Gazownia piotrkowska, powstała w 1897 roku, choć koncesję na jej budowę wydano dwa lata wcześniej. 5 lipca 1895 roku Generalne Gubernatorstwo w Warszawie i carscy urzędnicy oraz Rząd Gubernialny Piotrkowski wydały stosowną ku temu koncesję, którą potwierdzono dodatkowo specjalnym aktem notarialnym, podpisanym z jednej strony przez piotrkowski magistrat, z drugiej przez inwestora, czyli Towarzystwo Akcyjne Zjednoczonych Gazowni (Vereinigte Gaswerke) w Augsburgu.
Zgodnie z zawartym kontraktem Niemcy otrzymali wyłączność na oświetlenie piotrkowskich ulic i obstawienie ich blisko 200 latarniami, na okres 50 lat.
Po upływie tego czasu wybudowana w Piotrkowie gazownia wraz ze wszystkimi urządzeniami miała przejść na własność miasta. Prace budowlane nad instalacją, także te ziemne, wykonano w iście ekspresowym tempie.
Całością kierował inżynier Ludwik Starke. Inwestycję ukończono jesienią 1896 roku. Już w 27 października wspomnianego roku na ulicach Piotrkowa zapłonęły pierwsze latarnie gazowe. Siedzibą miejskiej gazowni stał się piętrowy budynek wzniesiony na samym końcu ówczesnej Alei Aleksandryjskiej, dzisiejsza Alei 3 maja nr 31. Tutaj też znajdował się piec do wytwarzania gazu oraz ogromny zbiornik do jego magazynowania. Stąd też przesyłano gaz do odbiorców. Kapitał zakładowy gazowni wynosił 96 tysięcy rubli. Warto wspomnieć, iż większość rur gazowych została wykonana z… drewna. Z czasem dość boleśnie przekonano się o wadliwości użytego materiału.
W pierwszych latach istnienia gazowy interes okazał sie być całkiem dochodowym, zwłaszcza iż w owym czasie Piotrków nie posiadał elektrowni, przez co całe nocne oświetlenie miasta oparte było na oświetleniu gazowym. Jakby tego było mało właściciele posesji przy których zlokalizowano latarnie zobowiązani byli do płacenia tzw. podatku latarnianego. Z kolei sama gazownia, zgodnie z zawartym kontraktem z magistratem była zwolniona ze wszelkich podatków miejskich. Sześć lat od uruchomienia działalności piotrkowskiej gazowni, w 1902 roku, przedsiębiorstwo to przyniosło Towarzystwu Akcyjnemu Zjednoczonych Gazowni w Augsburgu dochód w wysokości 5531 rubli. Rok później, suma ta wzrosła do 14 190 rubli, a w 1904 roku do kwoty 14 260 rubli. Z czasem do sieci podłączano coraz to nowszych odbiorców, stad też rosnące zyski augsburskiego towarzystwa. Początkowo zakładano, że wraz ze wzrostem liczby użytkowników gazowej instalacji, koszty jej eksploatacji będą coraz niższe, w rzeczywistości o czym przekonali się na własnej skórze mieszkańcy miasta, było zupełnie inaczej. Choć zgodnie z zawartym kontraktem Towarzystwo Akcyjne Zjednoczonych Gazowni gwarantowało stałą, niezmienną cenę gazu, to jednak rozbudowa sieci latarni, a co za tym idzie i samej instalacji pociągały za sobą koszty, które rekompensowano wzrostem podatku latarniowego. Do 1914 roku Piotrków oświetlało 329 latarni gazowych i 88 naftowych. Wraz z wybuchem I wojny światowej rozgorzał spór o piotrkowską gazownię niemal na szczeblu międzynarodowym.
W sierpniu 1914 roku stacjonujący nad Strawą sztab rosyjskiego korpusu syberyjskiego nakazał władzom miasta przejąć przedsiębiorstwo. Do oficjalnego zajęcia gazowni doszło jednak dopiero pod koniec grudnia wspomnianego roku, po tym jak kierownictwo zakładu wraz z dyrektorem Kazimierzem Nenckim opuściło Piotrków. Wówczas utworzono specjalną komisję zarządzającą gazownią, w skład której wszedł m.in. urzędujący w owym czasie prezydent Piotrkowa J. Bieńkowski. Radość miejskich włodarzy z gazowego przedsięwzięcia trwał jednak krótko. Już w marcu 1915 roku, po tym jak miasto zajęli Austriacy, niemieckie towarzystwo z Augsburga upomniało się o swoją własność. Proces przed Sądem Wojskowym magistrat niestety przegrał, nie pomogły argumenty, że zakład został porzucony i pozostawiony bez zapasów węgla, z którego produkował gaz i bez opieki technicznej. Rozkazem Naczelnej Komendy Wojsk Austriackich wraz z nadejściem majowych dni 1916 roku właścicielem gazowni ponownie zostało Towarzystwo Akcyjne Zjednoczonych Gazowni w Augsburgu.
Od tego momentu doszło do zaostrzenia konfliktu pomiędzy piotrkowskim magistratem a zarządem gazowni. Z uwagi na stale malejące dostawy węgla do gazowni, a tym samym spadającą wciąż ilość produkowanego gazu oraz fakt, iż augsburskie towarzystwo nadal nie płaciło do miejskiej kasy podatków nad Strawą rosła rzesza zwolenników zerwania kontraktu z Niemcami i wcześniejszego wykupienia gazowni. Swoistą zachętą do anulowania umowy z 1895 roku była oferta współpracy złożona przez łódzko-warszawskie Polskie Towarzystwo Gazownicze jesienią 1918 roku. Wraz z zakończeniem działań wojennych i odrodzeniem państwa polskiego oczywistym stał się fakt, iż piotrkowska gazownia dłużej nie może być własnością niemieckiego przedsiębiorstwa. W 1922 roku zakończył sie pierwszy bój o miejski zakład zaopatrujący Piotrków w gaz ziemny. Piotrkowski magistrat zapłacił augsburskiemu towarzystwu 3 mln marek za własności gazowni. Nieustający w okresie działań wojennych konflikt z niemieckimi właścicielami przedsiębiorstwa, Towarzystwem Akcyjnym Zjednoczonych Gazowni w Augsburgu oraz fakt, iż kontrakt z 1895 roku gwarantował jego akcjonariuszom możliwość uchylania się od płacenia podatków sprawiały, że nad Strawą coraz głośniejsze stały się głosy nawołujące do przedterminowego wykupienia przedsiębiorstwa. Choć wspomniany kontrakt z 1895 roku zawierał zapis, iż miasto będzie mogło przejąć Gazownię dopiero po 50 latach od chwili jej powstania, to jednak piotrkowianie nie chcieli czekać aż do 1945 roku. Ówczesne władze miasta postanowiły jak najszybciej wykorzystać to, że Niemcy przegrali wojnę i znaleźli się na przegranej pozycji, także w świecie biznesu. W lipcu 1922 roku miasto przekazało augsburskiemu towarzystwu kwotę 3 mln marek polskich, która stanowiła ostatnią transzę za akt własności miejskiej Gazowni.
Łącznie jak donosił Dziennik Narodowy z 16 lipca 1922 roku miejska Gazownia kosztowała Piotrków 38 mln marek. Jej rzeczywista wartość była jednak znacznie wyższa. Zgodnie z wykonaną wyceną wynosiła 200 mln ówczesnych marek polskich. Przekazania Gazowni w ręce piotrkowskich włodarzy dokonał jej ówczesny dyrektor, niejaki Rengemer. Można więc powiedzieć, że piotrkowski magistrat zrobił interes życia. Szkoda jednak tylko, że w ciągu kilku najbliższych lat mocno nietrafnymi decyzjami doprowadził gazowe przedsiębiorstwo na skraj bankructwa. Największym ciosem dla działalności miejskiej Gazowni w latach dwudziestych było… powstanie pierwszej piotrkowskiej elektrowni. Do 1925 roku dochodowość przedsiębiorstwa oparta była głównie na braku w mieście oświetlenia elektrycznego. W chwili kiedy nad Strawą zaczęła działać prywatna elektrownia Zarząd Miasta postanowił całkowicie zrezygnować z ulicznego oświetlenia gazowego. Wbrew panującym wówczas ogólnoświatowym tendencjom łączenia oświetlenia elektrycznego z oświetleniem gazowym. Kolejny cios dla przedsiębiorstwa nie mniej dotkliwy to poczynania amerykańskich inżynierów w trakcie budowy nad Strawą sieci wodno-kanalizacyjnej.
Z jednej strony słynna pożyczka ulenowska pozwoliła w latach 1925-1928 uporządkować kwestię miejskich wodociągów i kanalizacji, z drugiej jednak doprowadziła do sporych zniszczeń w rurociągu gazowym. W sprawozdaniach amerykańskiej firmy Ulen & Co. co rusz można przeczytać o wybuchach gazu jakie towarzyszyły pracy robotników pracujących przy układaniu sieci rur wodno-kanalizacyjnych. Kilka z nich o mało nie zakończyło sie tragedią. Zdewastowana instalacja sprawiała, iż Gazownia notowała nawet dochodzące do 50% straty w przesyle wytworzonego gazu. W tych warunkach piotrkowska Gazownia bardzo szybko stała się przedsiębiorstwem deficytowym. Jej nie łatwą sytuację dodatkowo jeszcze pogarszał fakt, iż nie posiadała ona wzorem minionych lat wypracowanego kapitału renowacyjnego.
Również jakość urządzeń stanowiących majątek przedsiębiorstwa pozostawiała wiele do życzenia. Najbardziej uderzało, jak napisano w sprawozdaniu z Zarządu Miasta z początku lat 30, wysoce nieekonomiczne urządzenie pieców do wytwarzania gazu. Pierwsze kroki mające na celu ratunek upadającego przedsiębiorstwa podjęto w 1929 roku. W celu uzdrowienia sytuacji przede wszystkim zmniejszono do minimum koszty administracji poprzez utworzenie jednego zarządu dla pięciu miejskich przedsiębiorstw nazywanych Zjednoczonymi Przedsiębiorstwami Miejskimi, w skład których wchodziły oprócz Gazowni także piotrkowskie Wodociągi, Kanalizacja, Hala Targowa i Betoniarnia. Gdy uporano się z kwestiami obsługi biurowo-administracyjnej przystąpiono do usprawnienia technicznego przedsiębiorstwa. Dzięki pomocy kredytowej ówczesnego Banku Gospodarstwa Krajowego dokonano przeglądu 40% sieci, wybudowano nowy 8-retorowy piec z instalacją na gaz wodny, co pozwoliło przedsiębiorstwu zrezygnować z utrzymywania i ładowania specjalnego generatora, dodatkowo sprawdzono i naprawiono szereg uszkodzonych gazomierzy, urządzeń produkcyjnych i kontrolnych. W celu promocji i sprzedaży usług Gazowni wśród mieszkańców miasta nie tylko założono sklep firmowy przy ówczesnej ulicy Słowackiego 22, ale również urządzano pokazy gotowania na gazie i zatrudniono akwizytorów. Na ile wszystkie te działania okazały sie skuteczne pokazały finansowe raporty- w 1931 roku miejska Gazownia przestała być przedsiębiorstwem deficytowym, a rok później wygenerowała już pierwsze zyski w kwocie kilkunastu tysięcy złotych.
Myliłby sie jednak ten, kto sądziłby że na tym poprzestano. W pierwszej połowie lat trzydziestych piotrkowska Gazownia podpisała kontrakt na dostawy gazu dla kolei, początkowo 150 000 metrów sześciennych rocznie. Aby jednak sprostać wymaganiom klienta zarząd kierujący jej działalnością podjął decyzję o budowie kosztem 40 tysięcy złotych bocznicy kolejowej oraz kompresora do sprężania gazu. Inwestycje te pozwoliły nie tylko obniżyć koszty dostawy węgla, ale również i koszty produkcji. Z kolei w celu obniżenia ceny gazu i tym samym dalszego pozyskania indywidualnych odbiorców przedsiębiorstwo przejęło na siebie podatek, którym dotychczas miasto obciążało odbiorców gazu. W okresie II wojny światowej miejska gazownia dostała się pod zarząd wydzielonej przez okupantów jednostki administracyjnej zwanej Zakładami Miejskimi. Po 1945 roku na kilka lat powrócono do struktur sprzed wybuchu wojny, jednak na początku lat pięćdziesiątych zostało utworzone Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki komunalnej do którego włączono piotrkowską Gazownię.
W 1969 roku piotrkowska Gazownia została przekazana Łódzkim Okręgowym Zakładom Gazowniczym, które to z kolei należały i należą do Mazowieckiej Spółki Gazownictwa. Od ponad 40 lat miejska Gazownia nie jest już własnością miasta.
Przedsiębiorstwo zmieniło również siedzibę, od 1966 roku, nie mieści się jak przed laty przy najokazalszej piotrkowskiej alei tylko nieco na uboczu, na południowych błoniach Piotrkowa, przy Krakowskim Przedmieściu.