Pewnie każdy z nas widział bądź był uczestnikiem sytuacji, w której kursant prowadzi pojazd, obok siedzi instruktor (naturalne), a na tylnej kanapie dwoje lub troje kolejnych kursantów (nienaturalne i niedozwolone). Ponoć to nie tylko łamanie przepisów, ale również kwestia etyki.
Jeden legalnie
Przepisy ruchu drogowego mówią wyraźnie - w trakcie szkolenia kandydatów na kierowców i motorniczych w pojeździe mogą znajdować się wyłącznie instruktor i osoba szkolona oraz jeden dodatkowy uczestnik kursu. To kwestia bezpieczeństwa. - Zgodnie z tym rozporządzeniem oprócz kursanta dopuszcza się przewożenie tylko jednego dodatkowego uczestnika kursu. Ponadto przewożenie dwóch dodatkowych kursantów jest naruszeniem przepisów, co może skutkować mandatem karnym w wysokości od 100 - 300 zł dla instruktora - informuje asp. sztab. Małgorzata Mastalerz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie.
- Kursanci powinni pamiętać również, że mają obowiązek używania pasów bezpieczeństwa (nie dotyczy to instruktora – art.39 ust. 2 pkt 4 Prawo o ruchu drogowym). Zgodnie z rozporządzeniem kursant w ciągu dnia może mieć zajęcia praktyczne nie dłużej niż dwie godziny, a po przejeżdżonych już ośmiu godzinach - trzy godziny dziennie. W przypadku naruszeń dotyczących przekroczenia godzin jazdy przez kursantów policja może wnioskować do właściwego starosty o wykreślenie danego przedsiębiorcy z rejestru z uwagi na rażące warunki wykonywania działalności gospodarczej. Jeżeli nieszczęśliwie dojdzie do kolizji drogowej lub wypadku z udziałem samochodu nauki jazdy, odpowiedzialność ponosi instruktor, chyba że sąd znajdzie inne okoliczności przyczynienia się kursanta do sprawstwa danego zdarzenia – przypomina rzecznik policji.
Nie tylko przepisy
Instruktorzy twierdzą, że o przepisach pamiętają. Pamiętać tu jednak nie wystarczy. Niektórzy z nich do tematu podchodzą bardzo poważnie i pod uwagę biorą nie tylko prawo, ale również aspekty moralne. - Przecież obecność obcej osoby na tylnej kanapie bardzo stresuje uczącego się za kierownicą. Ja muszę krytykować jego błędy, a na kanapie ktoś się z tego śmieje. To niezręczna sytuacja, dlatego mam zasadę, której się mocno trzymam – tylko ja i kursant. Na tylnym siedzeniu dowozimy po lekcji - tylko do domu - na początku następnej. Trwa to kilka minut. Uważam, że to dobre rozwiązanie i odpowiedni komfort dla kursanta. A przyjezdne nauki jazdy niech wezmą to pod uwagę, a nie męczą kilka osób po 8 - 9 godzin. Jak w takich warunkach wykształcić dobrego kierowcę? - pyta instruktor.
Wypada się zastanowić, czy nie warto zmienić przyzwyczajenia.