Przypomnijmy, Ewa Ziółkowska, Bronisław Brylski, Jan Dziemdziora, Szymon Miazek, Katarzyna Gletkier, Tomasz Sokalski i Krzysztof Kozłowski złożyli w piątek (28 czerwca) wniosek o zwołanie sesji nadzwyczajnej. Powód? Odwołanie Mariana Błaszczyńskiego z funkcji przewodniczącego Rady.
Dziś już wiemy, że sesja zwołana nie zostanie. - 26 czerwca odbyła się zwyczajna sesja Rady Miasta, na której przewodniczący Rady ogłosił wakacyjną przerwę do sierpnia. W dniu złożenia wniosku przewodniczący poinformował Biuro Rady Miasta, że w okresie od 1 do 5 lipca 2013 roku będzie przebywał na urlopie wypoczynkowym, a zatem nie ma możliwości podjęcia żadnych czynności w celu zwołania sesji nadzwyczajnej – mówił podczas konferencji zorganizowanej w Urzędzie Miasta Mariusz Staszek, wiceprzewodniczący Rady. - Powodem zwoływania sesji nadzwyczajnej są sprawy pilne, które nie mogą zostać załatwione w trybie sesji zwyczajnej. Nie widzę przeszkód, aby po przerwie wakacyjnej, w sierpniu, została zwołana przez przewodniczącego Rady Miasta sesja zwyczajna, w której porządku znajdą się punkty dotyczące odwołania przewodniczącego Rady i wyboru nowego. Moja decyzja nie jest skierowana przeciwko wnioskowi, a jedynie przeciwko formie, jaką obrała grupa radnych. Uważam, że informacja, która została przekazana podczas ostatniej sesji dotycząca urlopu była jednoznaczna. Moim zdaniem w tym okresie nie powinno organizować się żadnych populistycznych spotkań, które mają na celu wprowadzenie jedynie hucpy politycznej.
Wiceprzewodniczący Rady przyznał jednak, że wniosek złożony przez grupę radnych nie ma żadnych wad formalno-prawnych. - Jestem oburzony całą sytuacją – mówił Staszek. - Pan przewodniczący udał się na urlop i dziwnym trafem akurat wtedy został złożony wniosek. Dziwię się, bo przecież to kwestia kultury osobistej kolegów radnych, że kwestie dotyczące tak ważnej sprawy chcą podejmować za plecami przewodniczącego. Odbieram to jako celowe działanie, aby odegrać się na przewodniczącym. Zanim podjąłem moją decyzję, skontaktowałem się z kolegami radnymi z klubu, aby uzyskać od nich opinię, w jaki sposób odbierają ten wniosek i jaką podjąć decyzję. Zostało to odebrane jednoznacznie - jako forma odegrania się na przewodniczącym. Apeluję do kolegów radnych, aby zachować spokój i umiar w swoich wypowiedziach. Ta ważna kwestia dotycząca odwołania przewodniczącego może zostać podjęta w normalnym trybie w sierpniu lub mogła zostać podjęta w czerwcu.
W konferencji uczestniczyło również 3 z 7 radnych (Tomasz Sokalski, Bronisław Brylski i Jan Dziemdziora), którzy podpisali się pod wnioskiem. Nie ukrywali oburzenia wobec decyzji wiceprzewodniczącego.
- Wszystkie argumenty, o których mówił wiceprzewodniczący Staszek są zabawne i kuriozalne – mówił radny Brylski. - Sugestia, że radni mają możliwość złożenia wniosku podczas sesji zwyczajnej jest po prostu śmieszna, biorąc pod uwagę zwykłą arytmetykę. Każdy wniosek złożony w trybie statutowym przez minimum 6 radnych zostanie odrzucony. Podpisując się pod wnioskiem nie miałem bladego pojęcia o tym, że przewodniczący wybiera się na urlop. Możecie nie zgadzać się z naszą oceną pracy przewodniczącego i z naszymi argumentami, ale to jest nasze zdanie, do którego mamy prawo. To śmieszne, co mówi pan wiceprzewodniczący. Jak sama nazwa wskazuje, sesja nadzwyczajna zwoływania jest w trybie pilnym. Dla 7 radnych, którzy pod wnioskiem się podpisali, sprawa odwołania przewodniczącego jest pilna i ważna. Proszę nam nie odbierać naszego prawa do zwołania sesji nadzwyczajnej. Myślę, że to typowy przykład manipulacji, lekceważenia, hipokryzji i westernowego zagrania przewodniczącego. Gdybyście mieli cywilną odwagę, gdybyście się nie bali, to sesja zostałaby zwołana.
Tomasz Sokalski z kolei podkreślił, że Mariusz Staszek złamał prawo. - Po pierwsze nie ma czegoś takiego jak urlopy w samorządzie. My radni pracujemy 24 godziny na dobę. Urlop w samorządzie nie jest sprawą ustawową. Pracujemy całe wakacje, a to, że kogoś nie ma, nie zwalnia od obowiązku pracy pozostałych radnych. Nieobecność przewodniczącego nie zwalnia pana, panie Staszek, aby zwołać sesję nadzwyczajną. W przypadku, gdy przewodniczący nie może pełnić swojej funkcji, pełni ją jeden z wiceprzewodniczących. Przypominam również, że wniosek został złożony w piątek, kiedy przewodniczący Rady był jeszcze w Piotrkowie i mógł wyznaczyć termin sesji nadzwyczajnej. Informuję media, że dziś wiceprzewodniczący Staszek złamał prawo, bo statut miasta to nic innego jak prawo miejscowe, którego trzeba przestrzegać. Regulamin pracy Rady jest załącznikiem do statutu, to uchwała Rady Miasta, której nie wolno łamać. Oczywiście złożymy skargę na te działania do wojewody łódzkiego. Nie wyobrażam sobie, żeby sesja się nie odbyła. Przewodniczący Rady złamał prawo nie zwołując w regulaminowym czasie 7 dni sesji nadzwyczajnej. Możemy zwołać sesję nadzwyczajną w sprawach dla nas ważnych w każdej chwili. To jest nasze prawo.
- Nie mogę się z tym zgodzić. W żaden sposób nie odbieram radnym możliwości złożenia projektu uchwały w sprawie odwołania przewodniczącego. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby sprawę tę podjąć podczas zwyczajnej sesji. Jest to typowy konflikt, który nie powinien być rozstrzygany na sesji nadzwyczajnej. Traktuje to jako populizm i brak etyki – dodał Mariusz Staszek.
Tekst i fot. as