, to jak się ma nie zgodzić na to, żeby gdzieś ją odprowadzić? - pyta ironicznie inny mieszkaniec ul. Świerczów.
Tematem zainteresował się piotrkowski radny Jan Dziemdziora, który podjął już nawet osobistą interwencję.
Nawiązałem kontakt z Zarządem Dróg i Utrzymania Miasta, którego dyrektor poinformował mnie, że wreszcie ruszyły w opisywanej sprawie procedury urzędnicze. Być może więc machiny maszyny urzędniczej zaczną mielić, a jak zmielą, to z powstałej mąki będzie tu chleb. Sprawa jest w tej chwili na poziomie referatu gospodarki nieruchomościami, bo odpływ miałby zostać poprowadzony najpewniej przez prywatne działki - mówi radny Dziemdziora.
My także zwróciliśmy się do dyrektora piotrkowskiego ZDiUM-u z prośbą o wyjaśnienie, na jakim dokładnie etapie jest opisywana sprawa.
Temat jest nam znany. Przy dużych opadach deszczu faktycznie zbiera się na ul. Świerczów woda, a to przez brak kanalizacji deszczowej. Ja dwukrotnie spotykałem się z mieszkańcami tej części miasta. Mamy już pewne propozycje, dotyczące ich współuczestniczenia w rozwiązaniu tego problemu. Musimy właściwie przygotować niezbędne dokumenty, ale zmierzamy w tym kierunku, by zlikwidować tę kłopotliwą sytuację – zapewnia Karol Szokalski.
A kiedy możemy spodziewać się ewentualnego rozpoczęcia prac?
Tak naprawdę trudno to ocenić. - Liczę na to, że będzie można zadziałać jak najszybciej, ale dokumenty, o których wspomniałem, są tu kluczowe. Nie możemy bowiem ingerować w prywatne tereny bez zgody ich właścicieli – wyjaśnia dyrektor Szokalski.
Podsumowując, kwestia uwolnienia mieszkańców ul. Świerczów od niechcianego "jeziora" jest w toku, ale czy i kiedy znajdzie swój szczęśliwy finał? Tutaj jednoznacznej deklaracji nie ma. Będziemy zatem tej sprawie nadal się przyglądać.