Choć mieszkańcy osiedla Piastowskie podkreślają, że życie przy targowisku ma swoje zalety, to jednak wymieniają też długą listę problemów. - Niestety we wtorki i piątki trudno jest wyjechać z osiedla do pracy i później wrócić do domu. To jest naprawdę uciążliwe – skarży się mieszkaniec ulicy Kazimierza Wielkiego.
Dojazd do osiedla w dni targowe od strony Sienkiewicza jest w zasadzie niemożliwy, a - jak mówią mieszkańcy - jedyną alternatywą jest Czarna Droga. - Można tamtędy dojechać, ale wiąże się to z przeciskaniem się i objeżdżaniem dosyć dużej przestrzeni wokół bloków – zauważa pan Michał z Targowej.
Utrudniony jest nie tylko dojazd do osiedla, ale też zaparkowanie samochodu - zwraca uwagę mieszkanka ulicy Targowej. - Problem z parkowaniem zaczyna się już dzień przed dniem targowym, bo tak naprawdę, wracając z pracy po południu lub wieczorem, zaparkowanie w okolicy bloków jest w zasadzie niemożliwe. Trzeba poświęcić 20 – 30 minut na szukanie miejsca gdzieś daleko od bloku i później dojść do domu, a jeśli ma się ze sobą jakieś rzeczy, to robi się z tego naprawdę duża wyprawa – tłumaczy.
Inny z mieszkańców zwraca uwagę na problem z zachowaniem porządku na osiedlu w dni targowe. - Mieszkam tu od urodzenia i... teraz się trochę poprawiło, bo sprzątają, ale od zawsze wiatr wieje, a drzewa są poubierane jak choinki na Boże Narodzenie. Wszędzie walają się reklamówki i kubki po kawie – żali się.
Podobnego zdania jest pan Michał z Targowej, który dodaje, że samo targowisko nie jest ozdobą osiedla. - Estetyka targowiska nie jest wybitna. Stragany często są brudne, a sprzedawcy nie przywiązują wagi do zachowania podstawowych zasad czystości – mówi.
Na jeszcze inną sprawę zwraca uwagę mieszkaniec bloku znajdującego się w bezpośrednim sąsiedztwie ulicy Targowej. - Latem o 5 rano, a nawet już 4.30 ja już nie śpię. Przyjeżdża gościu z namiotem i szur... rureczki latają, bo on rozbija sobie namiot i jest napisane, że targowisko czynne od 6 do 15, a handlują do 18 czy nawet 20 i przejechać nie ma jak – narzeka.
Jeszcze dalej w swoich propozycjach idzie mieszkaniec bloku przy ulicy Mieszka I. - Nie powinno być hali w centrum osiedla, bo nie ma dojazdu, ani karetka, ani straż pożarna nie wjedzie i tragedia gotowa. Tu niedaleko jest dawny Metalplast, tam można przenieść handel. Niech miasto to wykupi, bo tam jest ogrodzony teren, a tu powinna być cisza i spokój – sugeruje.
Poprosiliśmy samych kupców, by odnieśli się do zarzutów mieszkańców. Choć okazali zrozumienie, starali się jednak pokazać swoją perspektywę. - Sam też nie chciałbym tutaj mieszkać, żeby ktoś mi od 6 stukał i pukał pod oknami, ale niestety są takie warunki jak są, hala jest tutaj tyle lat. Handlowaliśmy i staliśmy na tym placyku jak jeszcze wieżowca nie było, dopiero później go postawili i nikomu handel do tej pory nie przeszkadzał – mówi jeden z kupców.
Jeden z handlujących odpierał zarzut o problemie dojazdu dla służb - Alejki są bardzo szerokie i samochodem przejedzie się bez problemu – tłumaczył. - A jeżeli byłaby konieczność dojazdu służb ratunkowych, to nie ma żadnego problemu. Zresztą nieraz się tutaj paliło i straż wjeżdżała czy ktoś zasłabł i karetka wjeżdżała na targowisko, więc nie było z tym żadnych problemów.
Wśród mieszkańców padały sugestie, by handlujący mogli parkować samochody gdzieś dalej. Kupcy odpowiadają, że nie ma w pobliżu alternatywnego parkingu. - Jeżeli zastawimy samochodami Czarną Drogę, wtedy mieszkańcy osiedla powiedzą, że mają tam garaże i nie mogą wyjechać, bo jest pozastawiane. Myślę, że obecna konfiguracja targowiska jest najbardziej optymalna i wspomniana wcześniej Czarna Droga jest pusta, więc jeśli ktoś chce wyjechać, to nie ma z tym problemu, wystarczy trochę dobrej woli – mówi jeden z handlarzy.
Wszyscy kupcy nie zgodzili się za to z zarzutami o nieporządek. - Bałagan? Wszystko jest przecież sprzątane – przez nas i osoby, które obsługują targowisko. Jeżeli jest jakiś problem ze śmieciami, to wynika z zaniedbań zarządcy, a nie naszej, bo my za to płacimy – tłumaczy nam jedna z kobiet handlujących na hali.
Kupcy zwracają przede wszystkim uwagę, że to nie oni są źródłem problemu. - Rozumiemy zarzuty mieszkańców, rzeczywiście jest ciasno i nie ma jak przejechać – mówią. - Ale to są tylko 2 dni w tygodniu i wydaje nam się, że można wszystko zorganizować, tylko tym musi zająć się Urząd Miasta, a nie my. To urzędnicy w tych uliczkach dojazdowych wyznaczyli miejsca i pobierali za nie masę lat opłaty rezerwacyjne. Fajnie jest brać pieniądze, ale jeśli wynika jakikolwiek problem, to wszystko jest zganiane na nas. Nikt z kupców nie stał tam nielegalnie, nie prosił o te miejsca, one po prostu powstawały.
Sprawdziliśmy, czy mieszkańcy bloków znajdujących się przy ulicach przyległych do targowiska zwracali się ze swoimi problemami do Rady Osiedla Piastowskie. - W ostatnich latach tak naprawdę była tylko jedna interwencja, jakieś 4 albo 5 lat temu. Dotyczyła parkowania samochodów na ul. Mieszka I. Mieszkaniec mówił, że we wtorki i piątki między 7 a 15 jest zakaz parkowania po stronie bloków i jego zdaniem to wprowadza pewien chaos. Mieszkańcy muszą już w poniedziałek i czwartek przestawić swoje samochody, co może być uciążliwe. Jeżeli ktoś tego nie zrobi, może znaleźć informację, że musi zgłosić się do straży miejskiej. To był jedyny sygnał, który pamiętam – tłumaczy Jarosław Krak, przewodniczący zarządu RO Piastowskie.
Dużo więcej skarg wpłynęło za to do zarządcy targowiska miejskiego, czyli Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta. Jak powiedział nam Karol Szokalski, dyrektor tej jednostki, zazwyczaj były to skargi telefoniczne. - Dzwonili do nas piotrkowianie, którzy mieszkają bezpośrednio przy ulicach przyległych do targowiskach. Jest to dla nich pewien dyskomfort, szczególnie we wtorki i piątki, bo duża część kupców ogranicza swobodę poruszania się po osiedlu. Nie mieliśmy jednak drastycznych sytuacji, gdy np. pojazdy służb ratunkowych nie mogły dojechać na miejsce – wyjaśnia Szokalski.
Wiadomo już, że ZDiUM pracuje nad nową organizacją miejsc do handlowania przy ul. Targowej. O opinię w tej sprawie chce poprosić także mieszkańców w konsultacjach społecznych. - Wiemy, że takie prace są prowadzone. Dyrektor Zarządu Dróg poinformował nas, że taki projekt jest przygotowywany, ale nie zdradzono nam żadnych szczegółów. Nie wiemy, jaki mają na to pomysł. Oczywiście, że przydałoby się przeorganizować targowisko. Nie ukrywajmy, jest to jakaś niedogodność, np. przejechać w dni targowe z ul. Mieszka I do Sienkiewicza. Mieliśmy nawet pomysł, by handlujących przenieść z Mieszka na plac z kostki, gdzie handlujących jest nieco mniej. Powiem szczerze, po to jest Zarząd Dróg, by taki projekt przygotować. Nie chcemy ich wyręczać w tej sprawie, ale za to deklarujemy pomoc w konsultacjach społecznych – mówi Jarosław Krak.
O szczegóły dotyczące projektu zmian na targowisku zapytaliśmy dyrektora Zarządu Dróg. Szokalski zaznacza, że nie ma planów likwidacji targowiska przy ul. Targowej, jednak musi być ono przeorganizowane. - Chcemy się oprzeć na opinii mieszkańców, którzy na własnej skórze przekonują się codziennie o tej uciążliwości. Przede wszystkim myślimy o udrożnieniu ciągów komunikacyjnych, co przekłada się na bezpieczeństwo osób mieszkających na ulicach przyległych do targowiska – dodaje.
Szef ZDiUM podkreśla, że chce dobrze przygotować projekt, jest więc w stałym kontakcie z prezydentem i Urzędem Miasta. Do tematu z pewnością będziemy wracać, zwłaszcza kiedy ruszą konsultacje społeczne i projekt zostanie pokazany mieszkańcom.