W sobotę bełchatowska policja została powiadomiona o zaginięciu 19-latka, który spędzał ze znajomymi czas w ośrodku wypoczynkowym na Słoku pod Bełchatowem. Z uwagi na podejrzenie, że mógł podczas kąpieli utonąć, w działania poszukiwawcze zaangażowano także strażaków. Jak wynikało z ustaleń funkcjonariuszy, w nocy z 26 na 27 sierpnia na terenie ośrodka zorganizowano 18-te urodziny. Imprezę nadzorowali rodzice. Część z młodzieży pozostała w wynajętym domku. Ok. 5.00 nad ranem czterech młodych mężczyzn postanowiło pospacerować wzdłuż brzegu. Zabrali ze sobą alkohol. W pewnym momencie zorientowali się, że nie ma wśród nich 19-letniego kolegi. Na trawie pozostało jego ubranie i telefon. Nawoływania i poszukiwania na własną rękę nie przyniosły rezultatu. Wówczas powiadomili policję. Nurkowie znaleźli ciało chłopaka w zaroślach, kilka metrów od brzegu. Policjanci rozpytali wiele osób chcąc wyjaśnić okoliczności tego tragicznego zdarzenia. Wszystko wskazuje na nieszczęśliwy wypadek.
Kolejnego topielca ujawniono 28 sierpnia w rzece Widawka w miejscowości Słok. Jeden z wędkarzy zobaczył pływające przy betonowej śluzie zwłoki mężczyzny, które wyłowili strażacy. Lekarz jako przyczynę zgonu podał utonięcie. W pobliżu znaleziono rower należący do denata, odzież oraz butelkę po winie. Rodzina potwierdziła tożsamość 48-latka.